Po dorodnych wierzbach nad Wartą pozostały suche pnie. W połowie lutego wycięto w Poznaniu, na łęgach nadwarciańskich, w południowym klinie zieleni ponad 30 drzew. Powodem ma być zagrożenie powodziowe.

Mieszkańcy poznańskiej Wildy tereny nad Wartą, na wysokości ulic Piastowskiej i Hetmańskiej, nazywają dziś „smutnym karczowiskiem”. Jeszcze kilka tygodni temu w południowym klinie zieleni rosło trzydzieści drzew, w tym dorodne wierzby.

– Rok, dwa lata temu gniazdowały tu bażanty, kuropatwy, przylatywały raniuszki czarnobrewe, na łąki zachodziły sarny. Zniszczono miejsce życia wielu gatunków ptaków, ssaków, owadów.

Uszczuplając powierzchnię biologicznie czynną, przyczyniamy się do dalszej degradacji klimatu miasta – uważają członkowie grupy Dendroterapia Poznań, którzy zainteresowali tematem wycinki miejskich radnych.

Dorota Bonk-Hammermeister, radna miejska i mieszkanka Wildy skierowała w tej sprawie interpelację do prezydenta Poznania.

– Chciałam wiedzieć, kto stał za wycinką drzew w tym miejscu, czy miasto dało na nią zgodę. Zwłaszcza, że nie jest tam prowadzona ani planowana budowa dróg, ulic, budynków, czy jakiejkolwiek infrastruktury. Obszar ten stanowi naturalną zaporę przeciwpowodziową, a także akustyczną i chroniącą przed pyłami tereny nieodległych ogródków działkowych – argumentowała radna.

Czytaj: Wycięto drzewa przed wejściem do parku Wilsona. Mieszkańcy są zbulwersowani

Odpowiedź zdziwiła nie tylko ją, ale także mieszkańców i przyrodników. Wydział Gospodarki Nieruchomości UM dokonał wyniki drzew na wniosek Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.

Powód? – Drzewa i krzewy zarastały międzywale rzeki Warty i prześwit mostu drogowego. Tym samym powodowały niepożądane podpiętrzenia wody, a w okresie zimowym stanowiły przeszkodę dla spływającego lodu, powodując zaczątki zatorów lodowych. Zatory lodowe mogą spowodować powstawanie bardzo wysokich stanów wody nawet przy stosunkowo niskich przepływach. W związku z tym, zwiększa się zagrożenie wystąpieniem powodzi zatorowej – tłumaczy Beata Zoła z RZGW.

Zobacz: Park Kasprowicza w Poznaniu: Coraz mniej parku w... parku? Miało być zoo, było lądowisko i wesołe miasteczko. Będzie pływalnia i tor

Zaznacza, że wycinka była uzgodniona z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Poznaniu. B. Zoła podkreśla, że na tym terenie prowadzona była też wycinka drzew i krzewów przez firmę Enea SA w ramach realizacji inwestycji.

Przeciwnicy wycinki podkreślają, że od lat w Poznaniu nie było zagrożenia powodzią. – Uzasadnienie do tej wycinki jest kuriozalne. To prawda, w ostatnich latach mamy gwałtowne ulewy w okresie letnim, ale poziom Warty z roku na rok się obniża – zauważa Agnieszka Malinowska z Koalicji Zazieleń Poznań.

To nie jedyna wycinka drzew w ostatnim czasie w Poznaniu. Szczególnie mieszkańców Łazarza zbulwersowała wycinka klonów przed wejściem do parku Wilsona.

Zobacz zdjęcia:

Polecamy też: Marcin Kostrzyński i jego przyrodnicza pasja. Jak udało mu się zdobyć zaufanie wilków?

Źródło: Dzień Dobry TVN