Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

15 lat Polski w NATO: W Krzesinach Tygrysy latają na "Jastrzębiach"

Mateusz Pilarczyk
Dzień "lotny" w 31. bazie lotnictwa taktycznego w Poznaniu
Dzień "lotny" w 31. bazie lotnictwa taktycznego w Poznaniu Paweł Miecznik
Tiger zone. Enter at your own risk (z ang.: strefa tygrysa. Wejście na własną odpowiedzialność) - tablica z takim napisem wita każdego, kto trafia na północną część lotniska Krzesiny. Jest to miejsce zarezerwowane dla 6. eskadry, jednej z dwóch, które stacjonują w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego.

W Poznaniu oprócz "Tygrysów" swoje gniazdo mają "Kruki" z 3. eskadry. Każda z nich dysponuje 16 wielozadaniowymi samolotami F-16, "Jastrząb", które po wejściu do NATO zmieniły polskie Siły Powietrzne.

Dzień "lotny" w Krzesinach
Tygrysy są wszędzie. Na naszywkach, chustach pilotów, gadżetach, w domku pilota. Nawet jeden z rowerów pomalowany jest w charakterystyczne pasy. Krzesiny odwiedzamy w dniu, kiedy zapada decyzja o rozmieszczeniu w Polsce 12 amerykańskich F-16. Wszyscy w bazie wiedzą jednak, że trafią one do Łasku pod Łodzią - bliźniaczej bazy, w której stacjonuje kolejne 16 polskich F-16. Łask jest też bazą, w której do tej pory lądowali Amerykanie przylatujący na zaplanowane ćwiczenia.

W 2006 roku do Krzesin przyleciały pierwsze z 48 kupionych w USA samolotów F-16, w Polsce nazwanych Jastrzębiami. Te maszyny zmieniły nasze siły powietrzne. Dziś "efy" trenują z pilotami NATO

- Akurat dziś jestem pilotem, który nie lata - dlatego mamy chwilę na rozmowę z porucznikiem Łukaszem Gradzińskim z 6. eskadry.

- W naszym żargonie pełnię służbę na lotach jako asystent pilota operacyjnego z procedur amerykańskich operations supervisor.
Nie ze wszystkimi pilotami możemy rozmawiać i nie wszystkim robić zdjęcia. Część z nich wchodzi w skład polskiego komponentu Jastrząb w Siłach Odpowiedzi NATO. SON pozostają w stałej gotowości i reagują w przypadku zagrożenia jednego z państw sojuszu.

Trafiamy na dzień, kiedy zaplanowano dwa wyloty. Pierwszy odbywa się o godzinie 15, a drugi o 19. Praca pilota zaczyna się już na kilka godzin przed startem. Nie wystarczy przyjechać na lotnisko, przebrać się, wskoczyć do "efa" i mknąć po niebie. Potrzebne jest długie przygotowanie do kolejnego dnia pracy.

- Piloci przychodzą dużo wcześniej. Zależy, jakie zadania wykonują. Czasami misja jest na tyle skomplikowana, że planowanie trwa minimum 2 godziny. Tak jest w przypadku zrzucania bomb albo zadań w konfiguracji 4 na 4 samoloty - zdradza por. Gradziński.
Na pół godziny przed "briefingiem" piloci sprawdzają pogodę, co dzieje się na lotniskach zapasowych. Później analizuje się cele, dobiera taktykę i uzbrojenie. Niektórzy piloci w bazie byli przed 10. Szkolenie nie zacznie się jednak, zanim maszyn nie sprawdzą technicy.

Bez technika nie poleci
W bazie stacjonują 32 "Jastrzębie" (wcześniej Krzesiny były bazą Migów). Aby samoloty mogły bezpiecznie latać, pracuje na nie ponad 2 tysiące osób. Od pracowników cywilnych wojska, przez strażaków, kontrolerów lotów, logistyków, po techników i pilotów, którzy zajmują się bezpośrednio "efami".

Konstrukcja F-16 jest dość specyficzna. Charakterystyczny wlot powietrza do silnika umieszczony jest nisko nad ziemią. Przez to F-16 działa jak gigantyczny odkurzacz i jest wrażliwy na wszelkie "ciała obce".

- Silnik na pełnych obrotach jest w stanie przetłoczyć przez swój kanał 120 kg powietrza w ciągu sekundy. Wydaje się, że powietrze nic nie waży, ale każdy metr sześcienny to ok. kilogram - opowiada kapitan Adam Rosiakowski, technik.

Dlatego przed wylotami dokładnie sprawdzany jest pas startowy i drogi kołowania "Jastrzębi". W Krzesinach są specjalne samochody-szczotki do ich oczyszczania. Wszystkie powierzchnie są jednak po nich sprawdzane w dość klasyczny sposób - żołnierze idą tyralierą... i rozglądają się.

- Też mamy swoją odprawę przed lotami. Jeśli samolot stał kilka dni, to przygotowanie do startu zajmuje około dwóch godzin, jeśli maszyna latała dzień wcześniej, to wystarczy godzina. Po sprawdzeniu wszystkich systemów, obejściu samolotu czekamy na pilota - opowiada o pracy kapitan.

Przed pilotem F-16 zajmuje się technik. Na zdjęciu kapitan Adam Rosiakowski sprawdza "Jastrzębia" przed wylotem. Każdy z techników opiekuje się konkretną maszyną - to ułatwia pracę

To on odpala silnik. Jest wtedy w stałym kontakcie z technikiem dzięki doczepianym do boku "efa" słuchawkom. Na odpalonym silniku sprawdzane są systemy, które do działania potrzebują zasilania. Na koniec kabel jest odłączany i samolot wykołowuje z hangaru. Technik z pilotem porozumiewają się wtedy kodem gestów. W razie potrzeby całą procedurę można skrócić: - I to drastycznie, ale nie mogę mówić o ile - kończy Adam Rosiakowski.

Krzesińska akademia
Popołudniowe zajęcia w Krzesinach przeznaczone są dla "najmłodszych studentów". Polecą na poligon w Nadarzycach na ćwiczenia ze zrzucania bomb oraz strzelanie z działka. Do tego kilka pojedynków w powietrzu i przechwyceń. Na poligon nie spadną prawdziwie bomby, a ich ćwiczebne odpowiedniki.

- Jeden z pilotów wykonuje kontrolę roczną. Tak jak każdy kierowca musi mieć prawo jazdy, tak my zdajemy egzamin. Różnica polega na tym, że odbywa się on dwa razy w roku - por. Łukasz Gradziński.

Silnik na pełnych obrotach jest w stanie przetłoczyć przez swój kanał 120 kg . F-16 działa wtedy jak gigantyczny odkurzacz

Jeden sprawdzian polega na locie według przyrządów, bez pomocy nowoczesnych systemów. Drugi to sprawdzian umiejętności i skuteczności w misjach, do jakich szkolony jest pilot.

Misje wykonywane przez F-16 nad Polską trwają zwykle półtorej godziny. W szczególnych przypadkach, bez dodatkowego tankowania w powietrzu trwają około godziny. Dzięki latającej cysternie "Jastrzębie" mogą ćwiczyć walkę ponad 3 godziny.
- Po zakończeniu misji trenujemy czasami nad lotniskiem, żeby utrzymać nawyki. Lądujemy. Wyłączamy silnik i wracamy do domku pilota. 20-30 minut na zdanie sprzętu, wypełnienie dokumentacji i zaczyna się omawianie misji - opowiada por. Gradziński.

Debriefing zajmuje czasami więcej czasu niż sama misja, a w większości przypadków jego połowę. Piloci wykorzystują specjalny system, który przekazuje w czasie rzeczywistym położenie samolotu i rodzaj wykorzystywanej broni. Taki zapis można później odtworzyć na debrifingu.

W Krzesinach jest sala przypominająca rozmiarami małe kino, gdzie piloci mogą omówić szkolenie. Później trening omawiany jest w mniejszych grupach. Dopiero po pełnej analizie piloci mogą rozjechać się do domów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski