Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

16-latek wagarował, zakuli go w kajdanki i zabrali do ośrodka

Karolina Koziolek
Witkowscy mają szóstkę dzieci. Na zdjęciu z wnukami i bliskimi
Witkowscy mają szóstkę dzieci. Na zdjęciu z wnukami i bliskimi Adrian Wykrota
Chłopak wagarował, rodzina zmieniła mu szkołę. Sąd: Jest zdemoralizowany! Dyrektorka nowej szkoły 16-latka: U nas się odnalazł, mógł tu zostać.

Hubert ma 16 lat. Dwa razy został w tej samej klasie i obecnie powtarza trzecią klasę gimnazjum. Ma 186 cm wzrostu i mówi, że wśród dzieci w klasie, czuje się głupio. Wstydzi się, że jest starszy. Nie najlepiej radzi sobie z nauką, szczególnie z angielskim i niemieckim, dużo przy tym wagaruje. Niestety, bywa arogancki wobec nauczycieli.

Stanisław Witkowski, ojciec chłopca, 1 lutego zabrał go więc z Gimnazjum im. płk. Kazimierza Zenktelera w Buku i przeniósł do prywatnego gimnazjum dla dorosłych „Dobre” w Poznaniu.

Rodzice chłopca twierdzą, że tu jego problemy się skończyły. - Był zadowolony. Dostał listę przedmiotów, które miał poprawić - opowiada ojciec chłopaka i pokazuje kartkę ze spisem zagadnień.

Gimnazjum jest weekendowe, więc w tygodniu Hubert zaczął pracę u ogrodnika. - Cieszyłem się z tej zmiany. Wyglądało na to, że problemy mamy za sobą - mówi ojciec 16-latka.

Okazało się, że jest jednak wręcz przeciwnie. Sąd wydał nakaz umieszczenia chłopca w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. 8 marca do domu Witkowskich przyszła policja. - To było rano, Hubert jeszcze spał. Powiedzieli, że zabierają go do ośrodka wychowawczego do Strzelna, 130 kilometrów stąd - wspomina Mirosława Witkowska, mama chłopaka.

Policja użyła siły. - Prosiłam policjantów, żeby chociaż pozwolili mu iść się umyć, skorzystać z toalety, ale oni wykręcili mu ręce, zakuli w kajdanki i powtarzali cały czas do syna „twój czas się skończył” - opowiada kobieta.

Pytamy policję, czy to prawda. - Chłopak się stawiał, użyliśmy siły fizycznej, to dozwolone wobec małoletniego - odpowiada nam Szymon Werner, szef prewencji z komisariatu w Buku.
Pani Mirosława zaprzecza. - Hubert się nie stawiał. Policjanci za to kopali w drzwi wejściowe. Traktowali Huberta jak śmiecia. I to za co, za wagary! - mówi oburzona Mirosława Witkowska.

Jeszcze tego samego dnia, według relacji rodziców, Hubert został przewieziony policyjnym radiowozem w kajdankach do Strzelna. Rodzina praktycznie nie ma z nim kontaktu. To, czy chłopak będzie mógł skorzystać z telefonu, zależy od woli wychowawcy.

Nam nie udało się z nim skontaktować. Jego telefon jest wyłączony. Mimo prób nie udało nam się też skontaktować z obecnym opiekunem chłopca. Po tym, jak Huberta zabrała policja, rodzina widziała go tylko raz.

- Pojechałem do Strzelna. Pozwolono mi z Hubertem porozmawiać przez godzinę. To już inny chłopak, zniszczyli mi syna. Tak tego nie zostawię - mówi Stanisław Witkowski.

Ojciec wysłał pisma ze skargą na działanie Ośrodka Pomocy Społecznej w Buku i Sądu Rejonowego w Grodzisku do Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Edukacji Narodowej i burmistrza Buku. Rodzinie pomaga dyrektorka prywatnego gimnazjum w Poznaniu Hanna Mazurkiewicz-Nowacka.

O Hubercie mówi jak najlepiej. - Przychodził przywitać się do sekretariatu, był miły, mówił literacką polszczyzną. To sympatyczny, wyrośnięty chłopak. Chodził do nas od lutego i bardzo dobrze mu szło. Jego kurator powinien poinformować o tym sąd. To mogłoby wstrzymać decyzję o przeniesieniu do ośrodka. Myślę, że zabrakło tu dobrej woli - mówi dyrektorka prywatnej placówki.
Kurator społeczny z Buku Rafał Kańduła nie chce powiedzieć, czy poinformował sąd o tym, że Hubert zmienił szkołę i przestał wagarować. - Nie udzielam informacji na ten temat - odpowiada. A co na to gimnazjum w Buku? Wicedyrektorka jest zaskoczona, że Huberta zabrała policja. Wie tylko, że nastolatek wagarował i bywał arogancki. Szczegóły sprawy zna dyrektorka, która cały marzec jest na zwolnieniu lekarskim. - Potwierdzam tylko, że mieliśmy takiego ucznia, ale już nie mamy - mówi Magdalena Smolińska.

Sąd w Grodzisku w swojej decyzji napisał, że Hubert wagarował, nie wypełniał poleceń nauczycieli, przyłapano go na paleniu papierosów oraz piciu alkoholu w godzinach wieczornych 22 grudnia zeszłego roku. - Był zdemoralizowany i mógł demoralizować innych. Tak uznał sąd, dlatego przeniesiono go do ośrodka. Zgromadzone opinie potwierdzają słuszność tej decyzji - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec.

Ojciec Huberta uważa, że kara jest nieadekwatna do przewinień syna. - To chłopak, nastolatek, który przechodzi trudny wiek. Może nie jest święty. Wiem, że rozmawia na lekcjach, czy pyskuje, ale to przez to, jak traktowali go niektórzy nauczyciele. Chciał poprawić ocenę, to słyszał od nauczycielki angielskiego, że ona nie ma czasu. To niektórzy pedagodzy zniechęcili go do nauki - opowiada. Suchej nitki nie zostawia też na opiece społecznej. Twierdzi, że instytucja „chciała się wykazać” i koniecznie umieścić jego syna w ośrodku. Szkoła ani opieka nie chcą tego komentować.

Witkowscy sporadycznie korzystali z pomocy opieki społecznej, mają szóstkę dzieci. Hubert jest najmłodszy. Najstarsze dzieci Witkowskich mają już swoje rodziny. - Jesteśmy dobrą rodziną, nigdy nie było żadnych problemów. To, co się teraz dzieje, jest dla nas niezrozumiałe - mówią.

Rodzice w tym tygodniu wyślą do sądu wniosek o uchylenie środka wychowawczego lub jego zamianę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski