Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18-latek zatrzymał Lecha Poznań

Maciej Lehmann
Lech bezbramkowo zremisował w Gdańsku i stracił pozycję lidera ekstraklasy. Mecz reklamowany jako pojedynek najlepszego ataku z najlepszą obroną był emocjonujący, ale jego poziom nie zachwycił. Poznaniacy byli lepsi, ale swojej przewagi nie potrafili udokumentować golem. A w futbolu za dobre wrażenie nie przyznaje się punktów

Więcej spodziewaliśmy się po grze linii pomocy. Ta formacja uważana za wizytówkę Kolejorza grała momentami denerwująco niedokładnie.

CZYTAJ TEŻ:
Sergiej Kriwiec: Zwycięstwo było w naszym zasięgu
Lechia Gdańsk Lech Poznań 0:0
Rudniew, Murawski, Stilic - ich boi się Lechia Gdańsk

Szkoda, że trener Bakero tak późno wprowadził na boisko Tonewa, który znowu ożywił tempo akcji poznańskiego zespołu.

Lech stracił punkty na własne życzenie. Gospodarze nie trzymali się kurczowo swojej połowy boiska, nie grali też przesadnie agresywnie, a jednak goście nie potrafili tego wykorzystać. Trzeba jednak też przyznać, że Lechii w kilku sytuacjach dopisało szczęście no i świetnie między słupkami spisywał się 18-letni bramkarz Wojciech Pawłowski, który udowodnił, że talentu mu nie brakuje.

Na początku meczu więcej pracy miał jednak Jasmin Burić. Bośniak obronił trzy mocne strzały z dystansu aktywnego Abdou Razacka Traore. Napastnik rodem z Burkina Faso, który po kontuzji dochodzi do formy, był zdecydowanie najgroźniejszym piłkarzem Lechii.

Kolejorz odpowiedział świetną akcją Semira Stilicia z Artiomem Rudniewem. Najlepszy snajper ekstraklasy założył "siatkę" Sergejsowi Kożansowi i znalazł się w sytuacji sam na sam z Wojciechem Pawłowskim. Łotysz z lewej nogi starał się trafić w dolny róg. Niestety, jego strzał zatrzymał się na słupku.

Potem doszło do zabawnej sytuacji. Nieoczekiwanie włączyły się zraszacze murawy. Piłkarze przez kilka minut musieli czekać, aż awaria zostanie naprawiona.

Po tej niezaplanowanej przerwie przewagę uzyskał Lech i miał dwie okazje na uzyskanie prowadzenia. Najpierw Rudniew po raz drugi jak juniora ograł Kożansa, jednak Łotysz tego dnia nie miał zbyt dobrze nastawionego celownika i nie zdołał trafić w światło bramki.

- Artjom takie sytuacje normalnie wykorzystuje. Tutaj gola nie strzelił. Szkoda, bo gdyby trafił raz, to pewnie strzeliłby ze trzy gole. Na pewno nie możemy być zadowoleni z tego remisu. Przyjechaliśmy do Gdańska po zwycięstwo jednak straciliśmy dwa punkty - przyznał po meczu Hubert Wołąkiewicz.

Okazji nie brakowało. Zawodziła skuteczność. Tuż przed przerwą we własnym polu karnym błąd popełnił Adriu-skevicius, który źle przyjął piłkę, ale z jego prezentu nie zdołał skorzystać Wojtkowiak. Jego uderzenie zatrzymało się na bocznej siatce bramki Lechii.

Po zmianie stron oglądaliśmy pojedynek młodego bramkarza gdańszczan z lechitami. Pawłowski świetnie bronił groźne strzały Stilicia i Tonewa. Miał też farta, bowiem nawet kiedy popełnił błąd, to Wilk trafił w poprzeczkę.

- W kilku sytuacjach miałem więcej szczęścia niż rozumu, ale wynik jest sprawiedliwy - przyznał Pawłowski. Lechia również miała swoje sytuacje, aby wygrać to spotkanie. Piłkę wykopał Rafał Janicki, a Wołąkiewicz tak strącił futbolówkę głową, że Traore znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem. Napastnik biało-zielonych próbował mijać bramkarza Lecha, który jednak kapitalnie wyczuł tempo, rzucił się pod nogi Traore i wyłuskał mu piłkę spod nóg.

- To był mój prezent dla Traore. Dobrze spisał się jednak Burić, który naprawił mój błąd - przyznał obrońca Lecha. W 88. minucie drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartką ukarany został Dimitrije Injac i nie zobaczymy go w meczu z Legią.

Powiedzieli po meczu:

Jose Mari Bakero
Boisko, warunki do gry i samo spotkanie były fantastyczne. Dlatego cieszę się, że kibice tak gorąco nas dzisiaj dopingowali.Zrobiliśmy na boisku wszystko, aby wygrać, ale ta sztuka, niestety, nam się nie udała.

Graliśmy swój futbol, a Lechia nastawiła się na kontry i bardzo mocno zagęściła środek pola. Do samego końca szukaliśmy szansy na wygranie tego meczu i choć mieliśmy sporo okazji, to jednak zabrakło nam jednego gola.

Wspaniale bronił bramkarz Lechii i uważam, że należą mu się duże gratulacje za kilka interwencji.

Tomasz Kafarski
To było naprawdę dobre widowisko. Gdyby jeszcze padły gole, to byłby to kawałek prawdziwego piłkarskiego święta.

Przyjęliśmy inne zasady gry niż w poprzednich meczach, bowiem Lech Poznań jest dziś bez dwóch zdań drużyną najlepiej grającą piłką w polskiej lidze. Dlatego nastawiliśmy się na grę z kontrataków.

Mieliśmy swoją piłkę meczową, ale i goście mogli rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Spotkały się jednak dwie drużyny, które tracą mało goli i sobotni wynik to potwierdził. Ten jeden punkt jest dla nas cenny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski