18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20 lat temu wybuchł największy w Wielkopolsce pożar lasu

Robert Domżał
Płonący las w okolicach Potrzebowic
Płonący las w okolicach Potrzebowic fot.archiwum Wielkopolski Urząd Wojewódzki
20 lat temu w okolicach Potrzebowic w Puszczy Noteckiej w ciągu zaledwie 8 godzin spłonęło 6 tysięcy hektarów lasu. Był to największy pożar lasu w Wielkopolsce i jeden z większych w kraju.

- Pożar wybuchł wczesnym popołudniem. Nadleśniczy z Potrzebowic Hieronim Adamczewski kończył przekazywanie obowiązków swojemu zastępcy i wybierał się na urlop, kiedy dyżurny ruchu stacji Miały zaalarmował, że spostrzeżono dym przy torach Miały - Drawski Młyn. Chwilę później obsługa telewizyjnej wieży dozorowej Marylec podała, że widzi dym. Zawyła syrena alarmowa. Do pożaru pognały samochody z ludźmi i sprzętem - najpierw z Nadleśnictwa a później straży pożarnej - wspomina Waldemar Jordan, ówczesny wojewoda pilski, który uczestniczył w akcji gaśniczej, a później ją opisał i udostępnił między innymi Głosowi Wielkopolskiemu.

Jak wynika z relacji byłego wojewody las płonął wzdłuż linii kolejowej na odcinku około 4 kilometrów. Z południowego zachodu wiał silny, gorący wiatr - ogień przeskoczył potrójny pas ochronny wzdłuż torów i przeniósł się w młodniki, a następnie ogarnął korony 70-letnich sosen. W krótkim czasie ogień wędrował wierzchołkami drzew tworząc front o długości przekraczającej 4 km. Takiego żywiołu nie można już było opanować dostępnymi środkami. To była niespotykana dotąd burze ogniowa.

W zagrożonych miejscowościach ludzie próbowali ratować dobytek. Część z nich najzwyczajniej uciekała. Przestraszone zwierzęta znajdujące się w oborach i chlewach ryczały. Ogień rozświetlał mrok nocy.

- Wysoka temperatura powodowała wydzielanie się z drewna gazu spalającego się ponad wierzchołkami drzew. Mieszkańcy mówili później, że zapalało się powietrze, a to lecące iskry natrafiały na mieszaninę gazu i powietrza ponad lasem- tak szybkie rozprzestrzenianie się ognia - wyjaśnia Waldemar Jordan w swoich wspomnieniach.

Kiedy po północy ogień doszedł do skraju osady Miały i wydawało się, że zniszczy budynki, spadł deszcz. Strażacy obserwowali , jak ogień znikał z wierzchołków drzew i przygasał.
- Doświadczenia nabyte w czasie akcji gaśniczej sprzed 20 lat sprawiły, że w kolejnych latach strażacy zupełnie inaczej przystępowali do kolejnych akcji gaszenia lasów. To właśnie wtedy powstały formacje odwodów operacyjnych, które dzisiaj uczestniczą w akcjach na terenie całego kraju - mówi Sławomir Brandt, rzecznik KW PSP w Poznaniu.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski