25 lat dla zabójców taksówkarza [FILM]

Ci młodzi ludzie 10 listopada ubiegłego roku wsiedli do taksówki na postoju przy ulicy Murawa w Poznaniu. Napad na kierowcę zaplanowali wcześniej, chcieli zabrać mu samochód i pieniądze. Gdy dojechali do Koziegłów, udusili taksówkarza. Ciało wrzucili do jeziora. Ich łupem było 800 złotych...

Czytaj też:
Podejrzany i jego ofiara mieszkali na jednym osiedlu
Młodzi mężczyźni oskarżeni o zabójstwo
Początek procesu o zabójstwo

W piątek prokurator zażądał dla obu oskarżonych kar dożywotniego pozbawienia wolności. W poniedziałek poznański Sąd Okręgowy skazał Mateusza B. i Rafała F. na 25 lat więzienia. Dlaczego? Po części z uwagi na wiek, chociaż sędzia Maria Kostecka stwierdziła, że nie jest to usprawiedliwieniem dla ich zbrodni. Nie można jednak wykluczyć, że ci niedojrzali jeszcze młodzi ludzie poddani terapii mają szansę kiedyś wrócić do społeczeństwa. Ale nie wcześniej niż po 20 latach w celi...

Gdyby sąd nie zastosował takiego ograniczenia, mogliby wyjść po 15 latach. Drugą okolicznością łagodzącą było to, że zabójcy przyznali się zaraz po zatrzymaniu i szczerze opowiedzieli o tym, co zrobili. Sąd nie uwierzył do końca w szczerość ich żalu i skruchy, bo po zabójstwie niemal z radością zrelacjonowali wszystko znajomym, a dzień później bawili się na dyskotece za pieniądze taksówkarza.

- W ocenie sądu oskarżeni dopuścili się zbrodni budzącej odrazę. Zniszczyli życie ludzkie dla zaspokojenia własnych, chwilowych potrzeb - mówiła sędzia Maria Kostecka, uzasadniając, dlaczego Mateusz i Rafał zasłużyli na jedną z najsurowszych kar.

Sąd zobowiązał ich także do zapłaty zadośćuczynienia dla wdowy (każdy po 50 tysięcy) oraz dwóch córek zamordowanego taksówkarza (każdy po 40 tysięcy).

Wyrok jest nieprawomocny.