Do okrutnej zbrodni doszło w listopadzie 2010 roku w Tłokini Wielkiej pod Kaliszem. W swoim domu została zabita 44-letnia Monika K., a jej 80-letnia matka w wyniku odniesionych ran zmarła tuż po przewiezieniu do szpitala. Oprawca tłukł je bez opamiętania siekierą. Policjanci, którzy byli na miejscu tuż po morderstwie wspominają, że niemal całe pomieszczeni ociekało krwią.
Przeszło pół roku później został zatrzymany Piotr Mikołajczyk 9zgodził się na podawanie imienia i nazwiska), ograniczony umysłowo mieszkaniec Poddębic, który przebywał przez jakiś czas w Tłokini Wielkiej. Dorabiał na życie w jednym z gospodarstw. Jego zapłata było jedzenie i alkohol. Mężczyzna miał też poznać sąsiadkę swoich pracodawców, Monikę K. Twierdził, że zaczęli się spotykać, ale matka kobiety była temu przeciwna. Dlatego chciał on ją „uciszyć”. W dniu morderstwa miał wypić litr wódki i cztery piwa...
Przed sądem Mikołajczyk wszystko odwołał i nie przyznał się do winy. Twierdzi, że nie znał ofiar, a nawet ich nie kojarzy.
Proces Piotra Mikołajczyka toczył się po raz drugi. Za pierwszym razem został on skazany na bezwzględne dożywocie. Wyrok został jednak uchylony przez Sąd Apelacyjny w Łodzi. Kaliski sąd po raz drugi nie miał wątpliwości co do winy 27-latka, choć jedynym dowodem było samooskarżenie mężczyzny. Na miejscu zbrodni nie znaleziono jednak żadnych twardych dowodów. Ani odcisków palców, ani śladów DNA, czy siekiery, którą miały zostać zabite kobiety.
- Postępowanie dowodowe nie było proste. Są liczne rozbieżności i wątpliwości. Ale ewidentne jest to, że oskarżony ma szczegółową wiedzę na temat dwóch zabójstw, które miały miejsce 3 listopada 2010 roku w Tłokini Wielkiej. Na wyjaśnienie tej wiedzy sąd ma tylko dwa dowody: wyjaśnienia oskarżonego z postępowania przygotowawczego i jego wyjaśnienia z rozprawy - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Patyna. - Pozostałe dowody w tej sprawie są tylko środkami pomocniczymi do weryfikacji tych dwóch dowodów.
Sąd uznał, że mimo tej potworności zbrodni, Piotr Mikołajczyk nie zasługuje na dożywocie.
- Jest to kara eliminacyjna, tak jak kiedyś kara śmierci i może być stosowana do osób, które nie rokują żadnych nadziei – mówił sędzia Krzysztof Patyna. - W przypadku oskarżonego, nigdy nie karanego, nie ma przesłanek do wymierzenia kary dożywotniego pozbawienia wolności.
Wyrok nie jest prawomocny, a obrona już zapowiada apelację.
- Na pewno będziemy składać apelację do Sądu Apelacyjnego w Łodzi, licząc, że podzieli on argumentację obrony. Jedyne co jest zadowalające w tej sprawie to fakt, iż sąd uznał, że w sprawie, oprócz samooskarżenia się nie ma innych dowodów, które potwierdzałyby jego sprawstwo. Na tym będziemy bazować wnosząc apelację – powiedziała mec. Monika Krenc, obrońca Piotra Mikołajczyka.
W winę swojego kuzyna nie wierzy też Marta Mielczarek.
- To jest zwykły chłopak, który nie skrzywdziłby nikogo – przekonuje kobieta. - On nawet nie wie co się teraz dzieje. Nigdy się nie poddam dopóki nie znajdę sprawcy, dopóki nie będzie napisane czarne na białym kto zabił te kobiety, chociaż miałabym poświęcić na to całe swoje życie. Mam nadzieję, że pomocą bożą mi się uda i dotrę do prawdy jakakolwiek by ona nie była. Nawet gdyby to Piotrek zrobił i miałby być na niego dowody, to chciałabym mieć czarno na białym, że jest jego odcisk palca, jest jego DNA, jest świadek. A tutaj nie ma nic a on zostaje skazany.
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
