Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5. Piloci spod znaku czarnego kruka

Grzegorz Okoński
Piloci Dywizjonu 302 w bazie Northolt
Piloci Dywizjonu 302 w bazie Northolt R.Gretzyngier "Polacy w obronie Wielkiej Brytanii"
Ustępowali tylko sławą kolegom z Dywizjonu 303, ale za to byli pierwsi. Od Dywizjonu 302 Poznańskiego rozpoczęło się w 1940 r. formowanie polskich jednostek myśliwskich w Wielkiej Brytanii - pisze Grzegorz Okoński.

Cały Wing prawie równocześnie zrobił ostry nawrót i pełnym gazem spłynął na ciasną formację Dornierów. Ja nie poszedłem na dół do ataku. Wsiadłem na ogon jednego z nich i z bardzo bliskiej odległości pruję długą serię prosto w kadłub, a Dornier jak leciał, tak leci. Potrząsnąłem głową i krzyknąłem na cały głos: "Rochu, do silnika!" - Po dość krótkiej serii z kaemów silnik wybuchł, prawie całe skrzydło odpadło i Niemiec w korkociągu zniknął pod chmurami. Byłem pewny, że jego załoga dziś nie zdąży na obiad. (...) Omijając od czasu do czasu opadające spadochrony i kawałki Messerschmittów, wróciłem na lotnisko.

Tak wspominał walkę z 15 września 1940 roku F/O Julian "Roch" Kowalski, pilot 302 Dywizjonu Myśliwskiego "Poznańskiego". Jednego z trzech polskich dywizjonów myśliwskich - obok 303 i 307 nocnego - które startowały w czasie słynnej Bitwie o Anglię (dywizjon nocny nie zdążył jednak wziąć w niej udziału - gotowość operacyjną uzyskał miesiąc po jej zakończeniu). Kowalski, barwnie opisując walkę tego dnia, gdy 302-gi zestrzelił bez strat własnych siedem samolotów wroga na pewno, dwa prawdopodobnie i jednego uszkodził, wspominał także, że gdy myśliwce zbliżały się do formacji niemieckich bombowców, w słuchawkach usłyszał głos jednego z wchodzących również do akcji pilotów Dywizjonu 303, który po polsku, nieregulaminowo, wykrzyknął: "Atakuję! Bić tych sk...synów!"...

Musiał je usłyszeć także F/O Tadeusz Chłopik z 302 Dywizjonu, który wraz z F/Lt Franciszkiem Jastrzębskim chwilę później posłał do ziemi inny nieprzyjacielski samolot bombowy, a który tak pisał: "kiedy zobaczyłem, że zgrupowanie rozbija się, zaatakowałem jeden samolot Do 215 odchodzący w lewo - krótką serią z boku, a następnie długą serią z tyłu, aż do chwili, gdy lewy silnik zaczął dymić czarnym dymem - a prawy niebieskim, i samolot zaczął schodzić stromo do ziemi. W chwilę potem trzech z załogi wyskoczyło ze spadochronami. W chwilę potem zaatakowałem z tyłu drugi samolot Do 17 z tyłu z góry - oddałem długą serię i zobaczyłem, że lewy silnik dymi - jednak samolot ten został po mnie zaatakowany przez dużą ilość Hurricane'ów i dwa Spitfire'y".

Niestety, trzy godziny później doszło do kolejnej walki pilotów z 302, w której trzy samoloty prowadzone przez Tadeusza Chłopika podczas zwrotu bojowego znalazły się w formacji bombowych Dornierów; jeden z bombowców zderzył się z samolotem Chłopika.

Julian "Roch" Kowalski lecący w owej trójce miał dużo więcej szczęścia. "Spojrzałem w lewo. Dokładnie na swojej wysokości, z odległości nie więcej niż 20 metrów zobaczyłem ogromny kadłub Dorniera i jego strzelców mierzących do mnie. Odruchowo zamknąłem gaz, aby pozostać w tyle, trochę lewej nogi i długa seria, najpierw po strzelcach, a potem w prawy silnik i kabinę. Dornier dosłownie rozpadł się na kawałki". Po wyjściu z walki trzeciego pilota Stanisława Łapki (skakał szczęśliwie z uszkodzonej maszyny), Kowalski został sam, w szyku niemieckich bombowców i z amunicją na taśmach karabinów maszynowych. "Leciałem w szyku z Dornierami. Hurricane skakał od wirów powietrza. Byłem tak blisko za ogonem Niemca, że nie mogłem nie trafić. Celowałem w silniki: drugi już się pali, załoga wyskakuje. Dornier korkociągiem kryje się w chmurach. Trzeci miał szczęście: krótka seria i brak amunicji". Po wylądowaniu okazało się, że samolot Hurricane Kowalskiego był "postrzelany jak sito": mechanicy naliczyli w nim 68 dziur.

Poznański Dywizjon sformowano jako pierwszą polską jednostkę myśliwską w Wielkiej Brytanii 13 lipca 1940 roku (Dywizjon 303 - 2 sierpnia). Jego dowódcą został S/Ldr William A. Satchell.
Jak wspominał Wacław Król ("W dywizjonie poznańskim"), w składzie jednostki znaleźli się m.in. piloci i personel techniczny z walczącego we Francji polskiego dywizjonu myśliwskiego 1/145 i z przedwojennych pułków lotniczych: poznańskiego, lwowskiego i krakowskiego. Dowódcą polskim, wyznaczonym przez gen. Sikorskiego, został major Mieczysław Mumler, były dowódca dywizjonu myśliwskiego 3 pułku lotniczego w Poznaniu. Tworzony na lotnisku Leconfield w hrabstwie Yorkshire, dywizjon przyjął nazwę Poznański i godło w postaci czarnego kruka (znanego już z przedwojennej Ławicy) na tle francuskiej flagi, uformowanej w kształcie rombu, z numerami: 1/145 (na pamiątkę walk "poznaniaków" we Francji w 1940 roku) i 302 - nowy numer jednostki.
17 lipca w Leconfield, u brytyjskich dowódców eskadr zameldowali się pierwsi polscy piloci. Na ich szczęście, jeden z Polaków, podporucznik Jan Jokiel, mówił biegle po angielsku, a jeden z Brytyjczyków, porucznik Harding, który przed wojną pracował kilka lat w Polsce - mówił dobrze po polsku. To pomogło przyspieszyć szkolenie i organizowanie jednostki. Przede wszystkim zaś - poznanie narzędzia pracy, czyli myśliwca Hurricane Mk I, "na oko grubego i pękatego", jak zauważał Król, ale zwrotnego w powietrzu i uzbrojonego w osiem karabinów maszynowych.

W deszczowy dzień 20 sierpnia 1940 roku został poderwany alarmowy klucz: Satchell i dwa Staszki - Chałupa i Markiewicz. Kilka minut po starcie podporucznik Chałupa zauważył poniżej na tle morza dwa niemieckie bombowce Heinkel He-111, zawiadomił o tym kolegów i jako pierwszy runął do ataku. Poważnie uszkodził jednego z bombowców, który dymiąc zawrócił nad Wyspy, ale nie doleciał tam i spadł do morza. Jego strzelcy broniąc się, uszkodzili jednak silnik samolotu Chałupy: Polak posadził maszynę ze schowanym podwoziem na piaszczystej wydmie, odniósł przy tym obrażenia, które wyeliminowały go już z latania bojowego. W tym czasie Satchell i Markiewicz zestrzelili drugiego Heinkla. Dwa pierwsze zwycięstwa poznańskiego dywizjonu stały się faktem.

Dywizjon 302 chronił początkowo środkowy odcinek wschodniego wybrzeża, a jego piloci marzyli o włączeniu ich do walk na gorętszym "froncie" - ich marzenie spełniło się w połowie września, wraz z przebazowaniem na lotnisko w Duxford i rozbiciem fal bombowców kierujących się na Londyn. Kolejne zwycięstwa, pierwsze straty (m.in. Chłopik), śmiały atak 302-go prowadzony przez kapitana Farmera od czoła niemieckiej wyprawy bombowej, który przyniósł cztery zwycięstwa pewne (Wapniarek, Mumler i Jastrzębski), i tak 15 września, w czarny dzień niemieckiej Luftwaffe (miała ona stracić bezpowrotnie 175 samolotów), lotnicy spod znaku czarnego kruka zapisali na swoje konta dziewięć zestrzeleń. W czasie kolejnych dni wynik ten poprawiał się: m.in. za sprawą Tadeusza Czerwińskiego, który widząc między chmurami samotnego bombowego Dorniera, pogonił za nim, a gdy już miał "zdjąć" go z nieba, sam został zaatakowany przez dwa niemieckie ciężkie myśliwce Me-110. W walce Czerwiński zestrzelił jednego z napastników, a drugiego zmusił do ucieczki, żałował jednak, że lecący "na wabia" bombowiec mu uciekł...

W innym przypadku "swojego" Niemca strącił też Antoni Wczelik, jednak trafiony wpadł w chmury. Koledzy z dywizjonu nadaremnie czekali na jego powrót na lotnisko. Po jakimś czasie znaleziono wrak samolotu Wczelika, jednak bez pilota. Uznano go za zaginionego, a jego dobytek spakowano i oddano do depozytu. Jednak po trzech dniach pilot cały i zdrowy zameldował się w bazie: jak przyznał, wylądował ze spadochronem na dużym polu golfowym, na którym odbywał się właśnie mecz. Gdy Brytyjczycy zrozumieli, że ich niespodziewany gość nie jest brytyjskim spadochroniarzem, "uprowadzili" go do klubu bogato zaopatrzonego w whisky...

Dywizjon Poznański przeszedł przez Bitwę o Anglię, walczył później nad Europą, osłaniał konwoje morskie i desant pod Dieppe, lądowanie w Normandii, stacjonował we Francji i pokonanych Niemczech. W grudniu 1946 roku został rozformowany na lotnisku Hethel. W czasie wojny - od 1940 roku do maja 1945 roku - jego piloci zestrzelili na pewno ponad czterdzieści samolotów niemieckich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski