- Początkowo nie lubiłem Hendrixa. Jego brzmienie było zbyt brudne, nieokiełznane. Dopiero po latach zauważyłem, że to Hendrix miał wpływ na większość gitarzystów: wtedy i dzisiaj - mówi Wojciech Hoffmann, lider grupy Turbo. Dziś z Leszkiem Cichońskim przypomni on utwory Jimiego w poznańskim klubie Lizard King (Stary Rynek 86, godzina 20).
Tego typu koncerty to pierwszy ze składników legendy: pięć płyt Hendrixa wydanych za jego życia to nie tylko kanon do opanowania dla debiutantów, ale też poligon doświadczalny i pretekst do ugruntowania swej pozycji nawet przez artystów z uznaną już reputacją. Nie tylko z kręgu rocka: za rok prawdopodobnie usłyszymy Hendrixa w ramach poznańskiego festiwalu Made In Chicago, w interpretacji... flecistki Nicole Mitchell.
Drugi składnik legendy "Henia" (jak pieszczotliwie nazywają go polscy muzycy) to intrygująca osobowość, a tak naprawdę rozdźwięk pomiędzy wizerunkiem artysty w popkulturze, a prawdziwym życiem. Ze zdjęć scenicznych i okładek płyt bije pewność siebie rockowego bożka, któremu świat (i kobiety) kładą się do stóp. Kładły się zresztą, ale raczej na własną prośbę, bo Hendrix był chorobliwie nieśmiały i zamknięty w sobie. A przy tym niezwykle rodzinny.
- Naszego ojca ciągle nie było, miał problemy z alkoholem... Jimi opiekował się mną, zastępował mi ojca. Budził mnie rano do szkoły, robił drugie śniadanie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteśmy biedni, bo dawał mi pewność siebie - mówił niedawno brat muzyka Leon w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego".
Potrzebne było coś jeszcze: miłość do instrumentu.
- Nie wypuszczał go z rąk, niezależnie od tego czy gotował, rozmawiał przez telefon czy nawet, gdy szedł do toalety - wspominał Ernie Graham, współlokator Hendrixa.
Efektem było coś więcej, niż biegłość w opanowaniu gitary - to był nierozerwalny związek człowieka i przedmiotu. Dziećmi tego związku były nie tylko kompozycje i niesłyszane wcześniej dźwiękowe triki, ale też popisy graniczące ze sztuką cyrkową. Na koncertach potrafił grać z gryfem wystającym spomiędzy nóg, za plecami, zamiast palców używać zębów, a wszystko to podsumowywać morderstwem swej sześciostrunowej kochanki, wbijanej we wzmacniacze, rozwalanej o deski sceny czy palonej na stosie innych instrumentów.
Wieści o takich wyczynach rozchodziły się lepiej niż jakakolwiek reklama. Niestety, była to także jedna z przyczyn jego załamania nerwowego i uzależnienia od narkotyków.
- Najbardziej drażni mnie to, że ludzie wciąż żądają ode mnie spektaklu. Mnie nigdy na tym nie zależało, chciałem tylko, żeby dotarła do nich muzyka - mówił w jednym z z wywiadów udzielonych w Londynie na krótko przed śmiercią.
Zgon jest ostatnim składnikiem legendy Hendrixa. Do dziś trwają spory: samobójstwo, nieszczęśliwy wypadek? Znana jest tylko przyczyna: połknięcie 9 ampułek ze środkiem nasennym i inhalacja wywołanych nim wymiotów do płuc 27-letniego wówczas artysty.
Co jakiś czas ogłaszany jest kolejny następca wielkiego Jimiego: mianem tym określano od 1970 roku setki gitarzystów. Prawda jest jednak taka, że osoba, którą można by ochrzcić mianem spadkobiercy giganta z Seattle... nie istnieje. trzeba by ją raczej ulepić z kilku innych, łącząc Toma Morello z Rage Against The Machine (fantazja), Lenny' ego Kravitza (talent wokalno-instrumentalny), Eddiego Van Halena (technika), Jacka White'a z The White Stripes (pracowitość). A hybryda i tak nie przetrwałaby długo z pierworodnym genem autodestrukcji patrona.
POSŁUCHAJ POPISÓW TOMA MORELLO Z RAGE AGAINST THE MACHINE (od 1.20):
Dziś radia całego świata przypomną największe utwory Hendrixa. Na co dzień nie puszczają ich w ogóle: mimo upływy ponad 40 lat nadal są zbyt mocne, szokujące, wywrotowe. I może to jest najważniejszy dowód, że legenda buntownika z gitarą trwa i będzie trwać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?