Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80 lat temu Walenty Pietrzak zdobył pierwszy medal dla Kalisza

Mariusz Kurzajczyk
Mariusz Kurzajczyk
W 1936 roku pięściarz KKS-u Kalisz wystąpił w finale wagi półciężkiej mistrzostw Polski. Pietrzak był pierwszym kaliskim pięściarzem, o którym w Polsce było głośno.

13. mistrzostwa Polski seniorów odbywały się od 24 do 26 kwietnia 1936 r. w Łodzi. Pietrzak był jednym z kandydatów do medali, tym bardziej że walczył u siebie, bo nieco wcześniej został mistrzem okręgu łódzkiego, a niebawem miał zmienić barwy z KKS-u Kalisz na IKP Łódź.

W pierwszej walce spotkał się z mistrzem Pomorza z Astorii Bydgoszcz Borożyńskim i od razu ruszył do ataku, mimo że rywal znany był z nokautującego uderzenia. W kolejnych rundach kaliszanin już tylko kontrolował sytuację i w efekcie znalazł się w półfinale. Tu jego rywalem był Leon Szwarkowski z Lechii Lwów. Pietrzak znów zwyciężył na punkty i jako pierwszy w historii kaliszanin stoczył walkę o złoty medal mistrzostw Polski seniorów.

Jego rywalem był Franciszek Szymura z Warty Poznań. Urodzony w Dortmundzie pozna-niak bronił tytułu mistrzowskiego. Był też drużynowym czempionem Polski, a w lidze nie było na niego mocnych. Zresztą rok potem zdobył srebro mistrzostw Europy. W tej akurat walce Szymura dostosował się do słabszego przeciwnika i z równym talentem unikał walki. Według dziennikarza „Kuriera Porannego” w pierwszej rundzie atakował mistrz, w drugiej na chwilę obudził się Pietrzak, a w trzeciej nastąpiła bezładna wymiana ciosów. Całość na bardzo słabym poziomie. Tym niemniej pierwszy w historii medal dla Kalisza był!

Jako ciekawostkę warto napisać, że po wojnie, 13 lat później jako pierwszy na podium MP stanął Tadeusz Grzelak, który we Wrocławiu wywalczył dla Bielarni Kalisz brąz w kategorii średniej. Rok później, w kwietniu 1950 roku Grzelak już w finale wagi półciężkiej spotkał się z 38-letnim Szymurą i podobnie jak Pietrzak przegrał!

Wróćmy jeszcze krótko do wcześniejszych mistrzostw okręgu łódzkiego. W półfinale Walenty wygrał Stanisławem Jaskółą (Zjednoczone Łódź), a w finale pokonał na punkty Edwarda Kłodasa (Wima Łódź). W tym miejscu po raz kolejny należy wspomnieć o Grzelaku, bowiem po wojnie był on pierwszym z Kalisza mistrzem okręgu, tyle że poznańskiego.

A Pietrzak po łódzkich mistrzostwach Polski przeszedł do IKP Łódź, więc medali dla Kalisza już nie zdobył. Dwa lata potem godnie zastąpił go inny KKS-iak Stanisław Szrajter, który w wadze koguciej wygrał rywalizację w okręgu łódzkim, a potem w finale mistrzostw Polski uległ Zygmuntowi Koziołkowi z Warty Poznań i zdobył dla Kalisza drugi srebrny krążek krajowego czempionatu.

Wracając do Pietrzaka. Jego nazwisko dopiero od niedawna pojawia się w publikacjach prasowych, głównie za sprawą przygotowującego monografię kaliskiego boksu Janusza Stabno i próżno szukać jakiejś szerszej informacji na jego temat w książkach traktujących o polskim, a nawet o kaliskim sporcie. I nic dziwnego. KKS, który przed wojną był niekwestionowanym mistrzem Kalisza i miał w swoich szeregach dwóch medalistów mistrzostw Polski, nie miał wysokich notowań jako klub, a nasze miasto było tylko niewielkim punktem na bokserskiej mapie Polski. Kaliszanie toczyli mecze głównie z lokalnymi rywalkami z Ostrowa lub z Pleszewa, a lepsze ekipy, np. poznańska Warta przysyłały nad Prosnę swoje rezerwy. Potyczki z silniejszymi klubami, o ile udało się ich znaleźć, zwykle kończyły się wysokimi porażkami. Z ciekawszych spotkań warto wspomnieć o wyjazdowym meczu z Hakoahem Łódź dokładnie przed 80 laty. Nie była to najsilniejsza ekipa w mieście włókniarzy, gdzie prym wiodło IKP, a medale zdobywali także pięściarze Wimy. Tym niemniej KKS został przyjęty jako „prowincjonalny zespół”, który niewiele umie. Dziennikarz opisujący zmagania na ringu podsumował umiejętności kaliszan w ten sposób: „Wszyscy bez wyjątku zawodnicy są bardzo silni fizycznie, niezwykle wprost wytrzymali i agresywni, ale z wyjątkiem starego już Anioły, minimalnie zaawansowani technicznie. Widać, że nie mają szkoły i że gdyby ją mieli, można by z nich coś nie coś wykrzesać”. Stanisław Anioła to oczywiście znany pięściarz wówczas wagi półśredniej, trzykrotny medalista mistrzostw Polski w barwach HCP i Warty Poznań, który przyjechał do Kalisza, żeby nauczyć KKS-iaków boksu. Tamten mecz Hakoah wygrał 9:5, a wśród kaliszan jedynym zwycięzcą był Zimniak. Trzy pojedynki zakończyły się remisami. Podtytuł relacji prasowej mówi wszystko: „Łodzianie zwyciężają prymitywny zespół prowincjonalny”.

Nawet jeśli w tych słowach jest dużo przesady, nie ma wątpliwości, że wówczas niełatwo było się wydobyć z „prowincjonalnego Kalisza” na krajowe ringi. Urodzony 28 stycznia 1915 r. w niemieckim Anklam, ale mieszkający nad Prosną Pietrzak zaczął karierę najszybciej, jak mógł. W kwientiu 1932 r. zorganizowano pierwsze oficjalne mistrzostwa miasta. W świetlicy 29 pułku Strzelców Kaniowskich w wadze półciężkiej spotkało się dwóch niezrzeszonych pięściarzy, przy czym przez poddanie Marczak pokonał zaledwie 17-letniego Pietrzaka. Temu ostatniemu z początku nie szło, bo rok potem już w barwach Strzelca w finale mistrzostw Kalisza walczył z Anczykowskim i znów poległ. Jednak w 1934 roku Walenty nie miał już sobie równych i w miejskim czempionacie pokonał Juszczaka ze Strzelca w I rundzie przez poddanie. Wkrótce został też mistrzem Polski Związku Strzeleckiego.

W 1935 roku Pietrzak był już zawodnikiem KKS-u, ale nie przyłożył (dosłownie) ręki do tytułu mistrzowskiego nowego klubu. Tego samego dnia, kiedy odbywały się walki finałowe w Kaliszu, walczył w Łodzi.

Potem nazwisko Walentego pojawiło się w nagłówkach gazet z okazji dwóch pojedynków, które stoczył z legendarnym Henrykiem Chmielewskim z IKP Łódź. Obydwa przegrał na punkty, choć sztuka ta udawała się rzadko komu. „Chmel” zwykle wygrywał przez nokaut. Później jego nazwisko znów znalazło się na czołówkach, bowiem miał on właśnie śladem Chmielewskiego wyjechać za granicę i walczyć na ringu zawodowym. Ostatecznie nie wyjechał z banalnej przyczyny, bowiem nie miał... polskiego paszportu. W 1939 roku, kiedy miał zmienić klub na Syrenkę Warszawa, gazety doniosły, że w warszawskim hotelu popełnił samobójstwo. Wiadomości nikt nie prostował i przez kolejnych kilka lat o Pietrzaku było cicho. Pojawił się dopiero w 1946 roku w Szczecinie, jako występujący na ringu trener Milicyjnego Klubu Sportowego. Mimo że przekroczył trzydziestkę, zdołał jeszcze wywalczyć tytuł mistrza okręgu. Jak spędził lata okupacji - nie wiadomo. Według jednych doniesień podpisał volkslistę i był jednym ze strażników więzienia na łódzkim Radogoszczu. Według innej wersji trafił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i służył w dywizji generała Maczka. W każdym bądź razie odnalazł się w Szczecinie, gdzie dość szybko zakończył tu karierę. Ostatni ślad po nim pochodzi z 1956 roku. Z dokumentów szczecińskiego USC wynika, że 13 października ożenił się ze Stanisławą Małecką z domu Stelmaszyk.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski