Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80 mieć lat to nie grzech. Irena Santor i Leonard Cohen wciąż występują i nagrywają

Marek Zaradniak
80 mieć lat to nie grzech. Irena Santor i Leonard Cohen wciąż występują i nagrywają
80 mieć lat to nie grzech. Irena Santor i Leonard Cohen wciąż występują i nagrywają SYLWIA DABROWA
Miniony rok przyniósł po dwa nowe wydawnictwa płytowe Ireny Santor i Leonarda Cohena. I pewnie każdy zapyta, co ma piernik do wiatraka, ale ma, bo oboje artyści w roku 2014 obchodzili 80. urodziny. Mimo wieku wciąż nagrywają i występują.

Gdy rok temu Irena Santor mówiła, że zamierza nagrać aż dwie płyty w 2014, niewielu potraktowało tę deklarację poważnie. A jednak obietnicy dotrzymała - najpierw w czerwcu nakładem zresztą poznańskiej firmy My Music ukazała się płyta "Zamyślenia". Była pierwszym od kilku lat nowym krążkiem tej piosenkarki. Autorami 12 piosenek są m.in. Romuald Lipko, Wojciech Trzciński, Andrzej Sikorowski, Jacek Cygan i Justyna Holm. Album promowała piosenka "Chodź na kawę, Warszawo", która stała się wielkim przebojem piosenkarki. W zdjęciach m.in. do towarzyszącego jej klipu wzięła udział cała plejada gwiazd polskiej rozrywki, w tym m.in. Urszula Dudziak, Mela Koteluk, Muniek Staszczyk i Zbigniew Wodecki.

Tymczasem jesienią tuż przed 80. urodzinami Ireny Santor ukazała się kolejna jej płyta "Punkt widzenia". Zawiera specjalnie zamówione piosenki napisane przez Seweryna Krajewskiego, Włodzimierza Korcza, Piotra Rubika, Włodzimierza Nahornego, Janusza Senta, Andrzeja Zaryckiego, Grzegorza Turnaua, Ewę Lipską, Wojciecha Młynarskiego, Jacka Cygana, Michała Rusinka. Do tego dwie piosenki nieco starsze z tekstami Ireneusza Iredyńskiego i muzyką Jerzego Derfla. Wszystkie utwory artystka nagrała w studiach Polskiego Radia z towarzyszeniem Polskiej Orkiestry Radiowej.

Marzeniem Ireny Santor było, aby na płycie znalazły się także piosenki twórców krakowskich, z którymi nigdy przedtem nie współpracowała. I udało się! "O przepraszaniu" to piosenka z tekstem Michała Rusinka, który bardzo rzadko pisze piosenki. Ale życzenie Ireny Santor było dla niego rozkazem. I tak powstały bezpretensjonalne, pełne lirycznego humoru słowa, do których muzykę napisał Włodzimierz Korcz.

Dlaczego piosenkarka nagrała w jednym roku dwie płyty? Odpowiedź, skąd ta żywotność, możemy znaleźć w tym, co robi dla zachowania energii, a co wyznała przed ubiegłorocznym koncertem noworocznym w Sali Ziemi: - Myślę, że w moim przypadku to nie gnuśnieć, nie zasiedzieć się, nie rozmyślać za wiele, nie pogrążać się w jakichś smutkach albo opiniach, na które nie mamy wpływu. Moją receptą jest być czynnym. Nie wolno dać się zaszufladkować w żadne smutki czy w jakieś pseudoterapie. Ludzie chodzą na terapie i to ma im pomóc być czynnym, odważnym, pozwolić w życiu ryzykować, a to wszystko nieprawda. Trzeba samemu z siebie to wszystko dać. To musi wyjść od nas. Nie zasypiam, za bardzo nie rozmyślam nad sprawami tego świata, na które nie mam wielkiego wpływu, tylko chcę być czynna, potrzebna i użyteczna. To może czasami jest i fatygujące, ale ja tak chcę. A jeżeli mam jeszcze siłę zawodową, to od czasu do czasu występuję, spotykam się z publicznością, która jest serdeczna i cudowna.
Przypomnijmy, że Irena Santor w 1991 roku postanowiła zakończyć karierę zawodową związaną z występami na estradzie. Oddała się wtedy pracy społecznej na rzecz Stowarzyszenia Polskich Artystów i Wykonawców Muzyki Rozrywkowej, którego od 1994 roku, przez prawie 10 lat, była przewodniczącą.

Choroba, która dotknęła artystkę (rak piersi) i szczęśliwe pokonanie jej w roku 2000 stały się impulsem do wzięcia przez nią udziału w akcjach promujących profilaktyczne badania mammograficzne i cytologiczne. Od 2005 roku Irena Santor jest również opiekunem artystycznym Festiwalu Piosenki Zaczarowanej imienia Marka Grechuty.
W 2009 roku artystka wznowiła koncerty, a pretekstem do tego stał się przypadający wtedy jubileusz 50-lecia pracy artystycznej.

2014 rok to także dwa albumy płytowe Leonarda Cohena, kanadyjskiego barda, poety i prozaika niezwykle popularnego w Polsce. 21 września Cohen ukończył 80 lat. Dwa dni później premierę miała jego kolejna płyta zatytułowana "Popular Problems". Zawierała tylko 9 utworów. Niezwykłe wrażenie robi w tych utworach niski głos artysty. Warto posłuchać takich utworów "Almost Like The Blues", "A Street" czy "Did I Ever Love You". Na tym trzynastym krążku Leonarda Cohena są blues, muzyka country, muzyka orientalna i elektronika.

Nie da się ukryć, że spory wkład w nagranie albumu miał długoletni współpracownik Cohena - Patrick Leonard. Połączenie wyobraźni i kreatywnych sił obu artystów sprawiło, że album "Popular Problems" brzmi niezwykle świeżo. Dodatkowym magnesem pierwszego nakładu płyty w Polsce jest książeczka z polskimi tłumaczeniami wszystkich tekstów dokonanymi przez Daniela Wyszogrodzkiego. To gest Cohena wobec jego polskich fanów, których szczególnie ceni.

Jedną płytę można uznać za urodzinowy prezent, ale Cohen w grudniu zaskoczył także koncertowym albumem "Live in Dublin". To pierwszy i jak do tej pory jedyny koncert tego artysty nakręcony w jakości HD. Album, który zadebiutował na 1. miejscu listy iTunes w 31 krajach i świetnie się sprzedaje, zawiera 3 płyty kompaktowe i DVD. Zarejestrowany 12 września 2013 roku w 02 Arena w Dublinie materiał dokumentuje jeden z najlepszych koncertów Cohena z wyprzedanej trasy z lat 2012-2013 promującej poprzedni krążek "Old Ideas", ale będących doskonałą retrospektywną wycieczką po wszystkich okresach jego twórczości. Cohen śpiewa z towarzyszeniem zespołu, który krytycy ocenili za najlepszy, jaki kiedykolwiek udało mu się skompletować. W koncercie artysta zaśpiewał swoje wielkie przeboje - "Suzanne", "Everybody Knows", "Dance Me To The End Of Love czy "Famous Blue Raincout".

Oba wydawnictwa to nie tylko sukces komercyjny, ale potwierdzenie tego, że Cohen mimo podeszłego wieku ma wciąż wiele do powiedzenia - nie opuszcza go humor i poetycka zdolność postrzegania świata, tak jak robi to od niemal pięciu dekad.
Mający polsko-żydowskie korzenie (ojciec Cohena był polskim Żydem, a matka litewską Żydówką) artysta pierwszy tomik poezji "Let Us Compare Mythologies" wydał jeszcze w 1956 roku . Śpiewać zaczął, bo jak często mówi trudno mu było wyżyć z pisania. Ci, którzy obserwują jego życie i działalność, mają jednak nieco inne zdanie. Uważają, że honoraria, granty i dochody z rodzinnej firmy wystarczały na godziwe życie. Cohen dużo podróżował, prowadził intensywne życie towarzyskie. Otaczał się pięknymi kobietami. Początkowo zresztą nie zamierzał zostać piosenkarzem. Sławę przyniosła mu piosenka "Suzanne", której profesjonalną wersję nagrała piosenkarka folkowa Judy Collins. Natomiast pierwszy publiczny występ Cohena jako piosenkarza odbył się 30 kwietnia 1967 roku w Town Hall w Nowym Jorku. Był to koncert charytatywny na rzecz organizacji domagającej się zaprzestania prób z bronią jądrową (The Committee for a SANE Nuclear Policy). Wydany w tym samym roku album "Songs of Leonard Cohen" zawierał takie przeboje jak: "Suzanne", "Sisters of Mercy" czy "That's No Way to Say Goodbye" i niespodziewanie stał się wielkim sukcesem.

Nieco monotonny, ciepły baryton Cohena, gitara akustyczna, ale przede wszystkim teksty łączące aluzje religijne i międzykulturowe sprawiły, że Cohen trafił w gusty lewicujących, zapatrzonych w kulturę Wschodu środowisk akademickich i literackich Ameryki tamtych lat. Przełomowym jego albumem był wydany w 1977 roku "Death of a Ladies' Man".
Szczególną popularność Leonard Cohen zdobył w Polsce. Na początku lat 80. mówiło się nawet, że jest u nas bardziej popularny niż w rodzinnej Kanadzie. Spora w tym zasługa odtwórcy jego piosenek Macieja Zembatego, który tłumaczył je razem z Maciejem Karpińskim. Kiedyś podczas koncertu w klubie Trops w Poznaniu Zembaty opowiadał, że jest zwolniony z internowania w stanie wojennym, gdyż trzeba śpiewać w Polsce Cohena, a nie ma kto tego robić. Gdy w 1985 Leonard Cohen przyjechał do Polski wystąpił w poznańskiej Arenie. Kilka tygodni wcześniej własną wersję jego przeboju "Dance Me To The End Of Love" wykonała debiutująca wówczas grupa Bolter. Podczas pobytu w Polsce Cohen spotkał się z Lechem Wałęsą i wygłosił wiele oświadczeń popierających Solidarność. Na reakcję ówczesnych władz nie trzeba było długo czekać. Przez wiele miesięcy jego piosenek nie można było usłyszeć na antenie żadnego z programów Polskiego Radia.

Nie bez znaczenia dla aktywności i kondycji Cohena jest fakt, że w latach 1994-1999 przebywał w Centrum Zen na Mount Baldy niedaleko Los Angeles. Wstawał o 2.30, przygotowywał posiłki dla swojego mistrza zen Roshiego i medytował. Jak mówił przez te pięć lat stał się zupełnie innym człowiekiem. Artystycznym rezultatem pobytu w Centrum były tom wierszy Księga Tęsknoty i płyta Ten New Songs, z której pochodziła m.in. piosenka In My Secret Life. W marcu 2007 Cohen znów przyjechał do Polski. Tym razem wystąpił w Sali im. Agnieszki Osieckiej w Polskim Radio w Warszawie jako gość specjalny koncertu promującego płytę Anjani Thomas "Blue Alert", której zresztą był producentem i autorem tekstów. Razem zaśpiewali dwie piosenki: "Never Got to Love You" i "Thanks For the Dance".

W styczniu 2008 roku Leonard Cohen zapowiedział pierwszą od 15 lat trasę koncertową i jesienią wystąpił z dwoma koncertami we Wrocławiu i w Warszawie. Dwa lata później w październiku 2010 zaśpiewał w katowickim Spodku i na warszawskim Torwarze.

W styczniu 2012 roku ukazała się jego płyta "Old Ideas", a w sierpniu tegoż roku rozpoczęła się trasa, podczas której nagrał wspomniany album "Live in Dublin".

Zarówno Irena Santor, jak i Leonard Cohen są przez cały czas niezwykle aktywni. I właśnie ta aktywność stała się motorem ich życia, podobnie zresztą jak to było i jest w przypadku Paula McCartneya, który mimo ukończenia w tym roku 72 lat przez cały rok kontynuował trasę "Out There" (wystąpił w Warszawie w czerwcu 2013) koncertując także w Ameryce Północnej i Południowej.

O trzy lata od niego starsza Tina Turner, która w ubiegłym roku nie tylko wyszła za mąż za o 17 lat młodszego menedżera Erwina Bacha i zrzekła się amerykańskiego obywatelstwa, w tym roku zaskoczyła wydaną wiosną płytą "Beyond Love Within". Nagrała ją wspólnie z Savani Shende-Sathaye, Regulą Curti i Dechen Shak Dagsay. Nie ma tam wielkich hitów na miarę "Private Dancer". To muzyka religijna, rodzaj modlitw chrześcijańskich, hinduskich i buddyjskich. Niektórych ten krążek może dziwić, ale może po latach aktywności na scenie muzyki pop i rocka konieczny był pewien rodzaj wyciszenia. Pójścia w nieco innym kierunku. Ale i ten fakt świadczy, że wielka Tina ciągle poszukuje i jeszcze długo będzie się o niej mówić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski