18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Abp Henryk Muszyński: Katolicyzm masowy nigdy nie jest zbyt "głęboki"

Karol Pomeranek
Abp Henryk Muszyński.
Abp Henryk Muszyński.
Abp Henryk Muszyński mówi o świętach Wielkiej Nocy, o współczesnych męczennikach i tłumaczy, dlaczego na świecie jest tyle zła.

Pewnie się ze mną Ekscelencja zgodzi, że gdyby dziś przeprowadzić sondaż uliczny, to pewnie by się okazało, że Święta Bożego Narodzenia większość uważa za ważniejsze od Wielkiej Nocy. Dlaczego?

Abp Henryk Muszyński: - Dlatego, że narodzenie jest wydarzeniem będącym przedmiotem ludzkiego doświadczenia. Zwłaszcza Boże Narodzenie obchodzone w wymiarze ludzkim, osadzone w tradycji. Niemniej jednak trzeba pamiętać, że chrześcijaństwo zaczęło się nie od narodzenia, a od momentu proklamacji "Jezus Chrystus, który został ukrzyżowany, zmartwychwstał i żyje". Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, to jego narodzenie - przy wszystkich jego znakach i cudach - byłoby jedynie narodzeniem jednego z wielkich ludzi tego świata. I dlatego od strony teologicznej boże narodzenie to jest tajemnica wcielenia odwiecznego Słowa, które było u początku świata, które jest źródłem życia, i które stało się człowiekiem. To jest ta tajemnica, ale już oglądana w perspektywie zmartwychwstania. Chrześcijaństwo jest religią Boga wcielonego i dlatego powinniśmy dostrzegać to, co jest bożego w człowieku, i to co jest ludzkiego w Bogu. Co jest wyjątkowe w narodzeniu można zrozumieć tylko i wyłącznie w perspektywie zmartwychwstania. Jeżeli jest prawdą, że Chrystus umarł, zmartwychwstał i żyje, to wszystko w jego życiu ma wymiar zbawczy, począwszy od momentu narodzenia. Proszę zwrócić uwagę, że najstarsze wyznanie wiary - w Pierwszym Liście do Koryntian - ma cztery artykuły, wszystkie związane ze śmiercią i zmartwychwstaniem. Reasumując, gdyby nie Zmartwychwstanie Pańskie, mielibyśmy jedno zwykłe narodzenie, dwoje bezdomnych ludzi, jedno dziecko więcej.


Czytaj także:
Wielkanoc: Przepisy na świąteczne ciasta - sernik, babę i mazurek
Wielkanoc katolicka czy prawosławna?

Świadomość religijna wśród wiernych rośnie?

Abp Henryk Muszyński: - Katolicyzm masowy nigdy nie jest zbyt "głęboki". Dzisiaj zaś żyjemy w świecie pluralistycznym, w którym jest wiele wyzwań, i religia staje się sprawą bardziej osobistą. A to z kolei zobowiązuje do pogłębienia swej wiedzy.
Przyjęło się, że Wielki Piątek to czas umartwienia, smutku. A tymczasem wierni powinni się raczej radować.

Abp Henryk Muszyński: - Stanowczo protestuję, że jest to dzień umartwiania i smutku. Wielki Piątek to dzień wielkiej powagi, ale jest przede wszystkim dniem nadziei i radości. Dlaczego mówimy, że jest to dzień smutku? Mamy do czynienia z projekcją naszych odczuć - jeśli ktoś z naszych bliskich umiera, to wtedy ogarnia nas smutek. Ale musimy zwrócić uwagę, że jest to jedyne umieranie, które nie kończy się na krzyżu, ale którego owocem jest przejście przez śmierć i danie nam nadziei, która sięga poza śmierć. A z nadziei płynie radość. Życie ludzkie bez nadziei jest czasem niegodnym przeżycia, jest wręcz karykaturą życia. Paradoks dzisiejszego człowieka polega na tym, że chce żyć, a musi umierać. Tymczasem każdy chce żyć. Bóg na to właśnie pragnienie człowieka odpowiedział poprzez fakt zmartwychwstania. Nie wolno nam się też nigdy zatrzymywać na samym krzyżu. Bo były czasy, kiedy w Jerozolimie stało sto i więcej krzyży jednocześnie. Krzyż Jezusa nie jest jednym z wielu krzyży, jest to krzyż jedyny, unikalny, niepowtarzalny. W tej perspektywie Wielki Piątek jest dniem nadziei, a nie rozpaczy. Święty Piotr powie "nowej nadziei, której nikt inny ludzkości dać nie może". Święty Paweł z kolei mówi o "zwycięskiej nadziei, w której życie zwyciężyło śmierć".

Jezus cierpiał za wiarę, za co chrześcijanie winni są jemu wdzięczność na wieki. Czy we współczesnych czasach dostrzega Ekscelencja kogoś w naszym kraju, w Europie, kto aż tak poświęca swe życie w dobrej sprawie?

Abp Henryk Muszyński: - Spotkałem w swoim życiu wielu takich ludzi. W naszym kraju nie notujemy obecnie krwawych prześladowań, więc trudno o analogie. Spotkałem na przykład kardynała Alexandru Todea. Rumuński duchowny trzydzieści lat spędził w więzieniu tylko dlatego, że był duchownym katolickim. A wystarczyło tylko podpisać, że chce być duchownym innego wyznania chrześcijańskiego... Ten człowiek cierpiał trzydzieści lat. Spotkałem go osobiście, był pełen pogody. Kolejna postać - kardynał Nguyen van Thuan, trzynaście lat był w więzieniu, bodajże dziewięć w samotnej celi - napisał znakomitą książkę o świadectwie chrześcijańskim. Wstrząsający obraz. To są ludzie heroiczni. Asia Bibi w pakistańskim więzieniu gotowa jest umierać. Nie popełniła żadnej zbrodni, tylko powiedziała, że wierzy w Chrystusa. To są ludzie, których zawsze mieliśmy i mamy. Tacy ludzie przywracają nam wszystkim wiarę w człowieka. Ich postawa to piękny znak w czasach wielkiego zobojętnienia, indyferentyzmu.

Dlaczego na świecie jest tyle zła? Jak Ekscelencja wytłumaczy głodującym i maltretowanym dzieciom, że Bóg jednak istnieje?

Abp Henryk Muszyński: - Pierwsza trudność polega na tym, iż zakładamy, że istota śmierci Chrystusa polegała na tym, co on wycierpiał. I zestawiamy to z ogromnym cierpieniem całej ludzkości. I dlatego rachunek nam się nie zgadza. Wartość śmierci Chrystusa nie polega wyłącznie na tym, co wycierpiał, ale kim był. Wierzymy, że był Bogiem. I on sam o sobie mówi, że zrezygnował z prerogatyw bóstwa. Stał się człowiekiem, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci. Chrystus przecież nie musiał umierać, nie musiał stać się człowiekiem. Ale chciał umierać, ponieważ ukochał człowieka. I wziął na siebie najbardziej haniebny rodzaj śmierci, jaki tylko można było sobie wyobrazić - śmierci niewolników, przestępców i zbrodniarzy. Pan redaktor nie jest jedynym, który mnie o to pyta. Ktoś bardzo ładnie powiedział: "On był jednym jedynym, który w tym szeregu skazańców służył dobrowolnie". Żeby nasza śmierć przestała być tylko koniecznością, a stała się bramą. Bramą do życia, za którym tęskni każdy człowiek. Tak na marginesie, mam ogromny szacunek dla ludzi, którzy mają odwagę umierać jako niewierzący. Każdy stara się być dobrym. Wobec tego, jaki sens czynić dobro, skoro wszystko umiera? Ginie wraz ze mną.
Jak wyglądały Święta Wielkanocne w rodzinnym domu Ekscelencji?

Abp Henryk Muszyński: - Wychowywałem się w zwykłej, drobnomieszczańskiej rodzinie. Moje dzieciństwo upływało w czasie okupacji, więc towarzyszyło nam zagrożenie z zewnątrz, strach i ciemność... Ale nigdy nie zabrakło baranka wielkanocnego ani też malowanego lub przynajmniej kolorowego jajeczka. Mimo okupacji w domu panowała atmosfera zaufania, miłości, zawierzenia. To w jakiś sposób kształtowało całą moją postawę otwartości wobec świata. Mam ogromnie dużo współczucia dla tych młodych ludzi, którzy tego nie otrzymują. To jest klucz do życia. Człowiek przecież nie tylko rodzi się w rodzinie, ale dostaje w niej także klucz do istotnych wartości; uczy się trudnej, ale pięknej sztuki życia: jak żyć, co wybierać, na czym opierać swoje życie, co robić, żeby ono było sensowne? W moim przypadku istotnym motywem, który zdecydował, że zostałem księdzem, że wybrałem kapłaństwo, była chęć niesienia pomocy i służenia ludziom. Dziś - po 55 latach kapłaństwa i prawie 80 latach życia - jestem szczęśliwy, że wybrałem taką drogę. Im jestem starszy, tym również więcej wdzięczności mam wobec Boga i ludzi.

Chciałbym nieco zmienić temat. Jeśli prokuratura, a później sąd stwierdzi, że w Polsce funkcjonowało więzienie CIA, w którym torturowano domniemanych terrorystów, to jak powinniśmy moralnie to wówczas oceniać? Wolno zadawać komuś cierpienie w tzw. dobrej wierze?

Abp Henryk Muszyński: - Od strony moralnej osąd jest jednoznaczny: cel nigdy nie uświęca środków. Dzisiaj mamy tak rozwiniętą technikę i metody, które pozwalają dość szybko dojść do pełnej prawdy, ale zgodnie z prawem i nie gwałcąc przy tym godności człowieka. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że to w ogóle mogło się zdarzyć na polskiej ziemi. To byłby dla mnie szok, są to przecież metody systemów totalitarnych. Dla takiego postępowania nie znajduję osobiście żadnego usprawiedliwienia.

Kolejna kwestia. W sprawie podniesienia wieku emerytalnego powinien wypowiedzieć się naród czy powinniśmy pozwolić zdecydować za nas politykom?

Abp Henryk Muszyński: - Teoretycznie naród ma prawo wypowiadać się w tych sprawach, które dotyczą całości narodu, ale tylko w sprawach najważniejszych. Mam wątpliwości, czy mówimy o sprawie najważniejszej. Trudno ponadto wymagać od zwykłego obywatela, by posiadał wiedzę, obiektywną wizję, dlaczego jest potrzebna zmiana dla przyszłości naszego kraju. Każdy myśli bowiem we własnych kategoriach. Z drugiej strony mam wątpliwości, czy pytanie byłoby tak skonstruowane, żeby w sposób obiektywny wyrażało to, o co tu rzeczywiście chodzi. "Czy chcesz dłużej pracować, czy krócej", "czy chcesz więcej zarabiać, czy mniej"? W przypadku tego rodzaju pytań nie potrzeba organizować referendów, bo odpowiedź wydaje się być oczywista. Całe nieszczęście polega na tym, że brakuje zaufania pomiędzy dużą częścią społeczeństwa a rządzącymi. Gdyby tego zaufania było więcej, to decydowanie w tego rodzaju sprawach z czystym sumieniem moglibyśmy scedować na rządzących, a więc na osoby mające pełniejsze rozeznanie w tej sprawie. Jednym słowem, gdyby było zaufanie, to decydować powinni ludzie, którym obywatele w sposób demokratyczny przekazali odpowiedzialność za przyszłość kraju. Z zaciekawieniem śledzę dyskusję o reformie emerytalnej. Niestety, wydaje mi się, że w całej tej sprawie na pierwszy plan wysuwa się głównie interes partyjny, racje czysto pragmatyczne i doraźne cele. Gdyby większość była przekonana, że chodzi o nasze dobro, o dobro naszych dzieci, to nie mielibyśmy tyle napięcia, które towarzyszy tej ustawie. Rozsądek mówi, że żyjemy dłużej, jest nas mniej, że musimy pracować dłużej. Problem polega na tym, żeby dojść do konsensusu, który najlepiej służy społeczeństwu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski