Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Abraham Loliga pobity przez kolegę z drużyny?

Jarosław Ziółkowski, Arkadiusz Dembiński
Loliga pochodzi z Burkina Faso. W Polsce gra od kilku lat.
Loliga pochodzi z Burkina Faso. W Polsce gra od kilku lat.
- Najpierw naubliżał mi. Stwierdził między innymi, że tu jest Polska i jeśli coś mi się nie podoba, to mam wracać z powrotem do Afryki. Następnie kilkukrotnie uderzył mnie w głowę - relacjonuje Abraham Loliga zajście ze swoim kolegą z drużyny.

- Próbowałem uniknąć walki, jednak nie interesowały go moje tłumaczenia. Na koniec stwierdził, że jest u siebie i może robić co tylko chce - wspomina rozżalony Abraham Loliga, piłkarz, który miał zostać zaatakowany przez kolegę z drużyny Nielby Wągrowiec, z którym wracał z treningu. Z obdukcją lekarską piłkarz zgłosił się na policję.

Czytaj także:
Wielkopolska: Skrajna prawica w natarciu
Wągrowiec: "Nie" dla rasizmu

- Sprawa, po zapoznaniu się z nią prokuratorów, została przesłana do Sądu Rejonowego w Wągrowcu, w celu dalszego rozpatrzenia - wyjaśnia Renata Bocheńska-Bejnarowicz, prokurator rejonowy w Wągrowcu.

Sprawa nie trafiła jednak jeszcze na wokandę sądową. - Aktualnie jest na etapie postępowanie wstępnego. Na tę chwilę nie mogę jednak zdradzić więcej szczegółów z racji tego, że nie mamy wniosku pokrzywdzonego na ujawnienie postępowania. Bez takiego wniosku sprawa będzie toczyła się z wyłączeniem jawności - tłumaczy sędzia Jacek Bytner, wiceprezes Sądu Rejonowego w Wągrowcu.
Jak zapewnił nas Jacek Relewicz, adwokat poszkodowanego piłkarza, będzie on dociekał sprawiedliwości i chce, aby napastnik, jego dawny kolega z drużyny poniósł karę.

Całej sytuacji zaprzecza piłkarz, który rzekomo miał napaść na Loligę. - To wszystko nie prawda i wymysł Loligi, który nie mógł się porozumieć z klubem i dlatego chyba to wymyślił - tłumaczy w rozmowie telefonicznej. Jednak jak informują władze klubu, za ową sytuację piłkarz miał zostać ukarany finansowo.

Loliga skierował do sądu pracy także sprawę rozwiązania z nim kontraktu przez Nielbę.

- Mieliśmy zastrzeżenia odnośnie wypowiedzenia przez klub umowy o pracę, była skonstruowana w taki sposób, że postanowiliśmy złożyć odwołanie do sądu pracy w Gnieźnie - informuje Relewicz.
Całą sytuację inaczej przedstawiają władze Nielby.

- Klub nie zalega Lolidze ani złotówki - stanowczo twierdzi Ryszard Kołacki, wiceprezes klubu i dodaje: - Piłkarz ten od dłuższego czasu nie pojawiał się zarówno na treningach, jak i meczach. Początkowo miał zwolnienie lekarskie, jednak nawet wtedy, gdy ono wygasło, także nie bywał na zajęciach. Liczyliśmy, że wyjaśni nam tę sytuację. Tak się jednak nie stało. Dlatego zgodnie z kodeksem pracy, kiedy to pracownik nie przychodzi do niej, rozwiązaliśmy kontrakt z nim. Mam zamiar tę sprawę wyjaśnić do końca, gdy tylko wrócę do kraju - przyznaje przebywający na wakacjach Kołacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski