Jak zdrowie? Czy z kontuzjowanym biodrem jest już lepiej?
Zdecydowanie lepiej. Z dnia na dzień widzę dużą poprawę. Rehabilitacja przebiega bardzo intensywnie. Z fizjoterapeutą spotykam się sześć razy w tygodniu. Jednak więcej na temat kontuzjowanego biodra będę w stanie powiedzieć dopiero po badaniach, które czekają mnie pod koniec tego miesiąca.
Czy możemy liczyć na to, że wsiądzie Pan jeszcze w tym sezonie na motocykl?
Z pewnością. Nie wiem jednak, czy będę na tyle gotowy, aby pojechać w jakichś poważniejszych zawodach, czy tylko symbolicznie przejadę kilka kółek. Tak jak już powiedziałem wcześniej, więcej będę mógł powiedzieć po dokładniejszych badaniach.
Ale nie myśli Pan o zakończeniu kariery zawodniczej?
Myślę, że nie po to zostajemy żużlowcami, by kończyć karierę kontuzjowani. Każdy zawodnik chciałby zakończyć ją na motocyklu i w moim przypadku jest podobnie. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w roli żużlowca. Co nie zmienia faktu, że w najbliższym czasie, z wiadomych powodów, będę pełnił trochę inne obowiązki.
Skąd decyzja o podjęciu posady menedżera w Fogo Unii? To była Pana inicjatywa, czy może włodarzy leszczyńskiego klubu?
To klub złożył mi propozycję objęcia drużyny. A w związku z tym, że w ostatnim czasie leżałem bezczynnie w łóżku, nie zawahałem się ani przez chwilę. Dla mojego obecnego stanu zdrowia lepiej jest mieć jakieś ciekawe zajęcie, niż bezczynnie siedzieć w domu. Jest to dla mnie swego rodzaju forma terapii.
Mecz z Unibaksem Toruń był dla Pana debiutem w roli menedżera. I trzeba przyznać, że wypadł on bardzo dobrze.
Wiadomo, że łatwiej byłoby zadebiutować w meczu ze słabszą drużyną, jak na przykład z gdańszczanami. Ale nie o to tu chodzi. W życiu trzeba stawiać sobie ambitne cele. Wszyscy zawodnicy obdarzyli mnie ogromnym zaufaniem. I za to im bardzo dziękuję. Nie było dużo czasu, aby przed meczem z torunianami rozwiązać wszystkie problemy. Jednak udało nam się poprawić to, co wymagało natychmiastowej reakcji. I po tym meczu śmiało można stwierdzić, że poszliśmy w dobrym kierunku.
Czy objęcie tej funkcji oznacza, że po zakończeniu kariery chciałby Pan dalej pozostać przy żużlu?
Na pewno tak. W końcu jestem w tym środowisku już kilkanaście lat i trudno byłoby mi tak z dnia na dzień się z tym rozstać. Jednak wszystko będzie zależało od tego, w jakim kierunku pójdzie żużel. A uważam, że ten obrany przez władze polskiego żużla nie jest dobry. Mam kilka pomysłów, które by im się przydały. Czas w końcu przestać udawać, że się coś robi. Teraz wygląda to tak, że mamy się tylko zgadzać na wszystkie zmiany regulaminowe, które często nie mają zbyt wielkiego sensu. A trzeba to robić, bo tak wypada, bo taki jest system albo ktoś ma w tym swój interes.
Mógłby Pan rozwinąć swoją wypowiedź?
Niestety, nie mogę tego zrobić, ponieważ za tego typu wypowiedzi są przewidziane różnego rodzaju kary, a ja chciałbym ich uniknąć. Nie jest mi to w tej chwili potrzebne.
Przejął Pan drużynę w bardzo trudnym dla niej momencie. Po dwóch porażkach, najpierw u siebie z Tarnowem i później w Toruniu, atmosfera panująca w Fogo Unii nie była, delikatnie mówiąc, najlepsza. Nie bał się Pan stawić temu czoła?
Powiem szczerze, że nie miałem nawet momentu zawahania. Znając wartość i możliwości tych zawodników wiedziałem, że mogę zrobić w tym klubie coś dobrego. Wszyscy żużlowcy, którzy w tym sezonie reprezentują barwy leszczyńskiego klubu mają duży potencjał i wierzę, że swoją osobą pozwolę im go z siebie wydobyć. Cele są dalekosiężne, czyli awans do fazy play-off.
Rozmawiał Krzysztof Lekowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?