Co łączy szrot, skłot i salon? Wydawać by się mogło, że niewiele. Otóż w centrum dumnego miasta twardo stoją obok siebie. Mało tego, wszystkie wypączkowały z jednego, kluczowego miejsca. POZNAŃ GŁÓWNY.
Obecny Poznań Główny bez zbędnego owijania w bawełnę to arcydzieło cwaniactwa i zbiorowej bezmyślności. To przejaw urbanistycznego barbarzyństwa. Miało być funkcjonalnie, pięknie i nowocześnie. Nic z tego. Mamy klasyczną poznańską gemelę. Z przodu pic, z tyłu syf. Dworzec de facto stoi na tyłach jarmarcznego blaszaka. No bo jak inaczej nazwać tępą fasadę utkaną z reklamowej neonozy? Wystarczy odwiedzić każdy inny dworzec w Polsce, by na myśl o poznańskim powróciło niegasnące uczucie wstydu.
Mamiono nas wizją Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego za 160 mln euro. Miało ono łączyć funkcję dworca kolejowego i autobusowego z galerią handlową.
Cel i termin były jasne. Niech fani futbolu zobaczą, że my tu na bogato, bez kompleksów. Tak oto powstało wiele cudów Poznania - hala odlotów, purchawa sportu, nowe drogi, tory, przystanki i wiadukty, przeterminowana Kaponiera, no i oczywiście a’la dworzec. Niestety, lukratywny biznes węgierskich deweloperów pod pachę z polskimi kolejarzami jedyne, co zrobił, to sprywatyzował istotę tego, co wspólne dla wszystkich - przestrzeń publiczną.
To nie jest cały tekst. Więcej przeczytasz w naszym serwisie plus: Adam Ziajski: A dworca na dworcu nie widać
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?