Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera gruntowa: Co czuje człowiek oszukany przez notariusza?

Łukasz Cieśla
Co czuje człowiek oszukany przez notariusza?
Co czuje człowiek oszukany przez notariusza? Przemysław Świderski
– Chyba nie wiecie, co czuje człowiek oszukany przez prawnika. To tak, jakby lekarz miał zabić pacjenta – zeznała w piątek w Sądzie Okręgowym Elżbieta Frondoni. Jest lekarzem i jedną z wielu ofiar w tzw. aferze gruntowej. Straciła dom i działkę pod Poznaniem. Oskarżonymi o podstępne przejmowanie nieruchomości są z kolei ludzie z poznańskiego półświatka oraz trzech prawników, którzy mieli im pomagać w wyłudzeniach.

– Nie mam żadnego zdjęcia ojca, matki, żadnych pamiątek, nie mam świadectw maturalnych. Tak trudno było tym ludziom powiedzieć, że zabierają mi dom? Zrobili to w tajemnicy. Nawet jeśli były w nim tylko śmieci, to były moje śmieci – płakała w piątek w poznańskim sądzie Elżbieta Frondoni, jedna z wielu ofiar w tzw. aferze gruntowej.

Proces 18 oskarżonych – osób z poznańskiego półświatka oraz kilku prawników – rozpoczął się w październiku 2013 roku. Główne zarzuty dotyczą podstępnego przejmowania nieruchomości pod pozorem przejmowania pożyczek. Do tej pory wyjaśnienia składali oskarżeni. W piątek zaczęły się przesłuchania pokrzywdzonych przez domniemaną grupę przestępczą.

Elżbieta Frondoni, pierwsza z przesłuchiwanych ofiar, straciła nieruchomość w Rokietnicy. Jest lekarzem, ale mimo wyższego wykształcenia zaufała oskarżonym. Z jej relacji wynikało, że w 2008 roku nagle spadło na nią kilka nieszczęść. Zmarł jej ojciec, dostała po nim w spadku dom w Rokietnicy. Z kolei jej brat - weterynarz z zawodu - miał wypadek w pracy.

- Po jego głowie przebiegły krowy. Musiał przejść operację mózgu i kosztowną rehabilitację - wspomina Elżbieta Frondoni.

Kobieta wróciła z Włoch, gdzie studiowała i mieszkała, do Polski. Chciała zamieszkać w Rokietnicy. Musiała jednak załatwić formalności administracje, pomagała choremu bratu, wychowywała troje małych dzieci. Jej mąż pracował wówczas za granicą. Do grupy zajmującej się udzielaniem pożyczek trafiła przez znajomą. Potrzebowała pieniędzy, m.in. na pomoc bratu. Najpierw stanęło na tym, że Marek P. (obecnie jeden z oskarżonych) kupi od niej działkę w Sierosławiu.

- Dostałam od niego 10 tys. zł, potem jeszcze 4 tys., ale reszty z umówionych 50 tys. zł już nie zobaczyłam. Marek P. ciągle mnie zwodził. Przestałam mu ufać, podobnie jak jego koledze Pawłowi B. Od niego pożyczyłam później 30 tys. zł pod zastaw domu w Rokietnicy. Spisaliśmy umowę u notariusza. Dlaczego to zrobiłam? Oni korzystali z usług adwokata R. oraz notariusza C. Sądziłam, że prawnikom mogę zaufać, tym bardziej, że byłam uspokajana, że wszystko będzie dobrze - mówi Elżbieta Frondoni.

W kancelarii notariusza C. podpisała dokumenty. Jak zeznawała w piątek, sądziła, że to jedynie pełnomocnictwo, a nie akt związany ze sprzedażą domu. Kobieta przekonywała, że nigdy nie zamierzała sprzedać nieruchomości i się na to nie zgadzała. Dopiero po pewnym czasie dowiedziała się, że straciła dom otrzymany w spadku po zmarłym ojcu. Zaczęła odwiedzać kancelarią notarialną i domagała się kopii zawartych umów. Znowu miała być zwodzona.

- Zapytałam potem Pawła B., dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego odebrałeś moim dzieciom dom i jeszcze chodzisz uśmiechnięty. On odpowiedział: "myślisz, k..., że ja to robię z sympatii? Ja to robię z chęci zysku" - zeznawała pokrzywdzona kobieta. - Ci ludzie skomplikowali mi życie. Chciałam przenieść swoje interesy z Włoch, gdzie studiowałam i mieszkałam, do Polski. Jednym podpisem to przekreślono. To jest tak, że rano człowiek wychodzi z domu, a po południu nie ma dokąd wrócić.

Poprosiła też o rozmowę notariusza C. Miała do niego olbrzymie pretensje za niepoinformowanie o skutkach aktu notarialnego. Ten miał jej odpowiedzieć, że „znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia”. Ponoć odradzał doniesienie do prokuratury.

- Początkowo sądziłam, że notariusz jest uczciwy, ale okazał się moim egzekutorem. Paweł B. nic by nie zrobił, gdyby nie pomoc notariusza. Notarisuz C. twierdził, że z prawnego punktu widzenia wszystko było w porządku. Mówił też, że jak pójdę do prokuratury, to sprawa potrwa z pięć lat. Gdy poszłam na policję, najpierw usłyszałam od funkcjonariuszy, że przecież podpisałam akt notarialny, a poza tym notariusz C. jest zięciem ważnej osoby z Poznania. Sprawa początkowo stała w miejscu, dopiero potem śledztwo ruszyło - mówiła nam Elżbieta Frondoni.

Swoje zeznania będzie kontynuować na najbliższej rozprawie. Jej dom ostatecznie trafił w ręce żony, a potem ojca Henryka B., kolejnego z oskarżonych. Jak mówi Elżbieta Frondoni, od lat jest zmuszona wynajmować mieszkania. Po jej przesłuchaniu, Sąd Okręgowy zacznie wzywać pozostałych pokrzywdzonych. Do przesłuchania jest 180 świadków.

Wspomniany Paweł B. po zatrzymaniu poszedł na współpracę z organami ścigania. Przyznał się do winy i opowiedział o kulisach przejmowania nieruchomości. Notariusz C., adwokat R. oraz wielu innych oskarżonych nie przyznają się do winy. Notariusz C. został również oskarżony w dwóch innych sprawach karnych dotyczących wyłudzania nieruchomości. W jednej z nich został już prawomocnie skazany na karę więzienia. Czeka na osadzenie w zakładzie karnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera gruntowa: Co czuje człowiek oszukany przez notariusza? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski