O przypadku Piotra Ł. pisaliśmy we wczorajszym "Głosie". Podejrzany notariusz dzień po śmierci matki rolnika stwierdził, że jest on jedynym dziedzicem spadku. Na tej podstawie rolnik, mający poważne kłopoty z alkoholem, szybko sprzedał atrakcyjnie położony grunt.
Potem okazało się, że matka przed śmiercią sporządziła testament, w którym nie powołała syna do spadku. Ale zanim testament wyszedł na jaw, rolnik w dziwnych okolicznościach sprzedał nieswoją własność.
Izba notarialna dowiedziała się o sprawie od nas około miesiąc temu. - Jako izba na pewno zajmiemy się jej wyjaśnieniem - zaznaczył wtedy prezes Tadeusz Paetz.
- Z jednej strony notariusz opiera się na oświadczeniu strony, która wnosi o stwierdzenie nabycia spadku. Ale z drugiej strony dziwi mnie tempo załatwienia tej sprawy, tuż po śmierci osoby, która zostawia spadek. W mojej kancelarii tego typu przypadek na pewno nie zostałby załatwiony już na pierwszym spotkaniu. Potrzebowałbym co najmniej dwóch wizyt zainteresowanej strony - dodał.
Gdy wczoraj zadzwoniliśmy do Tadeusza Paetza, stwierdził, że rada izby jeszcze się nie zajęła sprawą. Zrobi to jutro. Dlaczego tak późno? Prezes izby tłumaczył, że samorząd od dłuższego czasu nie miał posiedzenia.
Gdy pod koniec kwietnia prokuratura chciała aresztować notariusza podejrzanego w aferze gruntowej, izba szybko się zebrała i wystawiła mu poręczenie. Sąd nie aresztował notariusza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?