Do pierwszych zatrzymań w aferze gruntowej doszło w kwietniu ubiegłego roku. Zarzuty oszustw na olbrzymią skalę usłyszeli m.in. Paweł B. i Henryk B. Ten pierwszy od razu trafił do aresztu, na areszt drugiego początkowo nie zgodził się sąd.
Po dwóch miesiącach, w czerwcu, sytuacja się zmieniła. Paweł B. wyszedł na wolność, bo zaczął współpracować z poznańską prokuraturą. Z kolei Henryk B. trafił za kratki, bo na jego areszt zgodził się w końcu sąd. Ale i on po kilku miesiącach wyszedł na wolność.
CZYTAJ TEŻ:
Afera gruntowa: Małżeństwo z zarzutami paserstwa
Ujawniamy kulisy wielkopolskiej afery gruntowej
Główny podejrzany w aferze gruntowej zaczął sypać?
Afera gruntowa: Wywiad z podejrzanym
Poznańska prokuratura nadal jednak prowadziła śledztwo. M.in. dzięki Pawłowi B. na jaw zaczęły wychodzić kolejne szczegóły z działalności gangu. Śledczy dowiedzieli się o kolejnych pokrzywdzonych, którzy skuszeni obietnicą szybkiej pożyczki tracili majątki całego życia. A sprawcą niektórych oszustw miał być właśnie Henryk B.
Paweł B. w ciągu ostatnich miesięcy otrzymywał różne sygnały, że powinien wycofać się ze swoich wyjaśnień i przestać obciążać kolegów od nielegalnych interesów. Raz został nawet pobity pod jednym z marketów.
- Początkowo niewiele sobie robiłem z tych wszystkich rzeczy, ale w ostatnim czasie zacząłem się poważnie bać. Doszło do zdarzeń, których nie można było bagatelizować. Groźby padały już pod adresem mojej rodziny - podkreśla Paweł B.
Paweł B. mówi, że niedawno w sądzie spotkał się ze swoim znajomym z gangu. Powodem był sprawa cywilna jednego z pokrzywdzonych. To schorowany człowiek, który mimo że jest wieloletnim znajomym Henryka B., miał zostać przez niego oszukany na kilka milionów złotych.
- W sądzie powiedziałem partnerce życiowej tego człowieka, że powiem prawdę, czyli w jaki sposób ten mężczyzna został oszukany. Gdy Henryk B. to usłyszał, powiedział, że mnie "odjeb...". A niedawno do mojego domu, do którego nie jest tak łatwo trafić, przyjechał jego wysłannik. Rzucił, że spalą mi chatę tylko się jeszcze zastanawiają czy usmażą mnie samego czy razem z żoną i dziećmi. To nie były żarty, a poza tym są na to świadkowie - relacjonuje Paweł B.
Wczoraj na polecenie poznańskiej Prokuratury Okręgowej zatrzymano Henryka B. Postawiono mu zarzut składania gróźb karalnych oraz kolejnych jedenastu oszustw w aferze gruntowej. Wśród pokrzywdzonych jest m.in. schorowany znajomy Henryka B. Poznański sąd zgodził się przed chwilą na areszt dla Henryka B.
- Nie można przejść do porządku dziennego nad faktem, że Henryk B. grozi jednemu z podejrzanych. Jego aktywność w grożeniu Pawłowi B. wynika z faktu, że w sądzie toczą się sprawy cywilne dotyczące przejętych nieruchomości. Jeśli Henryk B. je przegra, straci znaczny majątek - mówi prowadząca śledztwo prokurator Wioleta Rybicka.
CZYTAJ TEŻ:
Afera gruntowa: Małżeństwo z zarzutami paserstwa
Ujawniamy kulisy wielkopolskiej afery gruntowej
Główny podejrzany w aferze gruntowej zaczął sypać?
Afera gruntowa: Wywiad z podejrzanym
Henryk B. nie przyznaje się do winy. - Twierdzenia Pawła B. o jakichś groźbach to pomówienia. On szantażował wręcz mojego klienta, domagał się pewnych kwot pieniędzy. Teraz mówi o groźbach, bo jest w konflikcie z moim klientem - przekonuje z kolei adwokat Andrzej Reichelt, obrońca Henryka B.
Obrońca zapowiada, że odwoła się od dzisiejszej sądu. Bo sąd przychylił się dzisiaj do wniosku prokuratury i uznał, że należy aresztować Henryka B. na trzy miesiące.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?