Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera mieszkaniowa: Mariusza T. pogrążyły podsłuchy. Nagrywał go... znajomy

Łukasz Cieśla
Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury, prezentuje akt oskarżenia. Ma 750 stron, dotyczy 40 oskarżonych. Śledztwo trwało 4 lata. Nie wiadomo, jak długo potrwa proces
Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury, prezentuje akt oskarżenia. Ma 750 stron, dotyczy 40 oskarżonych. Śledztwo trwało 4 lata. Nie wiadomo, jak długo potrwa proces Paweł Miecznik
Klientów trzeba "wypierd..." z domów, zanim ci skutecznie upomną się w sądach o swoje utracone mieszkania. W razie pytań policji o pożyczki, nie wolno "pękać" na przesłuchaniu. Trzeba twardo obstawać, że to, co zapisano w aktach notarialnych, jest "święte". Takie instrukcje wydawał swoim współpracownikom doradca finansowy Mariusz T., główny oskarżony o oszustwa w tzw. aferze mieszkaniowej. Nie wiedział, że jeden z nich go nagrywa.

Mariusza T. nagrywał Jerzy M., który naganiał mu klientów potrzebujących pożyczki. Gdy w tzw. aferze mieszkaniowej zrobiło się gorąco, bo śledczy zainteresowali się działalnością grupy, Jerzy M. zaczął nagrywać swoje spotkania z Mariuszem T. Oprócz tego doradca miał także policyjny podsłuch na telefonie. Na nagraniach pojawiają się też inne osoby, współpracujące z doradcą.

Dzięki podsłuchom wiemy, jak doradca Mariusz T. oraz jego otoczenie próbowało uniknąć odpowiedzialności.

"Papier jest święty"

Na dyktafonie uwieczniono m.in. rozmowy na temat pokrzywdzonego Jana M. Mężczyzna, podobnie jak inni klienci, sądził, że bierze pożyczkę. W rzeczywistości, wskutek podpisania aktu notarialnego, stracił mieszkanie. Gdy poskarżył się policji, najpierw był namawiany przez grupę do wycofania zawiadomienia. Kiedy to nie poskutkowało, Mariusz T. i "jego ludzie" zaczęli uzgadniać wspólną wersję wydarzeń. Chodziło o "dopasowanie" zeznań przed konfrontacją z oszukanym klientem.

Zobacz również:

Z podsłuchów wynika, że Mariusz T. radził współpracowników, którzy mieli zostać przesłuchani, by przyjęli strategię, że "papier (czyli akt notarialny) jest święty". Podczas rozmowy pada też stwierdzenia, że jeśli na przesłuchaniu poszczególni członkowie grupy zaczną wchodzić w szczegóły transakcji, to się wszyscy pogubią.

Ostatecznie konfrontacja wypadła niekorzystnie dla oszukanego klienta. Członkowie grupy byli potem rozbawieni, a jeden uczestników rozmowy stwierdził, że mieszkanie klienta udało się zdobyć "za parę złotych".

- Pana M. za przeproszeniem możemy zlać ciepłym moczem i czekać aż pierd... w kalendarz - mówi jeden z uczestników podsłuchanych rozmów.

Podsłuchy pokazały także, że wraz z upływem czasu sam Mariusz T. stawał się coraz bardziej niespokojny.
Obawiał się, że ziści się "czarny scenariusz", czyli on i pozostali usłyszą zarzuty. Martwił się, że do prokuratury zgłoszą się osoby "lekko poszkodowane" lub "na granicy poszkodowane".

Dał także radę swojemu zaufanemu człowiekowi - Jerzemu M. Nie wiedział, że właśnie M. go nagrywa, a potem pójdzie na współpracę z organami ścigania.

- Jurek, nie możemy pęknąć - pamiętaj. Na akcie jest sto (tysięcy złotych), to było - kur... - sto! - mówił Mariusz T. do swojego współpracownika.

"Nowatorska" metoda

Z jednej z podsłuchanych rozmów wynika, że Mariusz T. miał pretensje sam do siebie po rozmowie z dziennikarzem "Głosu Wielkopolskiego". Stwierdził, że chyba za dużo powiedział o swojej działalności, m.in. o zaciąganiu kredytów pod mieszkania klientów.

Zobacz również:

Do takiej rozmowy rzeczywiście doszło w 2010 roku. Mariusz T. mówił nam wtedy, że sam się zastanawia czy jego działalność tak do końca jest zgodna z prawem. Zapewniał przy tym, że opracował nowatorską metodę pomocy ludziom, którzy nie są wiarygodni dla banków. Stwierdził, że nabywa od nich mieszkania, zaciąga pod nie kredyty, by dalej móc finansować swoją działalność. Twierdził ponadto, że nikogo nie wyrzuca z mieszkania, oczywiście jeśli klient płaci czynsz za mieszkanie i oddaje pożyczkę.

Sęk w tym, że wielu klientów dopiero po fakcie dowiadywało się, jakie koszty musi ponieść, by odzyskać nieruchomość. Klienci skarżyli się także, że wiele ustaleń jest tylko "na gębę", nie mają harmonogramu spłat pożyczek. Aby odzyskać mieszkanie musieliby ponieść koszty nawet kilka razy większe od kwoty udzielonej pożyczki. Skarżyli się ponadto, że chcieli tylko pożyczkę pod zastaw, a tak naprawdę stracili mieszkanie.

Policjantka jedną z ofiar

Mariusz T. łącznie usłyszał 151 zarzutów. Nieco więcej, bo 165 zarzutów, notariusz Violetta D. U niej zawierano prawie wszystkie akty notarialne. W śledztwie poznańskiej Prokuratury Okręgowej ujawniono 428 przestępstw na szkodę 249 osób.
Kwota wyłudzonych nieruchomości to ponad 44 mln zł.

Wśród ofiar są między innymi: pani Cz. - chora na nowotwór, która potrzebowała pieniędzy na leczenie, pani B. - emerytka z niedosłuchem i słabym wzrokiem, pani S. - cierpiąca na chorobę afektywną dwubiegunową, pani Sz. -emerytowana policjantka, która po śmierci męża została jedyną żywicielką rodziny.

Zobacz również:

Główni oskarżeni, czyli doradca oraz pani notariusz nie przyznają się do winy. Notariusz D. wielu klientom zachwalała doradcę jako człowieka o "złotym sercu", na którym można polegać. Wśród oskarżonych znalazł się także ojciec i żona Mariusza T. oraz jego wspólnik Jakub Sz. Jest także Jakub C., któremu zarzucono oszukanie własnych dziadków. Po sprzedaży ich mieszkania pojechał na wycieczkę do Egiptu oraz kupił samochód.

Proces ws. afery mieszkaniowej będzie sporym wyzwaniem dla sądu. W sali trzeba będzie pomieścić 40 oskarżonych, ich obrońców oraz pokrzywdzonych.

Z kolei prokuratura nadal bada inny aspekt działalności Mariusza T. Chodzi o kredyty, które miał załatwiać w bankach na tzw. słupy. Śledztwo ws. tego wątku jest w toku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski