Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera mieszkaniowa: Paser i część podejrzanych przyznali się do winy

Łukasz Cieśla
Adam Bocian nie zaciągał pożyczki u podejrzanych z afery mieszkaniowej. Ale zażądano, aby opuścił dom, który zbudował
Adam Bocian nie zaciągał pożyczki u podejrzanych z afery mieszkaniowej. Ale zażądano, aby opuścił dom, który zbudował Paweł Miecznik
Poznański sąd skazał właśnie Michała M. za paserstwo w tzw. aferze mieszkaniowej. Oskarżony mężczyzna przyznał się, że uczestniczył w nielegalnym obrocie jedną z nieruchomości. Chodzi o przejęcie cennej działki i znajdujących się na niej dwóch domów w Suchym Lesie. Początkowo nabył ją główny podejrzany w aferze, czyli doradca Mariusz T. Potem zbył ją paserowi Michałowi M. A ten, gdy usłyszał zarzuty, opowiedział o kulisach sprawy.

Afera mieszkaniowa polega na nielegalnym przejmowaniu nieruchomości, głównie mieszkań, pod pozorem udzielania pożyczek. Sprawę prowadzi poznańska Prokuratura Okręgowa i Komenda Wojewódzka Policji. Podejrzanych jest aż 49. Najwięcej zarzutów, bo ponad sto, usłyszeli doradca finansowy Mariusz T. i poznańska notariusz D.

Zdaniem śledczych te dwie osoby były "mózgiem" procederu polegającego na przejmowaniu nieruchomości. Do doradcy trafiali klienci potrzebujący pożyczki. Miał ładne biuro, wzbudzał zaufanie. Zapraszał ich zazwyczaj do notariusz D. na podpisanie umowy. Oboje nie przyznają się do oszustw. Sąd pozwolił pani notariusz na dalsze wykonywanie zawodu.

Czytaj też: Afera mieszkaniowa: Odzyskała dom, ale nie może do niego wrócić

Do przestępstw przyznało się jednak 9 osób spośród 49 podejrzanych. Potwierdzili, że przyczynili się do skrzywdzenia ludzi. I skorzystali z tzw. dobrowolnego poddania się karze. We wtorek w poznańskim sądzie odbyło się posiedzenie dotyczące Michała M. 32-latek przyznał się podczas śledztwa, że był paserem. Fikcyjnie nabył nieruchomość wiedząc, że pochodzi z przestępstwa. Został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Musi także zapłacić 2 tys. zł grzywny.

Czytaj także: Afera mieszkaniowa: Fałszywi rodzice i nieuczciwa córka u podejrzanej notariusz

Paser pojawił się w kontekście przejęcia majątku w Suchym Lesie. Jak do tego doszło?

Przed laty do wspomnianego już doradcy finansowego Mariusza T., po pożyczkę, zgłosili się mieszkańcy Suchego Lasu. Zdaniem śledczych zostali oni oszukani. Sądzili, że pożyczają pieniądze, tymczasem zostali pozbawieni działki o pow. 1900 mkw. zabudowanej dwoma domami i warsztatem. Nieruchomość została sprzedana przez doradcę, zdaniem śledczych fikcyjnie, właśnie Michałowi M. On zbył ją potem Anecie W., kolejnej podejrzanej o oszustwa (kobieta nie przyznaje się do winy). Śledczy przypuszczają, że przechodzenie tego majątku z rąk do rąk miało utrudnić skrzywdzonym właścicielom jego odzyskanie.
Na przejętej działce w jednym domu mieszkali małżonkowie zaciągający "pożyczkę". W drugim domu ich brat i szwagier: Adam Bocian wraz z żoną i dziećmi. On, jak mówi, o niczym nie wiedział.

Adam Bocian: - Formalnie właścicielem całej działki i dwóch domów był mój brat. Kiedyś dostał tę działkę w spadku. Mimo że mój dom ja zbudowałem i ogrodziłem go płotem, to niestety w porę nie załatwiliśmy podziału nieruchomości. Nie zostałem wpisany do księgi wieczystej jako właściciel. Potem brat słowem nie wspomniał, że zaciągnął pożyczkę, nie mówił o groźbie utraty majątku. Pewnie nie ze wszystkiego zdawał sobie sprawę. O tych problemach dowiedziałem się bardzo późno. List do nas przysłała Aneta W. Nabyła nieruchomość od pasera Michała M. i zaczęła pisemnie domagać się, byśmy się wyprowadzili. Nie zrobiliśmy tego, ale od tamtej pory jesteśmy nerwowi. Wiemy, że inne ofiary afery mieszkaniowej były siłą lub szantażem usuwane z domów.

Bocian wraz z żoną we wtorek pojawili się w sądzie, by usłyszeć wyrok na pasera. Na ogłoszeniu nie pojawił się ani jego brat, ani oskarżony Michał M.

Adam Bocian po wyroku stwierdził, że wraz z rodziną może teraz spać spokojniej: - Jesteśmy zadowoleni. Dzięki przyznaniu się pasera i jego skazaniu zyskaliśmy kolejny dowód, że doszło do oszustwa.

Jednak śledztwo przeciwko 40 podejrzanym w aferze, którzy nie przyznają się do winy, wciąż trwa. Główny podejrzany Mariusz T. obecnie odnosi się do każdego z ok. 150 zarzutów, które usłyszał. Potem wszyscy podejrzani będą mogli zapoznać się z obszernymi materiałami śledztwa. Przysługuje im też prawo zgłoszenia wniosków dowodowych. Te formalności mogą spowodować, że śledztwo zakończy się pod koniec 2014 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski