Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera mieszkaniowa: Po decyzji sądu poszkodowana odzyska swój dom

Łukasz Cieśla
Mariola Stolarek, nękana przez "współpracowników" Mariusza T. wyprowadziła się z własnego domu, teraz może do niego wrócić
Mariola Stolarek, nękana przez "współpracowników" Mariusza T. wyprowadziła się z własnego domu, teraz może do niego wrócić Grzegorz Dembiński
Małżonkowie K. z Poznania kupili dom należący wcześniej do Marioli Stolarek, jednej z ofiar „afery mieszkaniowej”. Jej dom najpierw nielegalnie przejął podejrzany doradca Mariusz T., a potem szybko sprzedał małżonkom K., prywatnie rodzicom jego współpracownika. Sąd uznał właśnie, że małżonkowie kupili dom w złej wierze i mają zostać wykreśleni z księgi wieczystej. Znali bowiem nielegalne okoliczności, w jakich dom straciła pierwotna właścicielka. Co teraz z nimi się stanie? Prawdopodobnie wystąpią do miasta o przyznanie lokalu socjalnego.

- Nie mogą opuścić domu, bo stanowi dorobek całego ich życia. Ponadto nie mają, gdzie się przeprowadzić. Ich sytuacja jest tragiczna. W celu sfinansowania tego zakupu, sprzedali swoje mieszkanie. Transakcja była podobna do tysięcy innych. Zatrważające, jak łatwo sąd decyduje się na pozbawianie kogoś dachu nad głową. Bez czekania na wyjaśnienie w sprawie karnej, w której małżonkowie K. nie usłyszeli nawet żadnych zarzutów – przekonuje radca prawna Tomasz Konieczny.

Prawnik w innych sprawach cywilnych reprezentuje doradcę Mariusza T., a w tej konkretnej małżonków K. Dodaje, że możliwa jest skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. A jeśli dojdzie do ich eksmisji, małżonkowie będą wnosić o jej zawieszenie oraz przyznanie lokalu socjalnego.

W całkowicie innym tonie wypowiada się poszkodowana Mariola Stolarek. Zapowiada, że już niebawem wróci do domu. Podkreśla, że nie żal jej małżonków K. - Doskonale wiedzieli o mojej krzywdzie, a mimo to wykorzystali sytuację i po okazyjnej cenie kupili moją nieruchomość. Teraz ponoszą tego konsekwencje – mówi Mariola Stolarek.

- Sąd II instancji uznał, że państwu K. była znana sytuacja mojej klientki, wiedzieli, że straciła dom w sposób nielegalny - dodaje jej pełnomocnik, adw. Tomasz Terpiński.

Historia Marioli Stolarek to historia kłopotów finansowych i osobistych. Zaciągała kolejne pożyczki. Nie bez znaczenia jest także fakt, że od kilkunastu lat leczy się m.in. na depresję.

W 2009 roku, szukając pieniędzy na spłatę długów, trafiła do pośrednika Jerzego M. A ten skierował ją do doradcy Mariusza T. Obecnie obaj są podejrzanymi w tzw. aferze mieszkaniowej. Pośrednik Jerzy M. przyznał się do winy. Mariusz T., mający ponad sto zarzutów oszustw, kategorycznie zaprzecza.

Mariola Stolarek, kiedy zgłosiła się do pośrednika po pożyczkę, mówiła o swoich zaburzeniach psychiatrycznych. A podczas podpisywania aktów notarialnych u pani notariusz D. (również podejrzanej o oszustwa), była pod wpływem leków psychotropowych. Jak wynika z akt sprawy, Jerzy M. i Mariusz T. odwracali jej uwagę podczas podpisywania dokumentów. Rozmawiali między sobą albo przez telefon, a na dodatek pani notariusz D. miała nie odczytywać istotnych fragmentów. Sąd uznał, że było to wyjątkowo cyniczne działanie.
Skończyło się tym, że Mariola Stolarek sądziła, że wzięła 69 tys. zł pożyczki pod zastaw 70 metrowego domu i 1100 m. kw. działki na poznańskich Krzesinach. W rzeczywistości zawarła przedwstępną umowę sprzedaży z Mariuszem T. Według dokumentów doradca przekazał jej 200 tys. zł. Potem doradca, na mocy pełnomocnictwa, sam ze sobą zawarł umowę kupna-sprzedaży. Tym samym stał się właścicielem jej majątku. Zaciągnął też duży kredyt pod tą nieruchomość. Sąd zauważył później, że Mariusz T. w ogóle nie był zainteresowaniem odzyskaniem „pożyczki”. Przez długi czas nie przekazywał klientce numeru konta, na które miałaby spłacać pieniądze.

Mariola Stolarek nie spłaciła pożyczki. Po pewnym czasie zaczął ją odwiedzać Piotr Sz., współpracownik doradcy, ochroniarz w prywatnej firmie. Dobrze zbudowany mężczyzna często pojawiał się w towarzystwie równie postawnych kolegów. Na posesji dochodziło do awantur, wzywano policję.

Piotr Sz. twierdził później, że na prośbę Mariusza T. jeździł na „mediacje” do jego trudnych klientów. Sąd uznał jednak, że chodziło tak naprawdę o zmuszenie Stolarkowej do szybkiej wyprowadzki. Podczas jednej z awantur, Piotr Sz. wyłamał drzwi do jej domu. W sądzie twierdził, że zrobił to uciekając przed ojcem kobiety, który gonił go z widłami. Sąd uznał jednak, że niespełna 40-letni mężczyzna nie mógłby uciekać przed ponad 80-letnim starszym panem tak szybko, by wyłamać drzwi.

- W końcu wyprowadziłam się z domu razem z córką. Nie mogłyśmy znieść ciągłego nachodzenia, gróźb, że zrobią nam ognisko na podwórku. Zamieszkałyśmy po sąsiedzku w domu mojej siostry – opowiada Mariola Stolarek.

Bardzo szybko do domu przy ul. Krzesiny 5 wprowadzili się małżonkowie K. To rodzice Sebastiana K., kolejnego współpracownika Mariusza T. Małżonkowie od dawna marzyli o kupnie domku, ale nie było ich stać na nieruchomość w Poznaniu. W końcu od syna, który także odwiedzał posesję Stolarków, dowiedzieli o okazji na Krzesinach. Sprzedali więc swoje mieszkanie na poznańskim Piątkowie i za ok. 300 tys. kupili tę nieruchomość. Formalnie sprzedawcą był Mariusz T.

Niedawno poznański Sąd Okręgowy prawomocnie stwierdził, że w księgę wieczystą, jako właścicielkę domu, należy wpisać Mariolę Stolarek. Pisemnego uzasadnienie jeszcze nie ma. Jednak sąd, ustnie podając motywy wyroku, wskazał, że małżonkowie nabyli dom w złej wierze. Bo znali okoliczności utraty domu przez Mariolę Stolarek, od niej samej słyszeli, że została oszukana. Poza tym powinni zwrócić uwagę na niską cenę domu wraz z działką, który nabyli za równowartość swojego mieszkania w bloku na czwartym piętrze.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski