Przypomnijmy, że byli szefowie poznańskiego Zarządu Dróg Miejskich mieli potajemnie zdecydować o wyremontowaniu policyjnych parkingów. Koszty prac dla policji - ok. 700 tys. zł. - wrzucono w remonty różnych poznańskich ulic. O prace prosił były komendant wojewódzki Krzysztof Jarosz. Chciał polepszyć stan policyjnych obiektów.
Od ubiegłego roku, wskutek zawiadomienia CBA, śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Sprawdza czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych oraz fałszowania dokumentów.
„Głos Wielkopolski” pisał o tej aferze już w zeszłym roku oraz w piątek. Jak się dowiedzieliśmy, w czwartek, dzień przed naszą kolejną publikacją, prezydent Jaśkowiak został przesłuchany w CBA. To między innymi efekt zmiany prowadzącego śledztwo. Prokurator Remigiusz Dobrowolski, który od ubiegłego roku przesłuchiwał świadków, awansował do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. Postępowanie przejął inny prokurator.
- Podczas czwartkowego przesłuchania w CBA po raz kolejny przedstawiłem wyniki audytu przeprowadzonego przez Urząd Miasta oraz przekazałem informację o podjętych działaniach - mówi Jacek Jaśkowiak. - Powiedziałem również, że moim zdaniem miasto jest pokrzywdzonym w tej sprawie. Szkodę ponieśliśmy nie ze strony policji, ale przez niekompetencję naszych urzędników. Decydując o potajemnym wyremontowaniu policyjnych parkingów albo zawyżyli faktury remontów kilku poznańskich dróg, albo też część prac wykonali niezgodnie ze sztuką. Jeśli zawyżyli faktury, to oszukali poprzedniego prezydenta i działali na niekorzyść miasta. A jeśli pogorszyli jakość remontów kilku ulic, np. używając gorszych materiałów, to zapewne wymagane będą szybsze modernizacje. Ocenę i ostatecznie wnioski pozostawiam CBA oraz prokuraturze - dodaje prezydent.
Sprawa dotyczy okresu sprzed prezydentury Jaśkowiaka. Prace w dwóch komendach poznańskiej policji były prowadzone w latach 2010-2013. Poprzedni prezydent Ryszard Grobelny powiedział nam, że podwładni nie poinformowali go o pracach prowadzonych w komendzie wojewódzkiej i miejskiej.
Kontrola CBA z 2014 roku wykazała, że w ZDM nie było żadnych dokumentów na te remonty, a inne miały zostać sfałszowane. Pojawiały się też anonimy wskazujące m.in., że urzędnicy ZDM byli zmuszani przez swoich szefów do fałszowania papierów.
Kilku urzędników, wskutek raportu CBA i decyzji prezydenta Jaśkowiaka, straciło stanowiska. Z pracą pożegnali się m.in. dwaj byli szefowie ZDM. W prowadzonym śledztwie do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?