Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera taśmowa: Gdzie w Poznaniu można zostać podsłuchanym?

Łukasz Cieśla, Mateusz Szymandera
Afera taśmowa: Gdzie w Poznaniu można zostać podsłuchanym?
Afera taśmowa: Gdzie w Poznaniu można zostać podsłuchanym? archiwum Polskapresse
Nagrywanie rozmów na dyktafony, szpiegowanie telefonu komórkowego, założenie pluskwy - to najpopularniejsze metody podsłuchiwania. Rynek detektywistyczny jest bardzo zróżnicowany i od indywidualnych potrzeb zależy wybór urządzenia. Po "aferze taśmowej" pytamy poznańskich ekspertów, jak zabezpieczyć się przed potajemnym nagrywaniem oraz czy w Poznaniu są bezpieczne miejsca, w których nie zostaniemy nagrani.

- Najczęściej stosowane są dyktafony. Na rynku dostępne są standardowe albo ukryte. M.in. pendrivy z wbudowanym dyktafonem, a także kluczyki samochodowe czy długopisy. To urządzenia trudne do wykrycia, nie emitują fal radiowych. Nie wzbudzają podejrzeń rozmówców - tłumaczy Michał Small ze sklepu detektywistycznego SpyShop w Poznaniu.

Afera taśmowa na demotywatorach. Zobacz komentarze internautów [ZDJĘCIA]

W sytuacji, gdy nie można wcześniej podłożyć podsłuchu, można zastosować np. podsłuch stetoskopowy, który przykładany jest do ściany pokoju. W słuchawkach usłyszymy rozmowę nawet, jeśli ściana ma 40 cm grubości.

Uwaga na restauracje

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy po "aferze taśmowej" i nagrywaniu ważnych polityków, są zgodni: podsłuchiwania nie da się uniknąć, ale można wystrzegać się kłopotów dzięki zwykłej przezorności. Podkreślają też, że asortyment dostępny w sklepach detektywistycznych różni się od tego, którego używają służby. One są bardzo wyrafinowane.

- Jeśli słyszę, że minister czy szef NBP, prowadzą poufne rozmowy w znanej restauracji, śmiać mi się chce. Przecież takie miejsca są najbardziej narażone na podsłuch i są trudne do "upilnowania". Osoby zainteresowane nagraniem mogą przekupić obsługę lokalu, która wniesie odpowiedni sprzęt i nikt nie będzie ich podejrzewał - mówi emerytowany pracownik poznańskich "służb".

Teoretycznie najbezpieczniej powinno być w instytucjach państwowych. I właśnie tam powinni rozmawiać urzędnicy. - Kiedyś jak funkcjonariusz służb dostawał wypłatę, szedł do knajpy i tam rozwiązywał mu się język. To ukrócono. Ale teraz jest problem ze zwierzchnikami, którzy są bardzo nieroztropni spotykając się w miejscach publicznych - zauważa były pracownik służb.

Klatka Faradaya

W Poznaniu są pomieszczenia, w których można bezpiecznie porozmawiać. Np. w prokuraturach okręgowej i apelacyjnej są kancelarie tajne, gdzie "pracuje się" z informacjami niejawnymi, przesłuchuje się np. świadków incognito, prowadzi różne czynności procesowe.
- Mamy specjalne zabezpieczenia, np. tzw. klatkę Faradaya. To pomieszczenie, w którym nie ma możliwości nagrywania i które jest odpowiednio wygłuszone. Ponadto szczególnie poufne dane są spisywane na tempeście, czyli komputerze certyfikowanym przez ABW. Ma on zabezpieczenia, dzięki którym nikt nieuprawniony nie wejdzie w posiadanie niejawnych danych. Zwykłe komputery nie mają takich specjalnych atestów - mówi prokurator Hanna Grzeszczyk z poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej.

Sprzątaczka na usługach

Spotkaliśmy się z byłym funkcjonariuszem nieistniejącego już Urzędu Ochrony Państwa. Obecnie pracuje dla firmy specjalizującej się w wykrywaniu podsłuchów. Klienci to przede wszystkim szefowie dużych firm. Chcą wiedzieć czy ich gabinetów, sal narad, nie podsłuchuje ktoś z konkurencji.

- Rzadziej ktoś sprawdza pomieszczenie profilaktycznie, "na wszelki wypadek". Znacznie częściej zgłaszają się do nas przedsiębiorcy już "po fakcie". Bo zauważyli, że konkurencyjna firma od pewnego czasu kopiuje ich pomysły albo podejrzanie dużo wie o ich działalności - mówi były oficer UOP.

I pokazuje cennik firmy:
- kompleksowe badanie pomieszczenia: 44 zł za metr kw.
- badanie jednego telefonu: 425 zł. Cena spada, jeśli zleci się sprawdzenie większej liczby aparatów.
- badanie samochodu: 900-1250 zł. I tak dalej...

Emerytowany oficer UOP opowiada o zleceniu podpoznańskiej firmy z branży farmaceutycznej. Podejrzewała, że jest inwigilowana przez znaną spółkę z Niemiec.

- Prezes firmy spod Poznania chciał, żebyśmy sprawdzili salę narad, czyli zrobili "wyrywkę". Miało się w niej odbyć się ważne spotkanie zarządu. Byłem razem z kolegą, doświadczonym w pracy na różnych zagranicznych placówkach. Nasz skaner, czyli urządzenie do wykrywania podsłuchów, szybko wskazał, że coś jest na rzeczy. Po chwili okazało się, że w ścianę wbito pluskwę wielkości główki gwoździa. Po nitce do kłębka doszliśmy do tego, że wbiła ją sprzątaczka, skuszona łatwym i dobrym zarobkiem. Popłakała się podczas rozmowy z nami - opowiada były oficer.

Dodaje, że firma z Niemiec korzystała z usług profesjonalistów, zapewne dawnych oficerów Stasi. Kolejny przykład podsłuchu, jaki podaje, miał miejsce w firmie odzieżowej w Łodzi. Tutaj z kolei zlecenie miała wydać konkurencja z Rosji. A firmowym "kretem" okazał się asystent pani prezes. Podarował jej maskotkę, a w niej ukryty podsłuch.

- Gdy pani prezes, będąc w swoim gabinecie, coś zaczynała mówić, włączała się aparatura do nagrywania. Firma, zanim do tego doszliśmy, miała duże kłopoty z wyciekiem informacji - opowiada.

Poznańskie VIProomy

Znani politycy, bohaterowie "afery taśmowej", niedawno zostali nagrani w restauracji "Sowa i przyjaciele". Korzystali z VIProomu, który jednak nie okazał się bezpieczny.

Tego typu pomieszczenia dla VIPów istnieją również w Poznaniu, np. w klubie Pacha. Osoba związana z klubem mówi nam, że lokal jest naszpikowany specjalistyczną aparaturą, kamerami i mikrofonami kierunkowymi. Jak mówi, kamery potrafią przeczytać nawet napis na guziku od koszuli. Czy rzeczywiście Pacha dysponuje taką aparaturą? Menedżer klubu nie znalazł czasu na rozmowę z nami.

Wiadomo, że swoich klientów nagrywa klub go-go Cocomo. Oficjalnie w celach bezpieczeństwa. Gdy klienci zaczęli się skarżyć w prokuraturze, że zostali oszukani w Cocomo, klub przedstawił nagrania mające świadczyć, że klienci tak naprawdę świetnie się bawili i byli świadomi, że wydają olbrzymie kwoty na alkohol i tancerki.

Kilka lat temu głośno było o "przygodzie" jednego z wielkopolskich polityków PiS. Miał zostać nagrany w pewnym wrocławskim klubie go-go w niedwuznacznej sytuacji, a potem rzekomo szantażowany ujawnieniem nagrań. Jak było naprawdę? Sprawa nigdy nie ujrzała światła dziennego, ale do dziś dyskutuje się o nim na politycznym podwórku.

VIProom znajduje się także w Multikinie Stary Browar. Wykorzystywane jest przy organizacji wieczorów kawalerskich czy rekrutacji pracowników. Pomieszczenie nie było sprawdzane pod kątem podsłuchu.

- To miejsce cieszy się większym zainteresowaniem na spotkania towarzyskie, niż tajne - powiedział nam dyrektor Multikino Stary Browar Remigiusz Śmiałowski.

Na Termach Maltańskich klienci mogą skorzystać ze strefy VIP, w której skład wchodzą dwie sauny: sucha i parowa. To pomieszczenia bez dostępu monitoringu. Zdaniem rzecznika obiektu Łukasza Kubiaka dostęp do nich jest trudny, dlatego możliwość założenia podsłuchu w tych salach jest mała.

- Od początku tego roku nie mieliśmy pytań o zabezpieczenia - podkreśla Kubiak.

Ale to się zapewne zmieni, bo afera taśmowa pokazała, że właściwie mało gdzie można czuć się bezpiecznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski