Domniemanie ANR o narodowości właścicielek wzięło się z braku jednej literki z dekretu o reformie rolnej z 1944 roku w księdze wieczystej, określającej podstawę przejęcia i znacjonalizowania majątku. Najczęściej była to jego wielkość - powyżej stu hektarów albo narodowość właścicieli.
- Wszystkie dokumenty, które udało nam się wydobyć z archiwów, jednoznacznie potwierdzają polską narodowość byłych właścicielek Feliksowa - powiedział adwokat Maciej Obrębski z kancelarii "Celichowski Spółka Partnerska". - Jedna ze współwłaścicielek była zresztą po wojnie członkinią ZBOWiD-u. Trudno sobie wyobrazić, żeby przyjmowali tam volksdeutschów.
Z winy anonimowego urzędnika, który nie wpisał literki do księgi oraz uporu ANR, że najważniejsza jest brakująca literka, Paweł Berdyszak skierował pozew do sądu. Ten ogłosił wczoraj wyrok częściowy: uznał, iż narodowość właścicielek nie była podstawą przejęcia majątku przez państwo. Spadkobierca domagał się również uznania jego prawa do pierwokupu. Tu jednak sąd stwierdził, że chociaż właścicielem nieruchomości jest skarb państwa, dysponuje nią agencja.
- Tylko agencja decyduje, komu je sprzeda, a także w kwestii pierwszeństwa zakupu - powiedziała sędzia Agnieszka Wieczorek, uzasadniając, dlaczego sąd wezwie do udziału w sprawie ANR - jako pozwaną.
Kolejna rozprawa dotycząca już tylko prawa pierwokupu odbędzie się w lipcu. Jak na razie spadkobierca wykazał, że nie jest wielbłądem, a dziedziczki Niemkami nie były...
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?