"W pięknym i kolorowym Maroku zwierzęta są traktowane jak przedmioty, a najgorszy los spotyka psy, których Muzułmanie nie lubią, ponieważ wierzą, że pies ugryzł Mahometa i nie jest godzien ludzkiej uwagi" - tak zaczyna się opowieść Marty Keck o dramatycznym losie zwierząt w Maroku.
Poznanianka wróciła z mamą i siostrą z Maroka na początku grudnia. Wróciła ze wspomnieniem bitego, zagłodzonego psa z otwartymi ranami, którego spotkały wracając z przełęczy Tizi-n-Tichka w górach Atlas. Po powrocie do Polski wspólnie z Pogotowiem dla Zwierząt zorganizowała akcję "Ratujemy psa z Przełęczy Tizi-n-Tichka" zbierając pieniądze na wyjazd do Maroka i wykupienie psa.
Wróciła do Maroka, ale psa nie udało się wykupić. Właściciele nie chcieli go sprzedać, bo wykorzystują go do polowań na ptaki. To okrutna rozrywka, której jedynym celem jest ustrzelenie jak największej liczby ptaków, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z łupem. Pies jest do tego, by wystraszyć ptaki i wystawić je na cel.
Poznanianka uratowała za to innego psa, z którym niebawem wróci do Polski.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?