Chcąc nie chcąc kariera Janosz stała się ostrzeżeniem dla młodych wykonawców, że nie warto oddawać kontroli nad swymi poczynaniami macherom od telewizyjnych talent-show.
Cena była wysoka - nagrany na chybcika po programie płytowy debiut był muzycznym bublem, wymuszonym na niepewnej swojej wartości gwiazdce sezonu. Później był długi czyściec - rękę wyciągnął zespół HooDoo Band i Piotr Banach z Indios Bravos. Alicja zasmakowała bluesa, rocka i reggae i poczuła się na siłach, by spróbować jeszcze raz.
- Nie będę się nad sobą użalać - śpiewa w "Jest jak jest" i nie tylko tym utworem demonstruje swój optymizm. Także otwierające płytę "I Woke Up So Happy" to dowód, że nie każdy wesoły utwór musi być wesołkowaty. Nie zmienia to faktu, że do tytułu "Vintage" pasuje to średnio - dopiero gdy pojawiają się bogato zaaranżowane (chórki, smyczki, trąbki...) utwory w soulowe średnich tempach, wysoki głos naszej bohaterki przestaje brzmieć dziecinnie, staje się powabnie kobiecy. "Jealous Girl", "Zawsze za mało" i "So Much To Me" upewniają słuchacza, że to już naprawdę nie Ala, lecz Alicja.
Warto było na nią czekać. Nawet jeśli nie czekaliście.
Alicja Janosz
"Vintage"
cena: ok. 35 zł
Ocena: 3/6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?