Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"AmbaSSada": poligon zabaw przeszłością [RECENZJA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
"AmbaSSada": Adam Nergal Darski i Robert Więckiewicz
"AmbaSSada": Adam Nergal Darski i Robert Więckiewicz Materiały dystrybutora
Długą mamy tradycję opowiadania o historii z patosem. Z kolei swobodne traktowanie dziejów jako artystycznego tworzywa jest w polskim kinie wciąż zjawiskiem nowym. Nic więc dziwnego w tym, że „AmbaSSada” Juliusza Machulskiego jest poniekąd poligonem doświadczalnym tych, którzy przeszłością chcą się bawić.

Atrakcyjny jest już sam motyw podróży w czasie, do sierpnia 1939 roku, którą odbywają główni bohaterowie "AmbaSSady" Machulskiego. Fascynują wnętrza tytułowej ambasady III Rzeszy, przypadkowo odkryte przez Melę i Przemka w warszawskiej kamienicy. Małżeństwo obserwuje odbywające się w całkowitej konspiracji przygotowania do kampanii wrześniowej. Ciekawostką są również wizualizacje przedwojennej Warszawy i tego, jak stolica wyglądałaby dziś, gdyby nie wybuchła II wojna światowa.

Główni bohaterowie "AmbaSSady" wypadają jednak dość infantylnie. Gapowaty intelektualista Przemek, w którego wcielił się Bartosz Porczyk, jest irytująco grzeczny, a Magdalena Grąziowska jako jego żona przesadnie wdzięczy się z ekranu. Mało wiarygodnie wychodzi jej więc późniejsze pouczanie schwytanego Hitlera o skali zła, jakie wyrządził. Co więcej - moment ten trąci pretensjonalnym dydaktyzmem. A tego chyba chcieli uniknąć twórcy komedii...

Dużo lepiej prezentują się szwarccharaktery „AbaSSady”. Nergal w roli von Ribbentropa wypada z klasą, a suchy formalizm jego zachowań odpowiada powszechnym wyobrażeniom o nazistach, którzy zgodnie z nazwą pewnej strony na facebooku byli źli, ale dobrze się ubierali. Więckiewicz jako Hitler i jego sobowtór Lepke nie jest wprawdzie zbyt charyzmatyczny, ale dobrze wczuwa się w sfrustrowanego wodza, którego podstępnie unieszkodliwiły niedoszłe ofiary.

Jak na komedię, która miała zdjąć z historii Polski piętno martyrologii, zabrakło mi w „AmbaSSadzie” większej dawki absurdu. Twórcy wciąż jakby w rękawiczkach obchodzą się z materią, która dla wielu nadal jest delikatna. Błyskotliwy jest wprawdzie moment, w którym Mela zapytana na przesłuchaniu o to, kto przysłał ją do ambasady, odpowiada: „zegarmistrz światła purpurowy”, choć to wciąż zbyt mało, by wywołać salwy śmiechu.

Jeśli "AmbaSSada" Machulskiego miała być świadectwem zmian, jakie zachodzą w stosunku Polaków do własnej historii, to po jego obejrzeniu nietrudno dojść do wniosku, że zmiany te jednak nie przebiegają, lecz posuwają naprzód małymi krokami.

Lubisz filmy Juliusza Machulskiego? Dowiedz się, kiedy są emitowane w telewizji! Sprawdź program tv!**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski