Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amor dopadł ich... przed Bałtykiem

Katarzyna Sklepik
Pierwszy raz zobaczyli się w kinie i... Marian Nickel od razu się zakochał
Pierwszy raz zobaczyli się w kinie i... Marian Nickel od razu się zakochał Grzegorz Dembiński
Elżbieta i Marian Nickel - miłość od pierwszego wejrzenia. On zarabia, ona zarządza rodziną. Gdy on milczy, ona nie pyta. Ukojenia po ciężkim dniu zawsze szukają w domu. Staroświeckie? Ale od 40 lat działa

Ona: Elżbieta Nickel
fundament i opoka rodziny Nickel. Pochodzi z Czarnkowa, podobnie jak mąż, wychowywała się w wielodzietnej rodzinie. W młodości technik radiolog w Szpitalu im. Raszei i studentka rehabilitacji. Po urodzeniu dzieci ograniczyła pracę zawodową. Mimo zachęty ze strony męża, nie zdecydowała się wejść do rodzinnego biznesu, ale to właśnie ona zarządza życiem prywatnym rodziny. Niezmiennie atrakcyjna mama i babcia czworga wnucząt.

On: Marian Nickel
zakochany w swoim regionie Wielkopolanin. W młodości naukowiec i wynalazca. Na początku transformacji nie zawahał się odejść z uczelni i zostać przedsiębiorcą. Wielbiciel koni i motoryzacji. Jego pasją jest biznes i stworzone przez niego spółki, ale na pytanie o największe życiowe osiągnięcie odpowiada: żona i moja rodzina.

Mimo że Nicklowie dochowali się wnuków, do dziś pamiętają pierwsze spotkanie. Mariana Nickla strzała Amora ugodziła od razu.
- Wchodziłem do kina z kolegą, Ela właśnie wychodziła z koleżanką. Pięknie wyglądała. Minęliśmy się. Przeszedłem dwadzieścia metrów i coś mnie tknęło, żeby się odwrócić. Ona zrobiła dokładnie to samo. Zakochałem się - mówi Marian Nickel.

Zanim jednak ponownie odnalazł Elżbietę, minęło trochę czasu: - Stałem na bramce w Nurcie - legendarnym studenckim klubie, którego później byłem prezesem. Decydowałem o tym, kto wejdzie do środka, a kto nie - wspomina. - I nagle: jest.
Traf okazał się szczęśliwy dla obojga.

- Poszłam do Nurtu z koleżanką, na tak zwane five'y (five - z ang. pięć, od godziny piątej o której zaczynała się zabawa- dop. red.) - mówi Elżbieta Nickel - Marian stał na bramce, od razu go zauważyłam. Wysoki, niebieskie oczy, piękne białe zęby. Tak zapamiętałam go z pierwszego spotkania, kilka tygodni wcześniej w popularnym wówczas w Poznaniu kinie Bałtyk.

4 lata, 4 miesiące
Przez cztery lata spotykali się z sobą po zajęciach na uczelni. Marian mieszkał w akademiku, a Elżbieta na stancji na Winogradach. Przez cztery lata zawsze odprowadzał ją do domu.
- To z powodu bijatyk, do których dochodziło między studentami a chłopakami z Winograd - opowiada Marian. - Nie mogłem pozwolić, żeby wracała sama.

Ona studiowała rehabilitację na Akademii Wychowania Fizycznego, on mechanizację rolnictwa na Akademii Rolniczej. Równolegle dorabiał w studenckich spółdzielniach, czasami wyjeżdżał do Austrii.
- Jeździłem tam po pieniądze, które dostawałem od parafii katolickiej i innych zasobnych Wiedeńczyków - mówi. - Szmuglowałem je przez granicę, żeby na Podolanach można było zbudować kościół. W tamtych czasach było to dosyć niebezpieczne i stresujące. Jako wyraz wdzięczności za moją skuteczność, parafia z Austrii zorganizowała dla mnie czteromiesięczny staż w Wiedniu.

Podczas pobytu w Wiedniu, Marian Nickel dojrzał do decyzji o ślubie. Kupił obrączki.
- Po raz drugi - śmieje się Elżbieta Nickel. - Pierwszą parę kupił podczas wycieczki na Węgry. Uparł się, żeby obrączki i pierścionek, na które miał odłożone pieniądze, kupić w Budapeszcie. Chodził uliczkami miasta, szukając odpowiedniej biżuterii i w pewnym momencie zaczepił go jakiś człowiek. Skręcili w boczną uliczkę, mężczyzna wyciągnął z kieszeni zawiniątko, odchylił rogi chusteczki, na której leżała biżuteria. Marian wziął ją do ręki, obejrzał, włożył obrączkę na palec. Wszystko mu się spodobało, kupił - opowiada...

COŚ DO POCZYTANIA

Niestety, po powrocie do Poznania jubiler nie pozostawił cienia wątpliwości - okazało się, że pierścionek i obrączki były z tombaku.
- Nie było w nich grama złota - śmieją się Elżbieta i Marian Nickel. Mimo tego Elżbieta długo nosiła pierścionek, a kiedy odpadło z niego oczko, naprawiła go za pomocą lakieru do paznokci. Śmiała się, że wygląda zupełnie jak nowy.

Drugie podejście do obrączek okazało się skuteczniejsze. Wracając z Wiednia Marian trzymał w dłoniach nową parę, tym razem z prawdziwego złota. Decyzja została już podjęta. Po kilkunastu godzinach podróży, pociąg z Wiednia zatrzymał się na poznańskim Dworcu Głównym. Marian wysiadł, pocałował Elżbietę i patrząc jej w oczy przykląkł na jedno kolano. - Wyjdziesz za mnie?

Zarobić na rodzinę
Po ukończeniu studiów Marian Nickel miał do wyboru: wojsko albo doktorat. Jedynym sposobem, żeby uniknąć pójścia w kamasze, było pozostanie na uczelni. Podobną szansę miała Elżbieta, choć jej oczywiście wojsko nie groziło. Ale była bardzo zdolną studentką, prof. Jan Fibak namawiał ją, żeby zrobiła doktorat.

- Uznaliśmy jednak, że jeśli oboje poświęcimy się karierze, ucierpią na tym dzieci - mówi Elżbieta Nickel. - Jedno z nas musiało więcej czasu spędzać z rodziną. Stwierdziliśmy, że będę to ja i dla mnie była to całkiem naturalna decyzja. Przez pewien czas pracowałam na pół etatu jako rehabilitantka, a później zajmowałam się dziećmi. Ostatecznie całkowicie oddałam się naszemu życiu prywatnemu.

W tym czasie Marian Nickel zajmował się pracą naukową i równolegle prowadził działalność gospodarczą. Pierwszą pracę zdobył już w wieku 6 lat - pasł krowy. Praca zawsze była dla niego czymś naturalnym. Mając otwarty przewód doktorski, nie miał żadnego problemu z tym, żeby równocześnie pracować fizycznie.

Na zawsze razem
Na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy Marian Nickel zrezygnował z kariery naukowca i całkowicie poświęcił się biznesowi, znajomi pytali Elżbietę Nickel, czy się nie boi.
- Ela zawsze mnie wspierała. Zawsze czułem w niej oparcie. A poza tym, co równie ważne, dawała mi wolną rękę w działaniu. Wierzyła we mnie i wiedziała, że jest bezpieczna, dlatego bez problemu mogłem realizować swoje pomysły. Gdyby nie jej wsparcie, nigdy bym tyle nie osiągnął - mówi z dumą Marian Nickel.

Po powrocie do domu po kolejnym ciężkim dniu, to właśnie u niej odnajduje ukojenie. Ona nie pyta, nie drąży, nie chce wiedzieć. Poznaje po oczach, czy dzień był bardzo ciężki, czy do zniesienia. Nie wypytuje go, uważa, że jeżeli będzie chciał powiedzieć, to sam zacznie mówić. Zapewnia mu spokój i to działa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski