Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Juskowiak: Lech musi zweryfikować cele

Hubert Maćkowiak
Andrzej Juskowiak
Andrzej Juskowiak Waldemar Wylegalski
Z Andrzejem Juskowiakiem, byłym piłkarzem Lecha Poznań, rozmawia Hubert Maćkowiak

Wydawało się, że zmiana trenera pomoże Lechowi. Tymczasem wyników, jak nie było tak, nie ma…
Andrzej Juskowiak: Trzeba przyznać, że także gra nie jest od razu o wiele lepsza. Kolejorz ma wciąż te same problemy. Brakuje skrzydłowych, wystarczy dobrze przypilnować Semira Stilicia i poznaniacy w ataku praktycznie nie istnieją. Nawet Tomasz Hajto, stawiający pierwsze kroki w zawodzie trenera, nie spodziewał się, że tak łatwo ogra Lecha. Oczywiście nie stwierdził tego wprost, ale w rozmowie dało się wyczuć.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Porażka w Krakowie: Oceniamy grę lechitów
Lech Poznań: Porażka z Wisłą Kraków [ZDJĘCIA]

Jaka teraz przyszłość czeka Lecha?
Andrzej Juskowiak: Jeśli ta drużyna nie zakwalifikuje się do europejskich pucharów, co niestety jest dosyć prawdopodobne, to będzie trzeba zmienić wiele rzeczy. Zapewne zostanie zmniejszony budżet i trzeba będzie zrezygnować z niektórych gwiazdorskich kontraktów. Dziś mało wskazuje na to, że Kolejorz osiągnie dobry wynik sportowy. Na pewno należało to wziąć pod uwagę w przypadku planowania wydatków i wpływów na 2012 rok. Ale czy tak na pewno było?

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
Kolejorz na gloswielkopolski.pl

Czeka nas wyprzedaż? Pierwszym kandydatem do zagranicznego transferu jest Artjom Rudniew?
Andrzej Juskowiak: To jest w tej chwili jedyny zawodnik, jakiego można sprzedać za jakieś godziwe pieniądze. To także kolejny dowód na to, że w ostatnich latach w Lechu wcale nie działo się aż tak dobrze. Na dziś ta polityka transferowa się sprawdzała, zespół grał nieźle. jednak patrząc dalekowzrocznie, to tak naprawdę nie ma już kogo sprzedać za dobrą cenę. Oznacza to, że tutaj też były popełnione błędy i to wszystko zmienić to dość trudne zadanie. Praktycznie nie da się obecnie wymienić ośmiu, czy dziesięciu zawodników na takich, którzy zagwarantują odpowiednią jakość i w przyszłości jeszcze się na nich zarobi. Może Marcin Kamiński to kandydat. Kiedyś odejdzie do zagranicznego klubu. Tak, czy inaczej to mało, jak na zespół aspirujący do tytułu mistrzowskiego.

Reszta poziomem sportowym nie zasługuje na odejście do klubu z mocniejszej ligi?
Andrzej Juskowiak: Żeby otrzymać propozycję transferu, trzeba się wyróżniać nie tylko w polskiej ekstraklasie, ale najlepiej też w europejskich pucharach. Czasami jest tak, że po dobrych występach w Lidze Europy trzeba kogoś sprzedać. Lech z tego nie skorzystał. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że należało przewidzieć sytuację, kiedy Kolejorz co roku nie zagra w Lidze Europejskiej. Potrzebny był jakiś wariant awaryjny. Może jeszcze uda się ten sezon uratować, ale na razie bardzo mało jest argumentów za tym, że Kolejorz zasłuży na szansę w międzynarodowych rozgrywkach.

Na co stać tych zawodników? Prezes Karol Klimczak twierdził, że na tytuł mistrzowski. Rzeczywistość okazała się inna…
Andrzej Juskowiak: Niestety, ale z drugiej strony ludzie odpowiedzialni za kluczowe decyzje w klubie nie mogli twierdzić inaczej. Kłopot Lecha polega na tym, że nie był przygotowany na taką kryzysową sytuację, jak teraz. Wygląda to nie najlepiej. Jednak ci starsi zawodnicy w niektórych spotkaniach pokazali jakość i nie zapomnieli grać w piłkę. Do łatwej pracy szybko można przywyknąć, a tak to wyglądało za trenera Jose Bakero. piłkarze sami o tym mówili. Zmienić wszystko z dnia na dzień i zaprowadzić rządy twardą ręką to zadanie piekielnie trudne.

Piłkarze Lecha jeszcze w bieżącym sezonie jeszcze pozytywnie nas zaskoczą?
Andrzej Juskowiak: Ci zawodnicy chcą grać, nie wierzę, że specjalnie przegrywali, robili to przeciwko trenerowi. Taki scenariusz w ogóle odpada. Zdają sobie sprawy z oczekiwań w Lechu. W pewnym momencie lechitów nogi już nie niosą i zauważyliśmy to w Białymstoku. Jagiellonia pokazała na boisku pressing, a wśród poznaniaków tylko nieliczni też starali się wywierać presję na rywalach. Murawski, czy Injać o za mało, by szybko odebrać piłkę. Zabrakło zespołowego ruszenia. To niepokojące zjawisko. Całą drużyną łatwiej przezwyciężyć kryzys.

Już drugi rok z rzędu Kolejorz walczył o życie w Pucharze Polski. Chyba nie tak to powinno wyglądać w klubie z takim budżetem i aspiracjami?
Andrzej Juskowiak: Bardzo fajnie to sprzedawał Jose Bakero, że ten Puchar Polski był blisko, już prawie nasz. Jednak to prawie zrobiło wielką różnicę. W tym roku w Kolejorzu widać podobny problem. Trudno będzie powtórzyć wiosnę 2010 roku, kiedy udało się odrobić dużą stratę. To wszystko musi być poparte pracą i odpowiednim przygotowaniem. Okazuje się, że w przyszłym sezonie trzeba będzie budować zupełnie inny zespół. Obecne miejsce w tabeli odpowiada temu, co Lech teraz pokazuje na boisku. Zobaczmy, ile problemów narobili Lechowi skrzydłowi Jagiellonii w ostatnim meczu ligowym. Gospodarze dzielili i rządzili, czekali, kiedy padnie następna bramka.

To wszystko oznacza, że niektóre cele będzie trzeba zweryfikować. Lech nie powalczy o tytuł?
Andrzej Juskowiak: Skoro nie ma pieniędzy na transfery, to należy dać do zrozumienia kibicom, że nadchodzą trudne czasy i przez najbliższe 2-3 lata musimy dopasować budżet do zawodników, szukać innych zawodników. Może warto poszukać takich zawodników, którzy za jakiś czas zagwarantują znowu sukces? W pewnym momencie kibice też mogą się odwrócić, jeśli stale będzie się mówić o wielkich celach, a nie będzie to miało żadnego przełożenia na boisku piłkarskim. Jeśli nie mamy odpowiedniej siły rażenia, to trudno wmawiać kibicom, że jest inaczej. Kolejorza już nie stać na to, żeby opowiadać rzeczy, które nie mają wiele wspólnego z realiami. Lepiej być wobec fanów szczerym do bólu.

Lech w ogóle istnieje bez Rudniewa?
Andrzej Juskowiak: Brakuje na boisku wariantu awaryjnego. To pokazuje, że w tym wszystkim był przypadek. Jeśli Rudniew był w formie i strzelał, to ciągnął ten zespół do przodu. Czasami łatwo wygrać jeden lub dwa mecz. Jednak trzeba wiedzieć, dlaczego się udało i wyciągać wnioski, by powtórzyć wyniki. Wpływ na wynik powinno mieć jedenastu zawodników, a nie dwóch.

Co sądzi Pan o wypowiedziach szkoleniowca Lecha? może najpierw powinny przyjść sukcesy na boisku, a później mocne i efektowne słowa w prasie?
Andrzej Juskowiak: Wypowiedzi trenera Rumaka nie były za bardzo szczęśliwe. Nie wiem, czy ta szansa nie przyszła za szybko. Powinien zdawać sobie sprawę, że trener Lecha to osoba w Poznania, której wiele osób się przygląda i słucha. Takie wypowiedzi jednak rzucają cień na umiejętności prowadzenia zespołu i ewentualne osiągnięcie sukcesu. Najważniejszy jest obiektywizm. Zawodnik musi wiedzieć, że jest chwalony lub ganiony słusznie. Taki strzał może zostać przez zawodników jako zagranie populistyczne, że chce zrobić wszystko, co tylko może. W szatni można sporo mówić, ale niedobrze, że to wychodzi na zewnątrz.

Trener Mariusz Rumak ma w ogóle szansę, żeby zostać na przyszły sezon?
Andrzej Juskowiak: Losy szkoleniowca Lecha często są trudne do przewidzenia. Widzieliśmy też przykład Bakero, który po słabym sezonie i braku kwalifikacji do Europy został w klubie. Z drugiej strony można stracić pracę po świetnym meczu, jak Jacek Zieliński. Ten trener wygrał z Wisłą 4:1, ale to go nie uratowało. Jeśli trener Rumak zakwalifikuje się do pucharów, będzie mógł liczyć na poprowadzenie Lecha w następnym sezonie. W przeciwnym wypadku, należy się spodziewać, że władze Kolejorza nie przedłużą z nim kontraktu
Ostatni wybryk też kładzie duży cień na to wszystko, co działo się w ostatnie lata. Możdżeń z Warszawy, Kamiński z Konina to ważni młodzi piłkarze, ale Lech ich nie wychował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski