Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Wituski: Przecież to mój Poznań. Recenzja

Stefan Drajewski
Tę książkę warto przeczytać
Tę książkę warto przeczytać
"Przecież to mój Poznań" to zapis rozmów Doroty Ronge-Juszczyk z Andrzejem Wituskim. Jest to książka fascynująca nie tylko dla poznaniaków. A Ci, jeśli chcą mieć książkę z dedykacją, powinni pójść w poniedziałek 15 grudnia do Biblioteki Raczyńskich (pl. Wolności 19), sala nr 1. Początek spotkania o godzinie 18. Wstęp wolny.

Andrzej Wituski jest ciągle człowiekiem aktywnym, a już otacza go nimb legendy. Za jakiś czas historycy wyznaczą mu miejsce w poczcie prezydentów Poznania. Na pewno znajdzie się bardzo blisko Jarogniewa Drwęskiego i Cyryla Ratajskiego, bo jak oni – miał wizję rozwoju swojego miasta, którą konsekwentnie wcielał w życie. Zanim jednak zajmą się nim historycy, dostaliśmy do rąk wywiad rzekę. Z Andrzejem Wituskim rozmawiała Dorota Ronge-Juszczyk. Dobrze się stało, że najpierw przemówił prezydent Wituski osobiście. Żadne dokumenty nie zastąpią żywej historii, opowiedzianej – z własnej perspektywy – przez bohaterów zdarzeń. To nic, że inni uczestnicy tych samych zdarzeń zapamiętali je inaczej. Liczy się to, jak on – w większości kreator – je zapamiętał.

Wydawało mi się, że dość dobrze znam bohatera książki. A jednak co kilka stron przeżywałem zaskoczenie. Pierwsze zdziwienie to swoboda w działaniu, jaką się cieszył Wituski, będąc wiceprezydentem miasta. Musimy pamiętać, że było to w latach 70. dwudziestego wieku. Drugie zdziwienie wywołały niekonwencjonalne metody działania, czego najlepszym przykładem jest historia związana z rozpoczęciem budowy szybkiego tramwaju. Dziś rzecz taka byłaby chyba niemożliwa, bo ustawy, procedury... Nie wyobrażam sobie, aby w czasach nam współczesnych Conrad Drzewiecki mógł stworzyć od zera nowy teatr. Swoje credo artystyczne zapisał na kartce papieru, a urzędnicy magistratu pod czujnym okiem Wituskiego i wsparciu Wincentego Kraśki zapewnili realizację tego credo.

Kiedy czyta się tę książkę, można odnieść wrażenie, że Wituski jest dzieckiem szczęścia. Do czego przyłożył rękę, zamieniał w sukces. Trudno znaleźć przykład, że coś się nie udało, że coś nie wyszło. A jakby tego było mało, prezydent Wituski nie opowiada w książce, jak ciężko pracował. Czytając jego wspomnienia, ma się wrażenie, że te wszystkie idee materializowały się ot tak... bez wysiłku. Niby miał swoich zaufanych współpracowników, dawał im szerokie pełnomocnictwa, ale... wszędzie jednak był. Musiał wszystkiego doglądać. A jeszcze starczało mu czasu na życie towarzyskie: grał w piłkę nożną, w tenisa, bywał na premierach, koncertach, wystawach.... W towarzystwie brylował znajomością literatury.

Ktoś, kto nie zna wspomnień prezydenta Wituskiego, mógłby zadać pytanie: skąd w siermiężnym PRL-u wziął się tak oryginalny prezydent miasta, który poruszał się w meandrach ówczesnej władzy doskonale. Na to pytanie odpowiadają rozmowy na temat dzieciństwa i domu, w jakim wychował się Andrzej Wituski. Nie kryje, że był to dom w miarę zamożny, choć bez przesady. Ale był to dom, w którym mały Andrzej widział, jak rodzice czytają książki i gazety, słuchał, jak cała rodzina muzykuje. Aura domu musiała odcisnąć na nim piętno w postaci zamiłowania z jednej strony do piękna i sztuki, z drugiej – do solidnej pracy.

Rozmowa z Andrzejem Wituskim mogłaby być jedną wielka laurką. Ale Dorota Ronge-Juszczyk nie pozwala sobie na napisanie panegiryku. Stawia prezydentowi trudne pytania, zmusza go do szczerości. Czasami są to pytania niewygodne. Ale i z tymi Wituski radzi sobie doskonale. Przede wszystkim wydaje się szczery, na ile go znam. Nawet jeśli pytanie jest kłopotliwe, potrafi z wrodzonym wdziękiem wybrnąć z sytuacji. Nie pozostawia pytań bez odpowiedzi, chociaż mógłby. Nie wywija się bon motem.

„Przecież to mój Poznań” jest książką jakby trochę o innym mieście. A przecież jest to głównie opowieść o Poznaniu lat 70. i 80., czyli czasie nie tak odległym. Nie bez znaczenia dla obrazu miasta i prezydentury Wituskiego są wypowiedzi jego współpracowników, artystów, naukowców. Widać, że zaufali Dorocie Ronge--Juszczyk, bo mówią o Wituskim bez kokieterii, z niekłamanym szacunkiem i szczerością. Dopowiadają czasami to, czego on sam nie mógł lub nie chciał powiedzieć.
Wspomnienia Andrzeja Wituskiego to z jednej strony wielobarwny portret człowieka, który pełnił zaszczytną funkcję prezydenta miasta, z drugiej panorama historyczna miasta. Myślę, że przewodnicy po lekturze książki mogliby wytyczyć nowy szlak zwiedzania Poznania i nazwać go „szlakiem Andrzeja Wituskiego.

Andrzej Wituski, „Przecież to mój Poznań”, Dom Wydawniczy Rebis, cena: 49,90 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski