Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anioł metalu i diabeł rapu w poznańskiej Luxtorpedzie

Marcin Kostaszuk
- Zaproponowałem, byśmy razem zrobili piosenkę na temat Powstania Wielkopolskiego. Wypadło to na tyle ciekawie, że po cichu wymarzyłem sobie Hansa na całej płycie i w zespole - mówi Litza
- Zaproponowałem, byśmy razem zrobili piosenkę na temat Powstania Wielkopolskiego. Wypadło to na tyle ciekawie, że po cichu wymarzyłem sobie Hansa na całej płycie i w zespole - mówi Litza Waldemar Wylegalski
Robert "Litza" Friedrich: lat 43, siedmioro dzieci, śpiewający psalmy nawrócony metalowiec, ulubieniec mediów katolickich. Przemysław "Hans" Frencel: lat 30, kawaler, antyklerykalny raper, zdeklarowany przeciwnik Kościoła. O tym jak w imię odrzucenia wszelkiego fanatyzmu połączyli siły we wspólnym zespole Luxtorpeda.

Piątkowe popołudnie, jeden z poznańskich supermarketów z elek-troniką. Wokół stolika i pustych krzeseł krążą grupki młodych chłopaków, patrzących na siebie z lekką rezerwą. Grupka pierwsza - długie włosy, czarne skórzane kurtki i ręce odruchowo układające się na niewidzialnej gitarze, bo w tle słychać ostre dźwięki gitar. Druga grupka - kolorowo ubrane nastolatki, w kolorowych bluzach z kapturami. Ci nie udają gitarzystów, ale zapewniają dodatkową robotę sprzedawcom, przestawiając płyty na półkach, aby na każdej w widocznym miejscu znalazł się album "Hans Solo". W końcu obie grupki grzecznie łączą się w kolejkę po podpisy Litzy i Hansa - autorów najbardziej zaskakującego muzycznego mariażu ostatnich lat.

Litza
Żywa historia polskiego heavy metalu wygląda lepiej niż jego o kilkanaście lat młodszy kolega z zespołu: fantazyjna, trochę "diabelska" fryzura z bródką, a przede wszystkim przenikliwe, ale życzliwe spojrzenie jasnych oczu. Ale Robert Friedrich nie zawsze tak wyglądał: w książce "Raport o Acid Drinkers" można znaleźć jego fotografię z 1994 roku, zrobioną tuż przed poważną operacją serca. Spogląda z niej wychudzony chłopak, który właśnie usłyszał od lekarki, żeby szybko się ubezpieczył na życie, by dzieciaki miały coś po ojcu. Pierwsza operacja serca się nie udaje - lekarze próbują jeszcze raz, tym razem z sukcesem. Rock'n'rollowiec przechodzi duchową przemianę, wraca na łono Kościoła, staje sie ulubieńcem programów redakcji katolickiej TVP, bo w przeciwieństwie do innych "nawróconych" nie obawia się mówić o swej duchowości. Zakłada zespół 2 Tm 2,3, od którego rozpoczyna się w Polsce nurt nazwany "rockiem chrześcijańskim".

Litza: Ja też jestem antyklerykalny, podobnie jak Chrystus i papież. Nie ma nic gorszego, niż zrobić sobie Boga z drugiego człowieka. Bóg jest jeden!

Hans
"Przestępca z Dębca" - mówi o sobie w jednym z utworów. Trochę przesadza - jest raczej hiphopowym "psem bez pana, bez smyczy, bez rodowodu", błąkającym się po najgorszych dzielnicach miasta know-how. Taki był też jego debiut - pełna wściekłości i wulgaryzmów płyta "P-ń VI" z 2003 roku.

- Moim założeniem było skupienie się na negatywnych aspektach życia, negatywnych emocjach, wiszącej w powietrzu złości. Po części ja też byłem wtedy zbuntowany, zły na świat - powie później o swoim debiucie. Łatka wściekłego psa z Dębca przylgnęła solidnie: kiedy w 2007 roku Hansa zaproszono na koncert promujący poznańskie zawodówki, "Gazeta Wyborcza" przypomniała tekst utworu "Policyjne", w którym pojawia się hasło "mamy tradycję j.. policję". Nikogo nie obchodził fakt, że w tym czasie Hans wyrósł już z takich tekstów.

Hans: Robert napisał swoje teksty z perspektywy osoby wierzącej, a ja dokładałem do tego swoją perspektywę życiową. Mówimy tym samym językiem, ale z innego punktu widzenia

-Zaczęły się konferencje radnych PiS-u, telefony z prokuratury i policji, potem z kuratorium i Ministerstwa Edukacji. Brakowało tylko reakcji BBC, Reutersa i telefonu od prezydenta Busha.

Zrobiło się zamieszanie, a nas ciągle nikt nawet nie zapytał, co chcielibyśmy zagrać. Wszyscy woleli się odżegnać od tego, co nagraliśmy kiedyś - mówi Hans. O policji więcej już nie rapował, ale obrazoburczy pozostał, atakując zwłaszcza hipokryzję Kościoła. Szydził: "Ksiądz jest bezkarny, ksiądz jest świętym, wrogowie Radia Maryja niech będą przeklęci". Oskarżał: "Dziecko głoduje, nowy kościół się buduje". Stawiał warunki: "Powiem, że żyję w świeckim państwie, wtedy gdy znikną wpływy watykańskie".

- W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że w zasadzie nie różnię się niczym od Tadeusza Rydzyka i skrajnych katolików, bo sam jestem równie skrajnym antyklerykałem. Zacząłem to wypośrodkowywać, nie chciałem dać się zaślepić przez jedną ideę i jedną gazetę, która mi napisze "jak jest naprawdę" - mówi Hans.

Luxtorpeda
Co trzeba zrobić, by dwóch tak różnych ludzi się spotkało? Musi być ktoś jeszcze. W tym wypadku córka Litzy. - Przyniosła akurat kawę do mojego przydomowego studia. W lutym tego roku pracowałem nad płytą zespołu EneDueRabe, którzy przywieźli jeszcze jednego chłopaka, którego nie znałem. Moja córka zapytała: - To ty jesteś Hans z 52 Dębiec? I wtedy otworzyły mi się oczy - mówi Litza.

Na świecie rock i rap połączyły siły już w latach 80., gdy Aerosmith nagrywali z Run DMC, a Beastie Boys z gitarzystą Slayera. Ale w Polsce taki związek to ciągle mezalians, bo oba światy mają własne getta. Pomosty między nimi rzucane są rzadko - Litza raz miał okazję tego spróbować, nagrywając solówkę na pier-wszy album Liroy'a.

- Pałeczkę walki o sprawiedliwość przejął hip-hop. To jedyny nurt muzyczny po punk-rocku, który czegoś chce, czegoś szuka - tłumaczy swój stosunek do raperów Litza.

Właśnie od sprawiedliwości - i to dziejowej - zaczęła się współpraca obu poznaniaków.

- Zaproponowałem, byśmy razem zrobili piosenkę na temat Powstania Wielkopolskiego. Wypadło to na tyle ciekawie, że po cichu wymarzyłem sobie Hansa na całej płycie i w zespole. I mu to zaproponowałem - mówi Litza.

- Wtedy wiedziałem o nim tylko tyle, że się nawrócił i jest religijny. Wiadomo, głośny był moment, gdy powstawała Arka Noego i 2 Tm 2,3, zespoły mające misję ewangelizacyjną. Ale od jakiegoś czasu wyłaziłem poza hip-hopową szufladę, więc szansa zrobienia czegoś nowego, złapania nowej energii z nową muzyką i ludźmi była kusząca - mówi raper.

Konsekwencją było powstanie płyty Lux-torpedy w niespotykany sposób - do nagranego w całości materiału. Hans musiał zmieścić się pomiędzy zwrotkami ze swoim rapem.

- Robert napisał swoje teksty z perspektywy osoby wierzącej, a ja dokładałem do tego swoją perspektywę życiową. Mówimy o tych samych sprawach, tym samym językiem, ale patrząc z innego punktu widzenia - wyjaśnia Hans.

Jak Kaczyński z Urbanem
Współpraca Hansa i Litzy w kontekście ich stosunku do wiary wydaje się równie nieprawdopodobna, jak wspólny manifest Jarosława Kaczyńskiego i Jerzego Urbana. Czy Litzy nie przeszkadzał antyklerykalizm Hansa?

- Nie. Ja też jestem antyklerykalny, podobnie jak Chrystus i papież. Rozumiem Kościół jako małą wspólnotę ludzi, którzy idą razem, wspierają się, zadają pytania i szukają sensu życia. A nie ma nic gorszego, niż zrobić sobie Boga z drugiego człowieka. Bóg jest jeden!

Zobacz, Hans śpiewa, że nie kłania się księżom i nie wierzy w to, w co wszyscy wierzą. Ja się pod tymi jego słowami podpisuję. Mam wśród księży wielu przyjaciół, ale nie kłaniałem się nigdy im, tylko razem kłanialiśmy się Bogu - przekonuje Litza i dodaje: - A jeśli chodzi o wiarę - w co naprawdę wszyscy wierzą? Jaka wiadomość sprawiłaby ludziom większą radość: że Chrystus zmartwychwstał, czy że każdy Polak dostał 100 tysięcy złotych na konto? Sądzę, że większość ludzi wierzy dziś w pieniądze. Dlatego śpiewamy, że bóg jest tu w trzech osobach: władzy, wpływów i mamony. To jest bóg tego świata, który nie daje życia.

Szczepionka na wirusa
Przez Polskę krąży coraz silniejszy wirus fanatyzmu. Pretekstów jest coraz więcej: katastrofa smoleńska podsyciła fanatyzm polityczny, a wydarzenia na stadionie w Bydgoszczy fanatyzm kibiców klubów piłkarskich. Dlatego powstanie takiego zespołu jak Luxtorpeda jest czymś wyjątkowym.

- Nasze ideologie nie muszą nas dzielić. Fanatyzm towarzyszy ludziom od dawna, a dziś jest podsycany przez ludzi, którzy manipulują takimi rzeczywistościami jak religia, sport, polityka. Jest narzędziem, by coś zyskać, ale najgorsze, że tak wielu ludzi się na to łapie. Zamiast cieszyć się pokojem dzisiaj, martwią się przyszłością i boją jej, nie akceptują jej. Każdy z fanatyków, gdy umiera, bierze swoją ideę ze sobą i nic z tego nie zostaje. Bo nie miał czasu na dzielenie się sobą z innymi ludźmi - uważa Litza.

- Nie zmieniłem poglądów na temat wielkich zorganizowanych religii: to zawsze była i jest wielka władza, kasa i polityka. Nie chcę w tym uczestniczyć, ale nie chcę oceniać ludzi w zły sposób, bo łapałem się na złym podejściu do człowieka tylko dlatego, że chodzi do kościoła. Dziś jestem bardziej racjonalistą niż fanatykiem - wyznaje Hans.

Grupki fanów Litzy i Hansa rozchodzą się, spotkają się znowu na koncercie.
- Wiesz, jaka jest najlepsza nowina dla mnie? Że wreszcie nagrałem płytę, która podoba się moim córkom - mówi Litza, pokazując na czekające na niego dwie śliczne dziewczyny. W końcu bez jednej z nich - tej, co przyniosła kawę do studia i rozpoznała Jerzego Urbana polskiego hip-hopu - poznańska Luxtorpeda porozumienia mogłaby nigdy nie wystartować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski