Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Stasica: Miasto nie musi budować mieszkań

Błażej Dąbkowski
Arkadiusz Stasica zastępcą Jacka Jaśkowiaka został pod koniec czerwca ubiegłego roku
Arkadiusz Stasica zastępcą Jacka Jaśkowiaka został pod koniec czerwca ubiegłego roku Łukasz Gdak
Z Arkadiuszem Stasicą, który do 1 sierpnia będzie pełnił funkcję wiceprezydenta Poznania (następnie pokieruje poznańskim ZKZL), rozmawiamy o polityce mieszkaniowej miasta.

Kilkanaście ostatnich miesięcy to dla Pana kilka nagłych zwrotów akcji. Najpierw zwolniła Pana Agnieszka Pachciarz ze stanowiska prezesa PTBS, następnie, niespodziewanie, został Pan wiceprezydentem miasta. Teraz przestaje Pan nim być, trafiając do ZKZL.
Arkadiusz Stasica:
Jest to jakiś dyskomfort, ale z drugiej strony nie każdemu proponuje się stanowisko zastępcy prezydenta miasta Poznania, tak samo jak nie wszystkim składa się propozycję objęcia miejskiej spółki. Skoro tak się dzieje, to widocznie moje wcześniejsze osiągnięcia zawodowe i umiejętności, są doceniane. Nie będę jednak ukrywał, takie nagłe zmiany na pewno nie wpływają stabilizująco na jakość życia. Wiąże się to z kolejnym stresem, ale generalnie jestem życiowym optymistą, zawsze zresztą uważałem, że nigdy nie nie znajdujemy się w sytuacji, z której nie ma wyjścia.

Wielokrotnie podkreślał Pan, że nie jest politykiem, być może dlatego wiele osób twierdziło, iż był Pan sterowany przez szefa Zjednoczonej Lewicy Tomasza Lewandowskiego. Ile z decyzji Arkadiusza Stasicy było podejmowanych autonomicznie?
Arkadiusz Stasica:
Większość była decyzjami autonomicznymi, choć oczywiście zdarzały się takie, w których miał swój udział radny Lewandowski, jak i przedstawiciele innych partii. Tak wygląda jednak praca w urzędzie miasta, bo plan działania wypracowuje się w czasie prywatnych spotkań, a dopiero później przekształcają się one w konkretną propozycję przedstawianą radnym i opinii publicznej. Czasami trzeba podejmować jednak decyzje bez konsultacji, samodzielnie, przykładem jest choćby sprawa GOAP i skierowania odpadów komunalnych do spalarni. Ktoś musiał to zrobić. Być może takie wrażenie, że jestem przez kogoś sterowany powstało, ponieważ na stanowisko rekomendował mnie Tomasz Lewandowski, ale przecież współpracowaliśmy razem przez wiele lat w sprawach mieszkaniowych rozwiązując różne problemy. O mojej pracy wiedział więc naprawdę sporo.

Skoro już wspomniał Pan o spalarni, to nie obyło się w GOAP bez konfliktów. Nie jest przecież tajemnicą, że w Związku nastąpiła próba sił i kłótnia z dyrektorem Bartoszem Wielińskim i innymi gminami. To na śmieciach Pan „poległ”?
Arkadiusz Stasica:
Na śmieciach to polegnie jeszcze wiele osób, ponieważ jest to bardzo skomplikowany obszar, podlegający cały czas przekształceniom, choćby pod względem przepisów prawa. W Poznaniu geneza tego problemu sięga jeszcze podjęcia decyzji o budowie spalarni i zawiązaniu ZM GOAP. Wtedy mieliśmy do czynienia z innymi warunkami, innymi ludźmi, gminami rządziły inne ekipy. Nowi samorządowcy, którzy przejęli władzę po wyborach inaczej już patrzą na problemy związane z odpadami. Niestety w momencie, kiedy należało już przejść z etapu planowania inwestycji, do uruchamiania instalacji, zaczęły się problemy. Nagle przedstawiciele podpoznańskich gmin stracili do nas zaufanie. Natomiast jako przedstawiciel prezydenta Poznania nie mogłem pozwolić na to, by w wyniku zmiany stanowisk innych gmin, nasze miasto stanęło pod ścianą, przyjmując na siebie większe zagrożenie. Żałuję, że pan Wieliński w tym konflikcie stanął pod stronie gmin, nie zachowując neutralności i nie realizując zadań stawianych mu przez Zarząd GOAP.

Mimo wszystko żadna z gmin nie opuściła GOAP.
Arkadiusz Stasica:
Tak, to mimo konfliktu, uznaję za sukces. Poprawia się też sytuacja finansowa Związku, proszę zauważyć, że po półtora roku od jego zawiązania, miał stratę 49,5 mln zł. Natomiast już za ubiegły rok GOAP zmniejszył stratę o 9 mln zł. To wskazuje, że sytuacja zmierza w dobrym kierunku, docelowo gospodarka odpadami pozwoli na to, by generować dalsze przychody. To oprócz zbiórki i zagospodarowania śmieci pozwoli na prowadzenie działań promocyjnych, edukacyjnych, budowanie mobilnych punktów zbiórki nietypowych odpadów.

Pana konikiem, ze względu na doświadczenie zawodowe jest jednak mieszkaniówka. Co uznaje Pan za swój największy sukces?
Arkadiusz Stasica:
Przede wszystkim jestem zwolennikiem pracy organicznej, nie nastawiam się na błyskotliwe sukcesy. Przez ten rok udało się jednak zmienić sposób udzielania pomocy mieszkaniowej osobom najbardziej tego potrzebującym. Mamy nową uchwałę, która wreszcie powoduje, że zostały zmienione kryteria przydzielania lokali. Do tej pory jedynymi były dochód i powierzchnia zajmowanego do tej pory lokalu. Dziś możemy w końcu wyciągnąć rękę do starszych osób żyjących w wielkich mieszkaniach 80. czy 100-metrowych, na które ich nie stać. Przed wejściem w życie uchwały nie mogliśmy dokonać zamiany na mniejszy lokal, bowiem osoby te spełniały kryteria zamieszkiwania i pomoc im się formalnie nie należała. Możemy też zaproponować mieszkania wychowankom domów dziecka czy kobietom narażonym na przemoc.

Przez ostatni rok wiele mówiło się również o inwestycjach planowanych przez ZKZL i PTBS.
Arkadiusz Stasica:
Zakończyła się już rozpoczęta w poprzedniej kadencji budowa mieszkań dla absolwentów na ul. Palacza. Sam jestem wielkim zwolennikiem tego typu rozwiązań, bo uważam, że przyszłość miasta leży w rękach osób młodych. Rozpoczęliśmy też dwie inwestycje, jedną prowadzoną przez ZKZL, drugą przez PTBS, mamy również gotowe projekty pod siedem kolejnych realizacji miejskich spółek. Wdrożyliśmy również w życie pilotażowy program najmu mieszkań z dojściem do własności, z którym wiąże duże nadzieje. Po raz pierwszy w historii Poznania zdobyliśmy też środki z Banku Gospodarstwa Krajowego na budowę mieszkań socjalnych w postaci dopłat.

Na jakim etapie znajdują się prace nad stworzeniem polityki mieszkaniowej, które wdrożenie Pan zapowiadał?
Arkadiusz Stasica:
W lutym zakończyliśmy pracę badawczą i pozyskiwanie informacji o potrzebach i preferencjach mieszkaniowych mieszkańców Poznania. Wtedy powołaliśmy zespół mający przygotować założenia polityki mieszkaniowej. Nie jest to łatwe, bo nie chodzi o to, by wzorem poprzednich lat przedstawić skromny dokument, on musi być kompleksowy i zawierać informacje nie tylko dotyczące budowy mieszkań, ale powinien być powiązany m.in. z planowanymi kierunkami rozwoju komunikacji i infrastruktury towarzyszącej. Ten program powinien być gotowy w pierwszym, najpóźniej drugim kwartale 2017 r.

Częścią założeń nowej polityki mieszkaniowej jest także współpraca ze spółdzielniami mieszkaniowymi i deweloperami, od których miasto będzie mogło wynajmować i kupować mieszkania. Te rozmowy będą kontynuowane po 1 sierpnia?
Arkadiusz Stasica:
Jestem o tym przekonany, dlatego że Tomasz Lewandowski jest zwolennikiem tego typu rozwiązań. Miasto nie musi budować mieszkań komunalnych, a zaspokajać potrzeby mieszkaniowe.

Wiadomo już, że zostanie Pan prezesem ZKZL. Z jakim pomysłem Arkadiusz Stasica idzie do miejskiej spółki, w której to stanowisko jest wyjątkowo gorące w ostatnich dwóch latach?
Arkadiusz Stasica:
Rzeczywiście, to będzie trzecia zmiana na tym stanowisku, co niestety negatywnie wpływa na samych pracowników. Każda z osób kierujących spółką próbowała wprowadzać własne rozwiązania, teraz musimy dążyć do stabilizacji, bo wtedy ludzie skupią się wreszcie na pracy. Dopiero mając sprawny aparat można skutecznie realizować zadania. Chciałbym też zmienić mentalność pracowników, bowiem przekształcając ZKZL w spółkę prawa handlowego, niektórzy zapomnieli jakie zadania przed nią stoją i nie przestawili swojego myślenia na rynkowe.

Pracownicy to jedno, a mieszkańcy?
Arkadiusz Stasica:
Na pewno będziemy pracować nad oddłużeniem lokatorów z wyrokami eksmisyjnymi, mających zobowiązania wobec miasta z tytułu niedostarczenia lokali socjalnych. Warto pamiętać, że wypracowanie kompleksowych rozwiązań w sprawie tzw. regresów jest pierwszym tego typu programem w naszym kraju. Chcę też poprawić politykę remontową, chodząc po budynkach, zauważyłem, że zaległości są tak duże, że nieraz zagrażają zdrowiu mieszkańców. ZKZL musi stać się bardziej otwarty na mieszkańców, przestać przekazywać problemy do MPGM i innych jednostek. Jest jeszcze kwestia odpowiedzenia sobie na kluczowe pytanie: czy spółka w przyszłości po zakończeniu umowy z zespołem zarządców nieruchomości administrował zasobem sam, czy przy pomocy zewnętrznego podmiotu.

Wytrwa Pan dłużej na stanowisku prezesa ZKZL niż rok?
Arkadiusz Stasica:
Chciałbym dotrwać przynajmniej do końca kadencji (śmiech). Mam nadzieję, że prezydent Jaśkowiak będzie pozytywnie oceniał moje działania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski