Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artysta rzuca mięsem. Nie wolno papieża nazwać "ch..."?

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Ewa Wójciak, dyrektor poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, nazwała nowego papieża Franciszka ch...m. Taka tam sobie prywatna wypowiedź na temat głowy Kościoła. Czym tu się bulwersować? Czym? Spróbuję wziąć panią dyrektor w obronę, ale to się nie uda. "Ch..." nie przystoi nawet w rozmowie w cztery oczy między dwoma menelami.

"No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży" - napisała Ewa Wójciak na swoim internetowym profilu w Facebooku. Kropek w tym nie było, a słowo, napisane poprawnie, bo przez "ch", to powszechnie uznawane za wulgarne, określenie męskiego narządu płciowego.

Jakim prawem człowiek wysokiej kultury rzuca mięsem i to jeszcze w papieża??

Po pierwsze: bo ma taką możliwość. Wolność słowa ogranicza tylko głowa.

Po drugie: miała powód. W przeszłości obecnego papieża znaleziono kontrowersyjną historię o jego możliwej współpracy z przerażającym, morderczym reżimem, jaki niemal przez 10 lat terroryzował Argentynę.

Po trzecie: niby nie była to wypowiedź publiczna, bo "tylko" na portalu Facebook. Na dodatek nikt postronny już tej wypowiedzi nie zobaczy. Ja pani Wójciak osobiście nie znam, nie mam jej wśród facebookowych znajomych, ale wypowiedź usłyszałem, potwierdziłem, wiem, że padła. Na dodatek pani dyrektor w programie telewizyjnym wcale się jej nie wyrzekła. W końcu Facebook to jej prywatna sprawa, a mięsem rzucać może każdy. Zastanówcie się, czy Facebook to prywatna sprawa, skoro w regulaminie tego serwisu stoi jak wół, że ma prawo do wszystkiego co tam zamieścicie. I w końcu inni to czytają.

Po czwarte: kto z Was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Ja już sprawdziłem swój internetowy profil. Chyba przekleństw nie ma, choć w komentarzach znajomych już się zdarzają. Poczta elektroniczna... Oj, tu już wstyd, bo są przekleństwa. Ale to niby sprawa tylko między mną a adresatem. Czasem szewcowi uszy by zwiędły. Ale ja to nie Ewa Wójciak. Choć i tak wstyd.

Po piąte: ona przynajmniej napisała to pod nazwiskiem. Anonimowi komentatorzy w internecie na co dzień posługują się językiem z rynsztoka, manipulacją, kłamstwem. To już norma. Tak zwana odwaga cywilna przychodzi im dopiero wtedy, gdy myślą jak bardzo są anonimowi. Nie są, ale komu by się chciało sprawdzać co za idiota pisze z komputera zarejestrowanego w sieci na ulicy X w Kopydłowie? Dziwi, gdy takiego języka używają ludzie podpisani z imienia i nazwiska. Odwaga cywilna? Jaka tam odwaga! Czy można mnie nazwać odważnym, jeśli kogoś zwymyślam używając słownika wulgaryzmów polskich? Prędzej idiotą. W końcu epitet świadczy tylko o słabości argumentów. Nie masz argumentów, to używasz epitetów. Ładnie podkreślają moc pustych słów, ale sama wypowiedź staje się rynsztokiem.

Po szóste: przyzwyczaili nas do tego politycy. Ale politycy to jak wiadomo ludzie, za którymi nie musi stać wykształcenie, kultura osobista, ważne, żeby stała partia.

To o co ta afera? A o to: dyrektor teatru, człowiek kultury, człowiek mający misję i o niej głośno mówiący, chyba jednak powinien używać słów z tej lepszej części polszczyzny. Artystom wolno wiele, ale jeśli ich sztuka ma opierać się na wulgaryzmach, to byle menel też może być artystą.

Ale mi chodzi jeszcze o jedno. Od pierwszych minut po wyborze kardynała Jorge Mario Bergoglio na Stolicę Piotrową dyskutuję ze znajomymi o jego przeszłości. Pani Wójciak też nazwała go jak nazwała z powodu tej przeszłości. Przypomnę: kardynała podejrzewa się o to, że w przeszłości wydał dwóch księży juncie wojskowej, która dopiero po kilku miesiącach tortur wypuściła ich na wolność, zamiast - jak to wtedy bywało - zrzucić z samolotu do morza. Rzeczywiście: zarzut mocny i jeśli by się potwierdził, to znaczyłoby, że nie mamy papieża, tylko donosiciela pod piuską.

Ale... No właśnie: ale. Bo ja nie wiem kim jest Franciszek. Wiem już trochę jak działa, jakie ma poglądy, jak jest wykształcony, jaki ma styl życia. I wiem, że były takie oskarżenia. Nie wiem jednak czy oskarżenia są prawdziwe. Nie wiem jak można wyciągać sądy na podstawie niesprawdzonych informacji internetowych. Oskarżenia padły - to pewne. Czy zostały udowodnione? Nie. Pamiętam różne oskarżenia rzucane na wielu ludzi. Pod adresem Jana Pawła II też padały. Są jak błoto. Nie zdarzyło się Wam, że ktoś przykleił Wam łatkę, choćby nieprawdziwą?

Ewa Wójciak w telewizji tłumaczyła, żebyśmy nie oczekiwali, że ktoś przeprowadzi rzetelne śledztwo w sprawie przeszłości Franciszka. Może i nie oczekujmy, ale rzetelne śledztwo od początku ma dwa założenia: człowiek jest winny, albo niewinny. Jeśli pani Ewa Wójciak zamierza traktować wątpliwości na niekorzyść oskarżonego, to znaczy, że skazała go już bez śledztwa. Podejrzanego rozstrzelać.

I koniec. I tyle. Zupełnie jak argentyńska junta.

A, byłbym zapomniał. Poczytałem sobie kilka komentarzy na temat pani dyrektor. Dziennikarz już wyciągnął jej teczkę w IPN, a internauci, obrażeni tym "ch...m" skierowanym do papieża, poszukali jeszcze kilku malowniczych wulgaryzmów dla pani Wójciak. I tak dyskusja sięgnęła dna. Jeśli kogoś stać tylko na to, żeby na jedno "ch" pani Wójciak, obrzucić ją takim "ch" 10, 20 czy 100 razy, to... no właśnie, musiałbym użyć wulgaryzmu. Argumenty nie wystarczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski