Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

As myślistwa nie może być pochowany w rodzinnym mieście

Marcin Idczak
Zygmunt Sporny mówi, że jego wujek Kazimierz Sporny chciał być pochowany w ojczystej ziemi
Zygmunt Sporny mówi, że jego wujek Kazimierz Sporny chciał być pochowany w ojczystej ziemi Grzegorz Dembiński
Kazimierz Sporny był jednym z najsłynniejszych lotników II wojny światowej. Został pochowany w Londynie. Poznań, jego rodzinne miasto, odmówił pieniędzy na sprowadzenie szczątków.

Po długich poszukiwaniach, przed prawe dziesięciu laty, udało się odnaleźć grób Kazimierza Spornego. Zapomniany nagrobek znajduje się na jednym z katolickich cmentarzy St. Mary w Londynie.

- Był bardzo zniszczony, jeszcze trochę i żadna litera na tablicy nie zachowałaby się - wspomina Grzegorz Śliżewski, współautor książki „Cyrk Skalskiego”, w której opisano dzieje jednej z najbardziej znanych na świecie lotniczych formacji wojskowych. To właśnie między innymi w niej służył Kazimierz Sporny, as myślistwa wojskowego II wojny światowej.

Pochować w Poznaniu
Urodził się 17 lutego 1916 roku w Poznaniu. Choć w mieście rodzinnym zapomniany, jest jednym z najbardziej zasłużonych polskich lotników. W czasie wojny otrzymał honorowy tytuł Asa Myśliwskiego z pięcioma pewnymi, jednym prawdopodobnym i jednym uszkodzonym samolotem wroga na koncie. Na chwalebnej Liście Bajana (najlepszych polskich pilotów) zajmuje 39. pozycję.

Obecnie trwa kolejna batalia z nim związana. Chodzi o sprowadzenie jego szczątków i pochowanie ich na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu Świętego Wojciecha w Poznaniu.

Z inicjatywą przeniesienia jego grobu wyszło między innymi Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego. - Wraz z nimi zwróciliśmy się do władz Poznania o pomoc w sprowadzeniu ciała brata mojego ojca - mówi Zygmunt Sporny, najbliższy żyjący krewny.

Inicjatywą zajmowali się między innymi radni z komisji kultury. - Wszyscy opowiedzieli się za - wyjaśnia Jan Sulanowski, miejski radny. Wskazano również odpowiednie miejsce, gdzie powinien spocząć Kazimierz Sporny.

- Czyli na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu Świętego Wojciecha w Poznaniu - stwierdza Jan Sulanowski.
Tymczasem dobre chęci żyjących i chwalebna przeszłość nieżyjącego bohatera nie pomogą. Pieniądze na przeniesienie mogiły miały zostać zapisane w projekcie budżetu Poznania na ten rok. To 30 tys. zł. - Lecz nie została ona wpisana drogą autopoprawki przez Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania - dodaje Jan Sulanowski.

Jednak on, miłośnicy historii i rodzina nie poddają się. - Kazimierz Sporny to osoba, która powinna doczekać się odpowiedniego miejsca ostatniego spoczynku. Tak, by nie została zapomniana, by mogli się znaleźć ludzie, którzy będą dbać o grób i pamięć - wyjaśnia Grzegorz Śliżewski.

Bratanek Kazimierza Spornego natomiast dodaje, że as myślistwa w swojej ostatniej woli zapisał, że chce, by jego ciało spoczęło w Polsce, w Poznaniu.

Jak fabuła oscarowego filmu
Autor książki o Cyrku Skalskiego wyjaśnia, że Kazimierz Sporny był osobą bardzo kontrowersyjną. Dostał się do szkoły lotniczej w Dęblinie. Jednak jego wyczyny poza murami uczelni niemal zakończyły jego karierę jako lotnika. Dużo czasu, szczególnie wieczorami, spędzał w różnych restauracjach ze Stanisławem Skalskim (najlepszy i najbardziej znany polski pilot myśliwski). Jednak nie zawsze w spokoju udawało im się wrócić do koszar. Poznaniak często miał być opryskliwy wobec kontrolujących ich funkcjonariuszy żandarmerii wojskowej. Ostatecznie przyczyniło się to do przeniesienia go do rezerwy. To oznaczało wyrzucenie z uczelni.

Zmobilizowany został wraz z nadchodzącą groźbą wybuchu wojny. - Jednak wujek z uwagi na to, że Niemcy zniszczyli sprzęt wojskowy nie zdążył wziąć udziału w walkach powietrznych w kraju - wyjaśnia bratanek.
Niedoszły pilot postanowił kontynuować walkę z najeźdźcą na Zachodzie. Gdy 17 września 1939 roku Polską granicę przekroczyły wojska radzieckie, poznaniak przedostał się do Rumunii. Zmieniając kilka razy dokumenty, przez Jugosławię i Włochy (sojusznika Niemiec) dotarł do Francji.

- Z tego, co przeżył podczas tej podróży, można by było stworzyć film, który być może by zasłużył na Oscara za scenariusz lub adaptację - stwierdza syn brata powietrznego asa.

Wiosną 1940 roku Kazimierz Sporny znalazł się w grupie polskich wojskowych, która została przydzielona do Centrum Wyszkolenia w Pau. Po ataku Niemiec miał bronić rejonu lotniska w tym mieście. Otrzymał jedną z ikon francuskich samolotów bojowych, czyli Dewoitine D.500. Jednak wykonał na nim tylko jeden lot bojowy 1 czerwca.

Francja skapitulowała, lecz lotnik podobnie jak wielu innych Polaków postanowił się nie poddawać. Uciekł do Anglii. W drugiej połowie lipca skierowano go na „polskie” lotnisko w Blackpool. Otrzymał przydział służbowy do najbardziej znanego dywizjonu oznaczonego numerem 303 (któremu swoją książkę „Dywizjon 303’’ poświęcił Arkady Fiedler).

Później, być może z uwagi na miasto urodzenia, został przeniesiony do Dywizjonu 302 Poznańskiego. W kolejnych miesiącach latał w eskadrach brytyjskich. Na początku września 1941 roku zgłosił swoje prawdopodobne zestrzelenie. Było to podczas operacji Gudgeon 6, w czasie której bombardowano doki we francuskim porcie Charbourg.

Gdy ochraniał bombowce atakujące jedne z największych niemieckich pancerników Scharnhorst i Gneisenau, zgłosił pewne zestrzelenie wrogiego samolotu. Po tym w 1942 roku przeniesiono go znów do Dywizjonu 303. Później po raz kolejny trafił do Poznańskiego i znów angielskich. Następnie zgłosił się do odbycia służby w Afryce.

Tam znalazł się w elitarnej jednostce, jednej z najbardziej znanych na świecie, czyli w Cyrku Skalskiego. Jej zadaniem była pomoc wojskom lądowym, które toczyły ciężkie boje w Tunezji i Libii. Zjednoczone dowództwo do wykonania tej misji chciało Polaków. Po pierwsze, mieli bardzo duże doświadczenie bojowe, po drugie, w ich dyspozycji były najlepsze wersje samolotów Spitfire. Do pierwszych walk powietrznych doszło pod koniec marca 1943 roku. Kazimierz Sporny miał w nich sporo osiągnięć. Nad pustyniami zestrzelił trzy samoloty wroga. Więcej na swoim koncie miał tylko Eugeniusz Horbaczewski, bo pięć (trzy pewne miał również między innymi Stanisław Skalski). Łącznie Polacy wykonali ponad 500 lotów bojowych. Ich łupem padło 25 niemieckich samolotów (do tego trzeba doliczyć jeszcze trzy zwycięstwa prawdopodobne i dziewięć uszkodzeń).
Po powrocie do Anglii latał głównie nad Francją, a następnie został przeniesiony do wydziału personalnego. Sam był ranny po tym, jak uszkodzonym samolotem musiał lądować na wodach kanału La Manche.

W 1942 roku poznał miłość swojego życia. Była nią Angielka Margaret McArthur, z którą w 1946 roku wziął ślub. Niestety, trzy lata później ciężko zachorował.

- Prawdopodobnie na skutek urazu głowy, którego doznał podczas lądowania w morzu, dostał raka mózgu - wyjaśnia Zygmunt Sporny. - Leczył się w szpitalu wojskowym, a gdy już wiedział, że zbliża się jego koniec, poprosił o przeniesienie do placówki prowadzonej przez zakonnice - dodaje.

As myślistwa wojskowego z Poznania zmarł w Londynie 17 maja 1949 roku.

Długie poszukiwania
- Niestety, nie miał dzieci - stwierdza współautor książki o lotnikach z Cyrku Skalskiego. Być może wówczas będący na miejscu krewni by dbali o miejsce pochówku.

Jak wyjaśnia Hanna Surma, rzecznik prezydenta Poznania, Jacek Jaśkowiak wysłał pismo do pilotów w sprawie sprowadzenia szczątków Kazimierza Spornego do Poznania. Można w nim przeczytać, że inicjatywa zasługuje na wsparcie władz miasta, które włączy się w organizację uroczystego pochówku prochów, jednak ze względów budżetowych, nie jest w stanie wesprzeć tej inicjatywy finansowo.

- Nie sądzę, by dla miasta upamiętnienie jednego z naszych bohaterów i pomoc finansowa w przeniesienia jego szczątków była zbyt dużym wydatkiem budżetowym - stwierdza radny Jan Sulanowski.

Jacek Jaśkowiak ripostuje, że sprowadzanie prochów osób zmarłych poza granicami RP - zgodnie z zapisami ustaw - nie jest zadaniem miasta. - Jednocześnie miasto deklaruje wsparcie organizacyjne godnego pochówku na poznańskiej ziemi - zapewnia Jacek Jaśkowiak.

Dodaje, że większość radnych odrzuciła poprawkę do tegorocznych wydatków budżetowych, w której miano przeznaczyć 30 tysięcy złotych na przetransportowanie i pochowanie ciała lotnika.

- Można powiedzieć, że porażką wuja było to, że przeżył wojnę - stwierdza Zygmunt Sporny. - Tak by pewnie miał teraz jakiś wspaniały grób, o który by dbał angielski rząd. Teraz jest opuszczony.
Grzegorz Śliżewski stwierdza, że trudno jest jemu wyobrazić sobie to, że nie ma pieniędzy na sprowadzanie szczątków. By odnaleźć dokładne miejsce pochówku, trzeba było przeszukać dane archiwów Instytutów Sikorskiego w Londynie i Piłsudskiego w Nowym Jorku, a następnie skrupulatnie przeszukać londyński cmentarz.

- Na pewno Kazimierz Sporny jest osobą, którą powinno się upamiętnić, a zacząć się to powinno od przygotowania jemu godnego miejsca pochówku - stwierdza autor książki.

Londyński cmentarz St. Mary nie przypomina miejsca, które u nas uznaje się za nekropolię, przynajmniej w tej części, w której leży polski lotnik. O wiele grobów już nikt nie dba. Za nimi znajduje się niezbyt estetyczny mur z betonowych płyt.

- Wydaje mi się, że Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan jest bardzo dobrym miejscem, w którym powinien spocząć Kazimierz Sporny - tłumaczy Jan Sulanowski.

Natomiast bratanek asa myślistwa dodaje, że gdy rozpoczynały się obchody 75. rocznicy Bitwy o Anglię, myślał, że sprawa przeniesienia szczątków szybko będzie miała pozytywny finał.

- Jednak teraz wydaje mi się, że niektórzy chcieli się pokazać w blasku fleszy, a gdy rocznicowe obchody się zakończyły, to zapomnieli o naszych lotnikach, w tym i moim wuju - stwierdza.

Kazimierz Sporny był wiele razy odznaczany. 23 sierpnia 1943 roku przyznano mu Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, trzy razy otrzymał Krzyż Walecznych (25 października 1940, 1 kwietnia 1942, 29 maja 1943), a także Polową Odznakę Pilota oraz brytyjski Distinguished Flying Cross. To Zaszczytny Krzyż Lotniczy przyznawany za „... czyn lub czyny męstwa, odwagi lub poświęcenia w czasie walk powietrznych”.

Lotnik otrzymał jeszcze krzyż, ten na swoim grobie, który przez lata był zapomniany. - Mam nadzieję, że spełni się ostatnia wola brata ojca i w końcu zostanie on pochowany w swoim rodzinnym mieście, na polskiej ziemi - stwierdza Zygmunt Sporny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: As myślistwa nie może być pochowany w rodzinnym mieście - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski