W Wielkopolsce również odnotowano kilka ataków. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Poznaniu stała się celem aktu wandalizmu jeszcze w marcu, gdy wandale wybili pięć szyb w oknach w siedzibie sanepidu w Poznaniu, dwa razy doszło też do rozlania kwasu masłowego i wybicia szyb w laboratorium. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a pracownicy zostali sprawnie ewakuowani.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło także 1 sierpnia, podczas pikniku laktacyjnego w Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym w Poznaniu. Tego dnia w szpitalu ruszyły szczepienia dla kobiet w ciąży. Kilka osób wtargnęło na teren szpitala, przyszli rodzice i pracownicy czuli się zagrożeni, na szczęście na strachu się skończyło.
- W ostatnim czasie nie było więcej żadnych ataków ani telefonów z groźbami. Spotykamy się głównie ze zrozumieniem, nie ma agresywnych czy złośliwych zachowań. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo pracowników, to budynek jest objęty ochroną. Zdajemy sobie sprawę, że codziennie odwiedzają nas klienci i zwracamy uwagę, że może się zdarzyć niepowołany klient, ale nie było takiego przypadku i oby zostało tak jak najdłużej
- mówi Cyryla Staszewska z poznańskiego sanepidu.
Wielkopolska policja i NFZ nie dostały więcej zgłoszeń o atakach powiązanych ze szczepieniami przeciw COVID-19.
Czy poznańskie punkty szczepień obawiają się ataku?
Punkty szczepień w Poznaniu są, według zapewnień, bezpieczne, szczególną opieką może się poszczycić punkt na Międzynarodowych Targach Poznańskich.
- Myślałem o naszym punkcie w kontekście ostatnich wydarzeń, na szczęście nas to omija i oby jak najdłużej. Nie rozmawialiśmy jeszcze z personelem, ale czujemy się bezpiecznie. Mamy wojsko i ochronę, co jest wystarczającym zabezpieczeniem. Pracownicy wiedzą, co mają robić, ale nie sposób być przygotowanym na wszystko
- mówi rzecznik prasowy szpitala klinicznego Bartosz Sobański.
Obawy jednak pozostają. Punkt szczepień w Zamościu został podpalony, gdy był już pusty. Następnym razem w środku mogą znajdować się pracownicy i pacjenci.
Agresja przeciwników szczepień przeciw COVID-19
Agresja w stosunku do szczepień zdaje się wzrastać w ostatnich miesiącach. Przeciwnicy szczepień przeciw COVID-19 twierdzą, że szczepienia nie są odpowiednio przebadane i mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Stowarzyszenie STOP NOP odcina się jednak od agresji. Nie biorą oni odpowiedzialności za ataki. Według stowarzyszenia, jest to prowokacja wycelowana w ich działalność.
Lekarze podkreślają jednak, że szczepionki są bezpieczne i przebadane, więc niepewność nie jest uzasadniona.
- W przypadku wszystkich leków występują działania niepożądane. Musielibyśmy przebadać je na wszystkich ludziach, żeby uznać, że są zupełnie bezpieczne
- mówi prof. Krzysztof Podemski.
Paniczny lęk wywołuje agresję
Skąd bierze się lęk przed szczepieniami? Socjolog prof. Ryszard Cichocki uważa, że lęk jest uzasadniony i całkowicie zrozumiały. Według profesora problematyczny jest sposób, w jaki promuje się szczepienia.
- Ludzie boją się przede wszystkim skutków ubocznych, które będą objawiały się w dłuższym czasie. Poza tym, co chyba najważniejsze, pojawiła się potężna presja społeczna, wobec której duża część osób nie potrafi się bronić, bo nie ma odpowiedniej wiedzy - mówi Ryszard Cichocki - mało kto im tej wiedzy dostarcza, bo w przeciwieństwie do wielu innych społeczeństwach zostaliśmy kompletnie pozbawieni dostępu do poważnej wiedzy w tym zakresie - dodaje.
Socjolog podkreśla, że takiej agresji można było oczekiwać już od miesięcy. W wielu krajach, takich jak Niemcy, Dania czy Holandia, świadomość społeczną kształtowali najlepsi specjaliści i eksperci. W Polsce byli to politycy, którzy często wręcz zniechęcali do szczepień, a i tak nie cieszą się oni zaufaniem społeczeństwa.
Czy da się załagodzić sytuację?
Na uspokojenie skonfliktowanego społeczeństwa jest już za późno. Środowiska medyczne starają się edukować, ale docierają oni głównie do już przekonanych do szczepień. Prof. Ryszard Cichocki uważa, że jedynym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie rzetelnych badań w konkretnych środowiskach. Wtedy można podjąć się szukania rozwiązania konfliktu, wywieranie presji spowoduje tylko jego eskalację.
- To, jak ten konflikt się rozwinie, w dużej mierze zależy od tego, jak będzie przebiegać kolejna fala koronawirusa w Polsce. Nie mam wątpliwości, że jeśli nie będzie znaczącego wzrostu zachorowań, to poziom napięć społecznych spadnie. Jeśli jednak będzie tak, jak zapowiadają eksperci, to napięcie będzie wzrastać. Przykro to mówić, ale nie jestem w tej sprawie optymistą
- podsumowuje Cichocki.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?