Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baranina po szwajcarsku, raz!

Zapiski na kaftanie
123rf
A propos iście owczego beczenia, które podniosło się, gdy w czwartek odbiło... Komu, czemu?

Dawno, dawno temu przeczytałem pewną książeczkę. Byłem już wtedy po bardzo mądrych studiach, miałem odpowiedni dyplom i mogłem stawiać dodatkowe literki przed nazwiskiem. Jednak to właśnie tę jedną książeczkę, jako lekturę podstawową poleciłem koleżance, która nie mając wykształcenia w tym kierunku rozpoczynała pracę na rynku finansowym. Musiało się sprawdzić, bo pracuje do dziś. Później książeczka trafiła do kolegi, który z humanisty postanowił zostać finansistą. I do kogoś jeszcze. Jak to bywa z rzeczami pożyczonymi: nie wróciła. Ale nie musiała. Jej streszczenie noszę w głowie do dziś. Ludzie, nawet jeżeli chodzi o poważne decyzje finansowe, zachowują się jak stado baranów. Żadne wykresy, studia, analizy nie pomogą lepiej zrozumieć ekonomii, niż zrozumienie ludzkich zachowań. Czy też... baranich.

Andre Kostolany, mądry stary Węgier, który przeżył 50 kryzysów finansowych, wiedział co pisze w "Psychologii giełdy".

To tak a propos iście owczego beczenia, które podniosło się, gdy w czwartek odbiło frankowi szwajcarskiemu. O, i tu trzeba wziąć poprawkę. To nie frankowi odbiło. Pieniądz, jak to pieniądz: gorszy wypiera lepszy, co odkrył już Kopernik. Jest martwą naturą. Emocji dodają mu ludzie. W tym wypadku tak zwani dealerzy walutowi. Którzy, jak to barany: zaczęli beczeć, jakby wilk się na nich rzucił. Staliście kiedyś wśród stada baranów? Nie? To wytłumaczę. Generalnie, to są stada owiec, a wśród nich nieliczne baranki. Dopóki skubią trawę - stoją cicho, a jedyne odgłosy to przeżuwanie, ewentualnie gdzieś tam z cicha puszczony bąk. Jak słonko grzeje - owce też ciche. Jak pada - zbite w gromadkę, w milczeniu czekają aż zmokną. Ale niech tylko jedna beknie, że ją giez w nos ugryzł. Niech tylko bodnie ją inna owca. Niech tylko pies pasterski krzywo spojrzy... Owca, która w życiu wilka nie widziała, rozbeczy się tak, jakby ją cała wataha napadła i ze skóry obdzierała. A za nią wrzask stado podniesie.

I tak było w czwartek. Jeden baran zobaczył, że są powody, żeby rósł kurs, więc się rozbeczał, za nim reszta i zanim się przekonali, że nikt nie kupuje, kurs wywindował. To tak, jakby przekupki na targu stwierdziły, że rzodkiewki już nigdy nie będzie, i zaczęły licytować pęczek za 100 złotych.

Oczywiście, biedne te barany, co kredyty we frankach mają (też się zaliczam). Ale z drugiej strony... Pewien znany analityk, lat temu kilka w telewizji grzmiał, że kredytów we frankach się nie bierze. Po cichu, przy kawie, przyznał mi się, że sam taki ma. Spytałam: po co chłopie więc to w telewizji gadasz? A on... dopił kawę, przegryzł ciasteczkiem cynamonowym, spojrzał mi głęboko w oczy, i rzekł: to nie telewizja mi płaci.

**

ŚLEDŹ ZAPISKI NA FACEBOOKU (A TAM TROCHĘ WIĘCEJ)**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski