Czesław Michniewicz przed pierwszym barażowym meczem o udział w młodzieżowych mistrzostwach Europy pytany o najgroźniejszego zawodnika Portugalii wskazywał Diogo Jotę. I ten właśnie piłkarz strzelił w Zabrzu jedyną bramkę spotkania, które bardzo mocno zweryfikowało marzenia „Orląt” o grze w przyszłym roku we Włoszech wśród najlepszych zespołów Starego Kontynentu.
Zobacz zdjęcia:
Reprezentacja U-21 na murawę stadionu Górnika wychodziła jako domknięcie tryptyku po porażkach pierwszej drużyny z Czechami i kadry U-20 z Portugalią. Michniewiczowi w ostatniej chwili wypadł ze składu chory Paweł Bochniewicz i selekcjoner zdecydował się na ryzykowne ustawienie obrony - u boku Mateusza Wieteski zagrał Krystian Bielik. Na lewej stronie wyszedł natomiast Kamil Pestka, który nawet w Cracovii nie ma miejsca w składzie, ale w Polsce klasowego lewego obrońcy w tej kategorii wiekowej właściwie nie ma.
Słabość flanki Portugalczycy wyczuli już po kilkudziesięciu sekundach przebywania na połowie Biało-Czerwonych i naciskania ich defensywy. Potem zdecydowana większość ataków armady dowodzonej z ławki przez pracującego z tą kadrą od ośmiu lat Rui Jorge sunęła właśnie w kierunku Pestki. I w taki sposób padł gol w 30 minucie. Piłkę stracił Sebastian Szymański, Felix okazał się dla 20-letniego krakowianina za szybki, podał piłkę w pole karne, gdzie Jota dostawił stopę znacznie lepiej niż zrobił to dzień wcześniej w Gdańsku Robert Lewandowski.
Michniewicz błyskawicznie zawołał Pestkę do linii bocznej, ale reprymenda nie mogła zmienić wyniku. Portugalczycy mieli zresztą wyraźną przewagę w każdej formacji , prowadzili grę i byli znacznie bliżsi strzelenia drugiej bramki niż „Orlęta” wyrównania. Ich wyższość techniczna widoczna była przede wszystkim w grze na małym fragmencie boiska, gdy wymieniając krótkie podania nie pozwalali Polakom na przejęcie piłki
Ostatnim akcentem pierwszej połowy był strzał z dystansu Szymona Żurkowskiego, który mógł sugerować, że ekipa Michniewicza będzie szukała sposobu na odrobienie straty. W końcu ma w swoich szeregach króla strzelców fazy grupowej Dawida Kownackiego, który jednak tym razem był zupełnie niewidoczny.
Mecz po przerwie rzeczywiście stał się ciekawszy, a akcje wreszcie przenosiły się jednego pola karnego na drugie. Biało-Czerwoni, którym w oczy zaglądało widmo pierwszej w tych eliminacjach porażki, musieli podjąć rękawicę i postawić wszystko na jedną kartę. Z kolei partię swoich szachów zaczął rozgrywać Jorge, ściągając z boiska duet Jota - Felix. W decydujących momentach klasę pokazali obaj bramkarze - Joel Pereira kapitalnie obronił strzał Filipa Jagiełły oraz niefortunną interwencją jednego z obrońców, natomiast Kamil Grabara był górą w pojedynku z Joao Carvalho.
Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane w Chaves 20 listopada. Niestety, nie w Fatimie, bo przecież Polacy, którzy na własnym stadionie ponieśli zasłużoną porażkę, do awansu potrzebują niemal cudu.
Polska - Portugalia 0:1 (0:1)
0:1 Diego Jota (30)
Polska Grabara - Gumny, Wieteska, Bielik, Pestka - Michalak (67. Jóźwiak), Dziczek, Kapustka, Żurkowski, Szymański (72. Jagiełlo) - Kownacki (77. Świderski). Trener: Czesław Michniewicz.
Portugalia Pereira - Goncalves, Jorge, Leite, Ribeiro - Horta (86. Costa), Eustaquio, Gedson - Carvalho - Felix (75. Leao), Jota (65. Tavares). Trener: Rui Jorge.
Żółte kartki: Kapustka, Gumny
Sędziował Georgi Kabakow (Bułgaria)
Widzów 12.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Skoki narciarskie w Wiśle
Magazyn sportowy Dziennika Zachodniego KIBIC
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?