Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo się cieszę z powrotu do domu

TS
Tomasz Gapiński zdobył sporo medali mistrzostw Polski
Tomasz Gapiński zdobył sporo medali mistrzostw Polski Mariusz Kapala
Z żużlowcem, Tomaszem Gapińskim, 35-letnim wychowankiem Polonii, który po wielu latach przerwy ponownie będzie zdobywał punkty dla klubu z Piły.

W nowym sezonie ponownie zobaczymy Pana w plastronie Polonii. Czyżby uznał Pan, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej?
To, czy w domu jest najlepiej, przekonamy się dopiero w trakcie sezonu. Nie ukrywam jednak, że cieszę się z powrotu na stare śmieci. Do Piły mogłem wrócić już przed rokiem. Byłem wtedy po rozmowach z szefostwem Polonii, ale chciałem jeździć w ekstralidze i wybrałem ofertę klubu z Rybnika. Tam ostatecznie z kontraktu nic nie wyszło, a że w tym czasie pilanie zamknęli skład, to z do powrotu nie doszło. Jest jednak takie powiedzenie, że co się odwlecze, to nie uciecze...

Jest Pan wychowankiem Polonii, tak jak kilku innych, bardzo dobrych zawodników. Gdyby kilku z nich poszło w Pana ślady, to moglibyście zawojować ekstraligę.
Też tak myślę. Może medalu byśmy nie zdobyli, ale też nikt by o nas nie mówił, że jesteśmy chłopcem do bicia. W Pile pierwsze kroki stawiali przecież m.in. Jarosław Hampel, Robert Miśkowiak czy Rafał Okoniewski. Jakbyśmy jeszcze przekonali Hansa Nielsena, żeby zechciał wrócić na tor, to mielibyśmy naprawdę całkiem niezły skład (śmiech).

Polonia w pewnym momencie popadła jednak w tarapaty i swoją karierę kontynuował Pan w innych klubach. I to z dużym powodzeniem, bo w swoim CV może Pan wpisać choćby trzy tytuły drużynowego mistrza Polski.

Pierwszy tytuł zdobyłem jeszcze w 1999 roku z Polonią. Byłem wtedy młodzieżowcem, świeżo po zdobyciu licencji. Mój wkład w tamten tytuł był minimalny. Pamiętam, że trener dał mi wyjechać na tor w jednym wyścigu. Nawet go nie ukończyłem, bo spowodowałem upadek Roberta Kempińskiego, który jeździł wówczas w Wybrzeżu Gdańsk, a obecnie jest trenerem GKM Grudziądz. Z biegu zostałem wykluczony i na tym moja przygoda z ligą się skończyła. Medal jednak mam. Rok później było już zdecydowanie lepiej. Częściej startowałem, wyniki były lepsze, a Polonia zdobyła wicemistrzostwo kraju.

Potem były jeszcze złota z Atlasem Wrocław w 2006 i Stalą Gorzów w 2014 roku...
Były też srebrne i brązowe krążki. Jeden z nich wywalczyłem również z Włókniarzem Częstochowa. Do tego doszły jeszcze miejsca na podium w rywalizacji par. Trochę tych medali przez ostatnie lata się więc uzbierało.

A który z nich ceni Pan sobie najbardziej?
Każdy z nich jest cenny, bo żeby go zdobyć, trzeba było włożyć mnóstwo pracy i wysiłku. Tak było choćby przed dwoma laty w finale indywidualnych mistrzostw Polski w Gorzowie, gdzie sięgnąłem po brązowy medal. W 2011 roku na torze w Równem zostałem też wicemistrzem Europy. Nie ukrywam, że te medale mają dla mnie ogromną wartość.

Teraz z Polonią będzie Pan walczył w Nice PLŻ. Wielu widzi w was czarnego konia rozgrywek. Zgadza się Pan z takimi opiniami?
Trudno to teraz zweryfikować, bo nawet nie jesteśmy po pierwszym treningu. To miłe jednak, że nasze akcje stoją tak wysoko. Mamy fajny skład, będący połączeniem rutyny z młodością. Dobrze się znamy i myślę, że możemy stanowić całkiem niezłą drużynę.

O co zatem będziecie chcieli powalczyć?
Chcemy przede wszystkim wygrać wszystko, co będzie do wygrania na własnym torze. Na wyjazdach także postaramy się pokazać z niezłej strony. To powinno dać nam awans do czołowej czwórki, która powalczy w fazie play-off.

Z tego, co wiem, do sezonu przygotowuje się Pan w Gorzowie. Dlaczego właśnie tam?
Mieszkam w połowie drogi między Piłą i Gorzowem, a że ostatnio byłem związany ze Stalą, to tam trenuję. W Pile także jestem jednak bardzo często.

I ponoć pomaga Pan nawet młodym zawodnikom...
Staram się. Sporo pracuję z Kacprem Grzegorkiem. Podejście młodych zawodników Polonii do treningów ostatnio mocno się zmieniło. Podczas ćwiczeń jest więcej pracy, a mniej gadania. Trener Janusz Michaelis potrafi zresztą postawić młodych do pionu (śmiech).

O co będzie Pan chciał powalczyć w tym sezonie indywidualnie?
Chciałbym przede wszystkim awansować do finału indywidualnych mistrzostw Polski, bo finał, tak jak przed dwoma laty, odbędzie się na torze w Gorzowie, który doskonale znam. Wprawdzie ma się tam zmienić nawierzchnia, ale na tym obiekcie na pewno bym się czuł jak u siebie w domu. Do tego wystartuję w krajowych eliminacjach do mistrzostw świata i Europy. Przebrnąć przez te eliminacje nie jest jednak łatwo, bo chętnych do startów na arenie międzynarodowej jest wielu, a miejsc tylko kilka.

Rozmawiał Tomasz SIKORSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski