Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Wróblewski: Opozycja wpadła w pułapkę, którą usiłowała zastawić [ROZMOWA]

Redakcja
Bartłomiej Wróblewski
Bartłomiej Wróblewski Grzegorz Dembiński
Rozmowa z Bartłomiejem Wróblewskim, posłem PiS, na temat obecnej sytuacji w Sejmie oraz zarządzenia przerwy w posiedzeniu Sejmu do 25 stycznia.

Przerwa w posiedzeniu Sejmu potrwa do 25 stycznia. To oznacza, że kryzys parlamentarny jeszcze nie został rozwiązany?
Nie wiem, czy możemy mówić o kryzysie parlamentarnym, czy raczej o pewnej desperacji części opozycji. Radykalna opozycja tzn. PO i Nowoczesna podejmuje działania szkodliwe dla pracy i wizerunku parlamentu. Dodatkowo są one chaotyczne. Dopóki opozycja nie odnajdzie się w roli, w której znalazła się po wyborach w 2015 roku, musimy się liczyć z różnego rodzaju ekscesami.

W tym przypadku to jednak marszałek Sejmu zarządził przerwę, a przecież nie musiał tego robić...
Nie musiał, ale jest to dobre rozwiązanie. Daje ono szansę na pewne otrzeźwienie. Radykalna opozycja nie wyszła z tej sprawy z twarzą, co zresztą czują nawet jej zwolennicy. Widać to po komentarzach w mediach społecznościowych. Z kolei dodatkowe dwa tygodnie dają im możliwość odnalezienia się w sytuacji, w której ten nieuzasadniony i nieracjonalny protest został zakończony.

Dlaczego ta przerwa jest aż tak długa?
Można dyskutować o tym, jak długi powinien być ten okres. Dwa tygodnie to jednak czas, w którym opozycja może ochłonąć. W tym okresie normalnie pracują komisje sejmowe czy grup bilateralnych. Na przykład w czwartek w Komisji Ustawodawczej rozpoczęliśmy prace nad ustawą powołującą komisję do zbadania nieprawidłowości przy reprywatyzacji w Warszawie. Natomiast po kilku tygodniach spędzonych przez posłów opozycji w sali sejmowej, czas na ochłonięcie jest im chyba potrzebny. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie parlament będzie mógł normalnie pracować. Nie ma jednak pewności, ponieważ mimo kapitulacji w Platformie i Nowoczesnej niektórzy posłowie chcą chyba kontynuować ostry protest. To jest poważny wewnętrzny problem tych ugrupowań.

J. Kaczyński: Dobrze, że okupacja się skończyła:

Źródło: TVN24

Sądzi Pan, że część posłów opozycji nadal pozostanie na sali plenarnej?
W obu radykalnych partiach opozycyjnych jest grupa „wściekłych”, dla której taki wykraczający poza przyjęte standardy ostry protest jest szansą na zaistnienie, pojawienie się w świadomości w opinii publicznej, a co być może ważniejsze jest formą wywierania presji na władze swoich ugrupowań. Zwykle są to młode i mniej znane osoby, bez ugruntowanej pozycji politycznej. Ich działania wydają się być podyktowane nie dobrem kraju, czy nawet własnych ugrupowań. Wyczuli szansę, że można pokazać, że istnieją i starają się ją maksymalnie wykorzystać.

Czy przez te najbliższe kilkanaście dni dojdzie do rozmów między PiS a opozycją?
Z naszej strony jest gotowość do rozmowy. Nie wiem jednak, czy najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzanie nowych reguł funkcjonowania Sejmu. Te bowiem istnieją ponad 25 lat. W poprzednich kadencjach one lepiej lub gorzej, ale jednak funkcjonowały. Istotne jest to, by PO i Nowoczesna chciały się do tych reguł stosować. A to zależy nie tyle od brzemienia przepisów, a od ich nastawienia. Jeśli nie dojdzie do autorefleksji, być może trzeba będzie rozważyć wprowadzenie rozwiązań prawnych utrudniających anarchizowanie pracy Sejmu.

Państwo, politycy Prawa i Sprawiedliwości, nie macie sobie nic do zarzucenia w związku z obecną sytuacją w Sejmie?
Zawsze można pokazywać jakieś działanie i sytuacje, w których można było coś inaczej powiedzieć, czy inaczej zareagować. Jednak sposób działania opozycji to świadoma decyzja, która w niewielkim stopniu ma związek z tym, co robi PiS i z naszymi konkretnymi projektami. Totalny sprzeciw dotyczył i programu 500+, i obniżenia wieku emerytalnego czy reformy edukacji. Namiastkę tego widzieliśmy zresztą już wcześniej w latach 2005-2007, ale obecnie to przybiera dużo ostrzejsze formy. Możemy mieć różne poglądy, ale o każdej ze spraw powinniśmy rzeczowo rozmawiać. Opozycja może zajmować negatywne stanowisko i wskazywać na wady proponowanych przez nas rozwiązać. Jedną rzeczą jest się jednak nie zgadzać i krytykować, a inną prowadzić notoryczną obstrukcję, dodatkowo w formie happeningowej. Taka działalność zawsze w pewnym momencie staje się groteskowa i w mojej ocenie szkodzi samej opozycji. Jej symbolami są: wuwuzela posłanki Scheuring-Wielgus, pasztet od KOD na Wigilię, śpiewy posłanki Muchy na sali plenarnej, myszkowanie w rzeczach posłów PIS czy gra planszowa „Kariera Polityczna”, która podczas protestu stanowiła rozrywkę protestujacych posłów. Ma też jednak istotne negatywne konsekwencje, gdyż wiele osób przestaje traktować Parlament jako poważną instytucję.

W pewnym momencie wydawało się jednak, że dojdzie do porozumienia. Mówiło się o tym, że protest zostanie zakończony jeśli Senat przegłosuje poprawki i ustawa wróci do Sejmu. Dlaczego do tego nie doszło?
Część opozycji, przede wszystkim PO, skalkulowała, że nie opłaca jej się taki kompromis, gdyż jej interes polityczny polega na tym, by zawsze być na „nie”. Jest to w mojej ocenie błędna kalkulacja polityczna, bo dewastuje państwo. Dobrze byłoby, aby zwolennicy PO dawali swojemu ugrupowaniu sygnał, że to droga donikąd i nie godzą się z takim sposobem działania.

G. Schetyna: Udało się nam przywrócić obecność mediów w Sejmie:

Źródło: TVN24

Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie spełniło postulatów opozycji i nie wróciło do 33. posiedzenia Sejmu, by ponownie przegłosować ustawę budżetową? Przecież macie Państwo większość w Sejmie, więc nie byłoby problemu z przegłosowaniem budżetu, a jednocześnie prawdopodobnie usta opozycji zostałyby zamknięte.
Boję się, że nie zamknęłoby to ust opozycji. Po pierwsze, potwierdzilibyśmy, że doszło do przyjęcia budżetu niezgodnie z prawem. Po drugie, stworzylibyśmy niebezpieczny precedens i niemal na pewno wkrótce mielibyśmy podobną sytuację. To, że na posiedzeniu w grudniu doszło do przeniesienia obrad do Sali Kolumnowej nie było zamierzone przez PiS, ale było odpowiedzią na próbę obstrukcji radykalnej opozycji prac nad budżetem. My byliśmy w tej sprawie reaktywni. Byliśmy gotowi na wielogodzinne dyskusje budżetowe, ale część opozycji skalkulowała, że to dobry moment na destabilizację prac Sejmu. Inna sprawa, że dość szybko część opozycji wycofała się z protestu, a PO i Nowoczesna zaczęły potykać się o własne nogi i wpadły w pułapkę, którą usiłowały zastawić.

Czy 25 stycznia Sejm w końcu będzie mógł normalnie obradować, czy nadal będziemy mówili o kryzysie politycznym?
Mam nadzieję, że obrady Sejmu będą przebiegały normalnie, bo spór w tej formie wydaje się zupełnie jałowy. Niestety obawiam się, że część nieprzejednanej opozycji, a w każdym razie część posłów będzie szukać okazji do dalszej ostrej konfrontacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bartłomiej Wróblewski: Opozycja wpadła w pułapkę, którą usiłowała zastawić [ROZMOWA] - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski