Od spotkania Legii z Lechem dzielą nas tylko godziny. Odczuwa się w waszej szatni atmosferę nerwowości?
Bartosz Bereszyński: Nie. Podchodzimy do tego meczu jak do wszystkich ligowych spotkań. Jest tak samo, jak przed spotkaniem z Jagiellonią. Chociaż tam było jeszcze mniej czasu na przygotowania, bo w środku tygodnia graliśmy finał Pucharu Polski ze Śląskiem. Tak czy inaczej, nie ma jakiegoś większego spięcia w szatni, każdy się uśmiecha.
Akurat meczu ze Śląskiem nie możecie zaliczyć do udanych.
Bartosz Bereszyński: Liczył się wynik końcowy, więc plan został zrealizowany. Graliśmy dwumecz i to my mogliśmy się cieszyć po ostatnim gwizdku sędziego. Gra na pewno pozostawiała wiele do życzenia. O samym meczu najlepiej byłoby zapomnieć - po analizie, oczywiście. Mecz w Białymstoku pokazał jednak, że nie mamy zniżki firmy.
Afera z Miro Radoviciem i Danijelem Ljuboją jakoś na was wpłynęła?
Bartosz Bereszyński: Zmieniło się tyle, że nie ma z nami Ljubo. W Białymstoku udowodniliśmy, że cała sytuacja nas scementowała.
Polecamy: Bartosz Bereszyński: Czułem się w Lechu niechciany
Stawką sobotniego meczu może być mistrzostwo Polski.
Bartosz Bereszyński: Na pewno będzie to szczególne spotkanie. Uważam, że zagrają dwie najlepsze obecnie drużyny w Polsce. Dodatkowych emocji doda na pewno bezpośrednia rywalizacja Legii i Lecha o mistrzostwo. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wynik może zaważyć o losach tytułu, ale dla nas to normalne spotkanie. Do zdobycia jest tyle samo punktów, co w poprzednich meczach.
Czytaj też: Lech Poznań: Bereszyński odsłonił problemy młodych piłkarzy
Ma Pan coś do udowodnienia swojej byłej drużynie i trenerowi?
Bartosz Bereszyński: Nikomu nie chcę niczego udowadniać. Jeśli już, to tylko sobie. Nie mam zamiaru się na nikim mścić. Nie po to przeszedłem do Legii. Zrobiłem to dla siebie. Chcę się pokazać z dobrej strony warszawskim kibicom, którzy może na początku mnie nie znali, ale chyba zaczęli się do mnie przekonywać.
Spodziewał się Pan, że kibice tak szybko Pana zaakceptują? Widziałem już kilku w koszulkach z Pana nazwiskiem na plecach.
Bartosz Bereszyński: Przychodząc do Legii pragnąłem jak najszybciej przebić się do pierwszego zespołu. Nie myślałem o grze w końcówkach czy łapaniu się do meczowej osiemnastki. Interesował mnie tylko pierwszy skład, wciąż tak jest. Na każdym meczu czy treningu chcę pokazywać, że to był dobry transfer.
Sprawdź również: Bereszyński nie był pierwszy! Zobacz wszystkie transfery na linii Poznań Poznań - Legia Warszawa [ZDJĘCIA]
Pana ojciec przez siedem lat był piłkarzem Lecha. Komu w sobotę będzie kibicowała Pana rodzina?
Bartosz Bereszyński: To chyba oczywiste, Legii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?