Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baza wojskowa na Krzesinach to akustyczny skandal

Błażej Dąbkowski
- Dla naszego mózgu, przystosowanego w toku ewolucji do ciągłego odbioru dźwięków, cisza nie jest naturalnym stanem - mówi prof. Rufin Makarewicz
- Dla naszego mózgu, przystosowanego w toku ewolucji do ciągłego odbioru dźwięków, cisza nie jest naturalnym stanem - mówi prof. Rufin Makarewicz Grzegorz Dembiński
Niektórym sprawcom hałasu brakuje wyczucia społecznego, wolą lekceważyć mieszkańców - mówi prof. Rufin Makarewicz z Zakładu Akustyki Środowiska Wydziału Fizyki UAM.

Czy pomysł radnego Michała Grzesia, który chciałby, aby w całym Poznaniu lub poszczególnych dzielnicach obowiązywała bezwzględna cisza nocna jest racjonalny?
Musimy najpierw zadać sobie pytanie, jakim miastem powinien być Poznań. Jeśli postawimy na otwarte miasto dla młodzieży i turystów, to hałas będzie coraz większym problemem. Wystarczy spojrzeć na Kraków, pełen miłych knajpek i ogródków piwnych, przez którego centrum przewija się około milion osób rocznie. Oczywiście można być z tego dumnym, ale za to płacą mieszkańcy Krakowa.

Więc trzeba szukać złotego środka?
Dyskusja wokół hałasu powinna polegać na identyfikacji zysków i strat. Możemy tu wspomnieć o najbliższym z brzegu przykładzie, czyli Wielkim Grillowaniu UAM na Morasku. Wiadomo, że z tego powodu nie spało wielu ludzi z okolicznych osiedli. Czy UAM może sobie pozwolić na taką formę lekceważenia lokalnych mieszkańców? Musimy pamiętać i o naszych sąsiadach, i o naszych studentach, którzy chcą się bawić. Niektórym sprawcom hałasu brakuje wyczucia społecznego, co widać też na przykładzie turbin wiatrowych. Ci, którzy je budują, tłumaczą, że wszystko jest zgodne z prawem, gdyż mieszkańcy o turbinach dowiadują się przy uchwalaniu planu zagospodarowania przestrzennego. Zdecydowanie za późno!

Ma Pan na myśli lepiej zorganizowaną politykę informacyjną? Organizatorzy powinni dawać ogłoszenia, przepraszać mieszkańców?
Kiedy sąsiad robi przyjęcie raz w roku, to przychodzi kilka dni wcześniej i informuje mnie o tym, jednocześnie zapraszając na imprezę. Po takim wstępie, nawet jeśli będzie głośno w nocy, nie będę się denerwował. Przed masowymi imprezami, w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Niemczech, daje się ogłoszenia w mediach, kolportuje ulotki, przepraszając za ewentualne niewygody. Dlatego, jeśli sobie powiemy, że chcemy być „żywą”, a przy tym „głośną” metropolią, to władze miasta i radni powinni wypracować formułę działań poprzedzających hałaśliwe imprezy. Tym Poznań może się wyróżnić na tle innych polskich, mniej lub bardziej lekceważących swoich mieszkańców.

Czy jesteśmy więc w stanie udomowić hałas?
Najłatwiej oswoić się można z hałasem kolejowym, trudniej z innymi rodzajami hałasów, dźwięków koncertów plenerowych i innych imprez masowych.

Dlaczego akurat kolejowy?
Bo w przeciwieństwie do hałasu drogowego czy samolotowego hałas kolejowy jest przewidywalny, pojawia się w sposób regularny, o tych samych porach dnia i nocy. Ale w podobny sposób udomowiony jest np. hałas zawodów żużlowych. Dla wielu mieszkańców Leszna, Bydgoszczy, Rybnika, dumnych ze swoich drużyn, jest on wprost swojski. Wydaje mi się, że propozycja Pana radnego powinna być poprzedzona ankietą skierowaną do mieszkańców z okolic Inea Stadionu. Ale nie teraz, poczekajmy do czasu, kiedy Lech zacznie wygrywać! Bez ankiety wprowadzanie zakazów i nakazów nie spotka się z dobrym odbiorem.

Przeciwnicy ograniczania hałasu twierdzą, że jeśli ktoś chce spokoju i ciszy, to powinien wyprowadzić się na wieś.
Tak z pewnością nie może mówić sprawca „nowego” hałasu albo sprawca „większego niż dotychczas” hałasu. Jego adaptacja (przyzwyczajenie, udomowienie) minimalizuje jego dokuczliwość. Duża zmiana niszczy adaptację dla zastanego krajobrazu dźwiękowego. Nie wszyscy mieszkający w pobliżu lotniska Ławica narzekają na hałas. Urodzili się tam i dalej tam mieszkają. Loty, nawet te nocne, są dla nich dokuczliwe. Jedyną imprezą akustycznie dokuczliwą jest Aerofestival. Z drugiej strony, każdy z nas różni się progiem adaptacyjnym i różnie reaguje na ten sam hałas. Jeśli ktoś kupuje dom w pobliżu źródła hałasu, np. lotniska, to musi się liczyć z dłuższym lub krótszym czasem adaptacji. Przy wysokich poziomach hałasu i niskim progu reakcji, takie udomowienie bywa niemożliwe.

Mieszkańców Krzesin też to dotyczy?
Dokładnie tak. Przeloty F-16 na małych wysokościach są niedopuszczalne i do tego nikt nie jest w stanie się przystosować. Zlokalizowanie bazy wojskowej w tym miejscu jest akustycznym skandalem. Pomijam już fakt, że na kilkadziesiąt tysięcy operacji jeden samolot może po prostu spaść na miasto. Byłem tam na pomiarach i widziałem kulące się dzieci w wózkach. Ten hałas dotykał je „do żywego”. Trzeba pamiętać o tym, że u najmłodszych rozwijają się kosteczki ucha środkowego. Taki hałas jest tak niebezpieczny dla słuchu, jak obciążenie kręgosłupa takiego dziecka plecakiem ważącym 40 kilogramów.

Był Pan w Japonii i miał Pan do czynienia z amerykańskim lotniskiem na wyspie Okinawa. Jak tam poradzono sobie z problemem hałasu?
Stosuje się tam system aktywnego zwalczania hałasu. Wewnątrz okien znajdują się sensory akustyczne, analizujące dźwięk oraz generatory podłączone do głośniczków, wytwarzające dźwięki w „fazie przeciwnej”. To oczywiście bardzo drogie rozwiązanie, ale amerykańskie wojsko stać na to, by Japończykom zapewniać takie urządzenia. Azjaci generalnie prowadzą bardzo mądrą politykę związaną z redukcją hałasu.

Stawiają wszędzie ekrany akustyczne?
Stawiają tam, gdzie trzeba. Gdyby Japończycy przyjechali do Polski, to pewnie z niedowierzaniem pokręciliby głowami. W naszym kraju, w niektórych miejscach ekrany chronią przed hałasem pola i lasy! Głupotą jest uzasadnianie takiej lokalizacji ochroną zwierząt, bowiem one same znajdują sobie miejsce najlepsze do przeżycia i wzajemnego komunikowania. Jako dyrektor Instytutu Akustyki UAM, w ciągu ostatnich kilku lat, interweniowałem w ministerstwie w tej sprawie. Niestety, bez skutku.

Wróćmy do miasta. Poznań jest wyjątkowo głośną metropolią?
Specjalnie nie odbiega od innych miast o podobnej liczbie ludności. Musimy pamiętać, że dopuszczalne poziomy hałasu zależą od sposobu zagospodarowania przestrzennego. Są one określone w rozporządzeniu i są różne dla zabudowy jednorodzinnej, wielorodzinnej, terenów szpitalnych czy sanatoryjnych, itd. Kluczowa nie jest więc informacja o tym, gdzie dopuszczalna norma została przekroczona o 5 czy 10 decybeli, a ile osób na co dzień żyje w takim hałasie.

Jaki ma to wpływ na nasz organizm?
Proszę wyobrazić sobie sytuację, gdy za plecami z hukiem otwierają się drzwi. Naturalną reakcją człowieka są odruchy odziedziczone w procesie ewolucji - zwrot głowy, rozszerzone źrenice, lekki skok ciśnienia krwi i pulsu. Kiedyś było to potrzebne, bo im więcej krwi otrzymywał mózg i mięśnie, tym większa była szansa zwycięskiej walki lub udanej ucieczki. I nawet kiedy w pokoju zjawia się dyrektor, odruchy te są „fałszywym alarmem”, który zaburza normalne funkcjonowanie organizmu. Jeżeli dwa-trzy razy dziennie przeleci nad głową F-16, szybko przejedzie motocykl lub samochód, to po kilku latach spotka nas któraś z „chorób cywilizacyjnych”. Dlatego w Polsce i w Europie, przy ocenie dokuczliwości, uśrednia się zmiany hałasu w ciągu całego roku. W nocy, przy niskim poziome dźwięków tła akustycznego, fałszywym alarmem może być hałas relatywnie cichy, o poziomie 40-50 decybeli. Musimy też pamiętać, że kilka procent ludzi jest akustycznie nadwrażliwych. Wybierając nowe mieszkanie lub nowy dom, trzeba o tym pamiętać. U takich ludzi nawet dopuszczalny poziom hałasu będzie powodował m.in. problemy ze snem.

Zna Pan takie osoby?
Pomagałem kiedyś mężczyźnie żyjącemu na spokojnych i cichych obrzeżach Puszczy Noteckiej. Skarżył się, że przeszkadzają mu jakieś dźwięki, ale nie potrafił ich zidentyfikować.

Badania wykazały bardzo niski próg słyszalności dla niskich tonów. Słyszał więc dźwięki zupełnie niesłyszalne przez każdego z nas. Ich źródłem był gazociąg zlokalizowany w pobliżu jego domu i generujący infradźwięki.

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale zupełna cisza jest, podobnie jak hałas, niezdrowa.
Tak, przy zupełnej ciszy pojawia się m.in. iluzja podwyższonego ciśnienia. Dla naszego mózgu, przystosowanego w toku ewolucji do ciągłego odbioru dźwięków, cisza nie jest naturalnym stanem. W Stanach Zjednoczonych badano też wpływ ciszy na sen i okazało się, że osoby poddane eksperymentowi przeżywały koszmary trudne do opisania.

Koszmarem w ostatnich latach dla tysięcy osób są również turbiny wiatrowe.
Hałas turbin wiatrowych to dźwięki zdecydowanie różne od dźwięków natury, które towarzyszyły ewolucji zmysłu słuchu: periodycznie zmienia się ich głośność i wysokość. Tą drugą właściwość posiada głos wyjącego wilka. Taka składanka zmodulowanych dźwięków dla ludzkiego ucha jest niezwykła.

Co jest w niej tak niebezpiecznego?
To tak, jakby do zupy wrzucić sobie tartą cegłę i zalać benzyną. Czeka nas wtedy odruch wymiotny. Tylko, że w przypadku dźwięków takiego odruchu nie posiadamy, nie mamy też powieki akustycznej, która uszy chroniłaby podobnie jak oko. Niektórzy twierdzą, że dokuczliwość hałasu turbin wiatrowych zwiększają niesłyszalne infradźwięki.

Można je spotkać także w miastach?
Oczywiście, bo powstają one, kiedy wieje wiatr. Gdy panuje wietrzna pogoda, wielu z nas staje się bardziej depresyjna, melancholijna i nawet agresywna. To infradźwięki są za to odpowiedzialne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Baza wojskowa na Krzesinach to akustyczny skandal - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski