Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą protesty przeciwko fotoradarom. Bunt też w Platformie?

Paulina Jęczmionka, Krystian Lurka
Rządowy pomysł stawiania kolejnych radarów wywołał burzę
Rządowy pomysł stawiania kolejnych radarów wywołał burzę Fot. Andrzej Szozda
Rządowy pomysł stawiania kolejnych radarów wywołał burzę. Opozycja mówi jednym głosem - to próba łatania dziury budżetowej z kieszeni podatników. I już tworzy kontrprojekty. Planom ministra sprzeciwiają się też internauci, organizując protesty.

"Pieprz radary" - to jedna z inicjatyw, która na Facebooku zgromadziła ponad 7,7 tys. zwolenników. Pomysłodawcy nawołują do strajku włoskiego, który ma rozpocząć się 4 marca i polegać na nad wyraz przepisowej jeździe. To efekt zapowiedzi rządu o zwiększeniu liczby fotoradarów. W tym roku ma ich przybyć 160 i 29 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości. Dzięki nim do budżetu ma wpłynąć 1,5 mld zł.

- To skarbonki ministra - uważa Maciej Banaszak, poznański poseł Ruchu Palikota, który rozpoczął dyskusję w Sejmie. - Uzasadniając zwiększenie liczby radarów, minister Nowak przedstawił raport stwierdzający, że główną przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość. To typowo polityczny dokument, który nie pokrywa się z raportem NIK, wykazującym, iż przyczyną wypadków jest fatalny stan dróg.

Dlatego Ruch zorganizował w Warszawie protest. Uczestnicy przejechali ulicami w maskach z podobizną premiera. Banaszak twierdzi, że to dopiero początek walki. W tym miesiącu chce złożyć projekt ustawy zakładający m.in., że radary mogłyby pojawić się tylko w miejscach niebezpiecznych, a straż miejska utraciłaby prawo do kontroli kierowców.

W sprawie radarów opozycja mówi jednym głosem. Swój projekt ma już PiS. I też zakłada, że urządzenia miałyby stanąć tylko w tzw. czarnych punktach oraz przy szkołach czy przedszkolach.
- A wszystkie pieniądze z mandatów powinny iść na remonty i utrzymanie dróg - mówi Jan Dziedziczak, poseł PiS z Kalisza. - Chcemy poprawy bezpieczeństwa, a nie jak rząd - pieniędzy.

Takiego samego zdania jest też Leszek Aleksandrzak z SLD, który pomysł rządu nazywa wprowadzeniem "podatku od prędkości". Opozycja zapowiada, że zrobi wszystko, by zablokować projekt resortu. I wskazuje, że wiele zależy od polityków PSL. Ale wątpliwości pojawiają się w samej PO.

- Jest wiele pytań, na które nie odpowiem bez danych z resortu - mówi Łukasz Borowiak z PO. - A mam pewne wątpliwości. Czy np. na drodze między Lesznem a Rawiczem potrzeba aż 10 radarów? Lub: Czy straż miejska powinna kontrolować prędkość?
Poseł z Leszna zapowiada, że w tym tygodniu na posiedzeniu komisji infrastruktury poprosi o wyjaśnienia i dane z resortu.

Kierowcy bronią się przed zdjęciami
Rośnie sprzedaż urządzeń wykrywających radar. Poza CB radiem czy aplikacjami na telefon, popularność zyskuje antyradar.
To urządzenie posiadające dwie funkcje. Pierwsza zakłóca sygnał fotoradarów. Druga to wykrywanie i informowanie kierowcy o zbliżającej się kontroli prędkości. Koszt takiego przyrządu to od 800 do nawet 5 tys. zł. W Polsce kupno antyradaru jest legalne, jednak używanie go i posiadanie włączonego w samochodzie już nie. Mandat za stosowanie wynosi 500 zł. Jest też obciążony trzema punktami karnymi.

Podobnie jest w Niemczech, Hiszpanii czy Słowacji. Ale, co ciekawe, w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Włoszech czy Norwegii antyradary są już całkowicie dozwolone. Z kolei np. we Francji, Szwecji, Szwajcarii posiadanie i używanie ich jest nielegalne. Regulacji nie ma np. w Czechach.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski