Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą właścicielami największej działki Poznania. Albo... 1,5 miliarda zł

Krzysztof M. Kaźmierczak
Andrzej Lassota-Foksowicz na terenie Toru Poznań, części ziemi zabranej bezprawnie jego dziadkowi w okresie stalinowskim. Od 1990 r. w imieniu rodziny stara się doprowadzić do zwrotu nieruchomości
Andrzej Lassota-Foksowicz na terenie Toru Poznań, części ziemi zabranej bezprawnie jego dziadkowi w okresie stalinowskim. Od 1990 r. w imieniu rodziny stara się doprowadzić do zwrotu nieruchomości Grzegorz Dembiński
Spadkobiercy Mateusza Foksowicza po 24 latach starań są bliscy odzyskania praw do terenu lotniska Ławica i Toru Poznań. Czy to oznacza, że te obiekty przejdą w prywatne ręce?

Wszystko zaczęło się 28 grudnia 1990 roku. Doskonale pamiętam tamten dzień. Osobiście zawieźliśmy wtedy z ojcem do Warszawy wniosek o uznanie za bezprawne decyzji o odebraniu przez stalinowskie władze naszej ziemi - wspomina Wojciech Lassota-Foksowicz.

Nie było wtedy jeszcze w Polsce prawdziwych autostrad, ale trasę z Poznania do stolicy pokonywało się autem w dwie godziny i czterdzieści minut. Droga była całkiem niezła, a ruch wówczas był niewielki i chociaż Foksowicze zwykle do Warszawy jeździli samochodem, to tamtego dnia zdecydowali się na dłuższą i mniej wygodną podróż pociągiem.

- To była zima, a więc dla bezpieczeństwa wybraliśmy PKP. Musieliśmy mieć pewność, że dojedziemy, bo gdybyśmy nie złożyli wtedy pism w ministerstwie, to pewnie nic nie dałoby się już zrobić, aby odzyskać majątek - tłumaczy wnuk Mateusza Foksowicza, przedwojennego właściciela 360 hektarów ziemi na Ławicy, lider kilkunastoosobowej grupy spadkobierców starających się o zwrot połowy utraconej nieruchomości lub jej ekwiwalent w formie pieniędzy lub gruntów.

Rolnik, syn rolnika

Ojciec Mateusza Foksowicza był majętnym człowiekiem, a on sam w okresie międzywojennym wykazał, że potrafi robić interesy. Najlepszym z nich, chociaż doprowadził go do poważnych kłopotów, był zakup ziemi w pobliżu poniemieckiego lotniska.

Ławica była wtedy podpoznańską wsią, a Foksowicz chciał zamienić ją w dochodowe osiedle mieszkaniowe. Miało nazywać się Ławica Miasto Ogród. W tym celu w latach 1931-1937 część zakupionej ziemi rozparcelował. Na utworzonych 580 parcelach zaczęto budować domy, ale realizację prowadzonej z rozmachem inwestycji przerwała wojna. Niemiecki okupant przejął cały majątek, a Foksowicz został uwięziony. Prawdopodobnie tak jak wielu polskich ziemian trafiłby do obozu lub przed pluton egzekucyjny, ale zanim jeszcze wcielono Wielkopolskę do III Rzeszy i wprowadzono totalitarne porządki został wykupiony przez żonę i wkrótce po tym wraz z całą rodzinę uciekł w okolice Częstochowy.

Uciekinierzy z Poznania po wyzwoleniu tamtych terenów już w lutym 1945 roku wrócili do Poznania, w którym trwały jeszcze walki z Niemcami. Kiedy na mocy stalinowskich dekretów Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego zaczęto przejmować prywatne majątki, Foksowicz początkowo tego uniknął. Uzyskał nawet urzędowe zaświadczenie, że Ławica nie podlega nacjonalizacji.

- Bo faktycznie jako teren przeznaczony pod budowę nie podlegała dekretowi o przejęciu ziemi na cele reformy rolnej - wyjaśnia Wojciech Lassota-Foksowicz.

Zaświadczenie na niewiele się zdało, bo w okresie stalinowskim prawem się zbytnio nie przejmowano. W 1948 roku wojewoda poznański orzekł przejęcie nieruchomości na „cele reformy rolnej”, a właściciela mianował jej tymczasowym zarządcą.

Mateusz Foksowicz odwoływał się od decyzji wojewody, a kiedy to nie pomogło, odmówił wydania swojego majątku. Skończyło się to aresztowaniem go przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i postawieniem przed sądem. W 1949 roku został jako „rolnik, syn rolnika” (tak odnotowano w sądowych dokumentach) skazany na rok więzienia za sprzeciwianie się stalinowskim dekretom. Ponownie próbował je zakwestionować po tzw. odwilży październikowej, gdy władze PRL formalnie odcięły się od wypaczeń.

„Do Wielkiego Października w całym znaczeniu tego słowa nie było praworządności”. „Po Wielkim Październiku każdy może dochodzić swych słusznych praw bez narażania się na przykre konsekwencje” - cytując antystalinowskie uzasadnienia wyroków poznańskiego sądu Foksowicz zwrócił się o podjęcie na nowo postępowania dotyczącego jego majątku.

„Prosiłem i nadal będę prosił o wznowienie sprawy” - napisał liczący wtedy 73 lata ziemianin zdegradowany do roli rolnika bez ziemi. Mógł tylko prosić, bo w myśl przepisów nie przysługiwało mu już prawo do odwołania się od nacjonalizacji.

Na fali rozliczeń z okresem stalinowskich wypaczeń prośba została wysłuchana, ale niewiele to dało. Chociaż sprawę Ławicy podjęto, to bynajmniej nie kwapiono się do zwrotu nieruchomości ani zapłaty odszkodowania. Starania utrudniał brak dokumentów majątkowych, które Foksowiczowi bezpowrotnie zabrano podczas aresztowania. Sprawa ugrzęzła w biurokratycznych trybach, a przedwojennemu właścicielowi wraz z wiekiem ubywało sił na urzędowe batalie. Zmarł w 1965 roku.

- Mój ojciec chciał kontynuować starania, ale zagrożono mu, że będzie miał kłopoty. Wspólnie z trójką rodzeństwa zdecydowali wtedy, że nie podejmą spadku i przeszedł on tym samym na ich dzieci, w tym na mnie. Byliśmy wszyscy nieletni i komuna nam nic nie mogła zrobić - wyjaśnia wnuk Mateusza Foksowicza.

Za radą prałata Jankowskiego

Dopiero upadek PRL dał rodzinie z Poznania oraz tysiącom innych ofiar stalinowskich porządków własnościowych nadzieję na zwrot ich własności. Otwarto do tego drogi prawne, ale trudno było poruszać się w gąszczu przepisów. Dlatego jeszcze zanim Foksowicze przygotowali i zawieźli wniosek do Warszawy, spotkali się z ks. prałatem Henrykiem Jankowskim. Ze względu na znajomość z ludźmi z kręgów podziemia, którzy doszli do władzy, był on człowiekiem dobrze poinformowanym.

- Nigdy dotąd nikomu o tym nie mówiliśmy, bo to było prywatne spotkanie. Prałat nie mógł nam pomóc, ale zwrócił uwagę na niektóre kwestie, które okazały się później przydatne w naszych staraniach - mówi zagadkowo Lassota-Foksowicz.

W 1991 roku wojewoda poznański orzekł, że połowa nieruchomości nie podlegała pod dekret PKWN, a później to samo potwierdził minister rolnictwa. W myśl tego rozstrzygnięcia Foksowiczów wpisano do ksiąg wieczystych jako właścicieli całego terenu, na którym znajduje się Tor Poznań (ponad 80 hektarów) i znacznej części lotniska (ponad 90 hektarów). Ale do wydania im nieruchomości, gruntów zamiennych lub zapłaty za majątek dotąd nie doszło. Rozpoczęła się podjęta przez prawników Skarbu Państwa i miasta Poznań batalia o zakwestionowanie praw spadkobierców.

- Do dzisiaj zapadło wiele decyzji na różnych szczeblach sądowych. Raz oni wygrywali, raz my. Generalnie zasada była i jest taka: poza wyjątkami niemal zawsze negatywnie rozstrzygano o naszym majątku w Poznaniu, a pozytywnie w stolicy - twierdzi spadkobierca.

Tylko raz sprawa była bliska polubownego rozwiązania. W połowie lat 90. zarządzające lotniskiem Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (nie było wtedy jeszcze spółki Port Lotniczy Poznań-Ławica) było gotowe zwrócić Foksowiczom parędziesiąt hektarów ziemi. - Wydzielono wtedy ten teren, uznając, że nie jest on niezbędny dla istnienia portu. Ale najpierw jego dyrekcja w Poznaniu próbowała to zablokować, a potem przyłączyli się inni bezprawni dysponenci naszej rodzinnej ziemi. To, co zrobiono, było po prostu podłe - uważa Andrzej Lassota-Foksowicz.

Przed sądem występujący przeciwko spadkobiercom prawnicy dowodzili, że nacjonalizacja była uzasadniona, gdyż Mateusz Foksowicz był... folksdojczem. W zachowanej dokumentacji osób wpisanych podczas okupacji na niemiecką listę narodowościową Foksowicza jednak nie ma. Ale chociaż sąd stwierdził, że zarzut był bezpodstawny, to w formie plotki powtarzany jest do dzisiaj. Dokumentacja prawnych sporów zajmuje dwie duże szafy. Trwająca od 1990 roku batalia wymaga nie tylko poświęcenia czasu, ale wiąże się z dużymi kosztami. Lider spadkobierców twierdzi, że nigdy tego dokładnie nie liczył, ale z pewnością ponad milion złotych. Od dłuższego czasu nie pracuje zawodowo, tylko zajmuje się wyłącznie sprawami spadkowymi. Dzięki jego staraniom udało się odnaleźć wiele dokumentów archiwalnych, które okazały się przydatne w prawnych sporach.

Wprawdzie od 2010 roku decyzją poznańskiego sądu w księgach wieczystych Ławicy w miejsce Foksowiczów wpisany jest Skarb Państwa, ale rodzina uważa, że ma to charakter tylko tymczasowy.

- Na sądową decyzję wpływ miały zapewne przygotowania na Euro 2012. Bez tytułu prawnego do gruntu byłyby trudności z uzyskaniem pieniędzy na rozbudowę portu. Tyle że rok później minister rolnictwa ponownie uznał, że nacjonalizacja była bezpodstawna, a potem mimo sprzeciwów podtrzymał ją - wyjaśnia wnuk pierwotnego właściciela.

Czas cichych pertraktacji

Kiedy podczas trwającego od lat sporu pytałem o stanowisko instytucji zainteresowanych tym, by utrzymać peerelowski status Ławicy, prezentowały one nieustępliwe podejście wobec spadkobierców. Jeszcze w maju tego roku podczas spotkania na Torze Poznań prezydent Jacek Jaśkowiak twierdził, że to sprawa do rozstrzygnięcia wyłącznie w sądach, a wtórujący mu Robert Werle, prezes Automobilklubu Wielkopolski, powiedział, że już za późno na to, by się porozumieć. To już jednak przeszłość.

Najpierw Trybunał Konstytucyjny uznał za niedopuszczalne unieważnianie przedwojennych decyzji. Zablokowało to jakiekolwiek dalsze próby podważenia legalności parcelacji ziemi na Ławicy. Na dodatek 6 sierpnia 2015 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie po raz kolejny oddalił skargi Portów Lotniczych, miasta Poznania i Skarbu Państwa na decyzje ministra stwierdzającą, że nacjonalizacja była bezprawna.

Wiedząc, że sprawa jest przesądzona i oby pozbyć się problemu roszczeń własnościowych, Porty Lotnicze zaoferowały Poznaniowi przejęcia udziałów w Porcie Lotniczym Poznań-Ławica. Z tych samym powodów samorząd odrzucił propozycje Skarbu Państwa.

- Miasto Poznań nie będzie prowadzić rozmów ze spadkobiercami pana Foksowicza w sprawie terenów położonych w obszarze działalności lotniska, ponieważ nie jest stroną sporu, jaki prowadzą oni ze Skarbem Państwa - poinformowała nas Hanna Surma, rzecznik prezydenta Poznania, ale zarazem dodała: - Każde rozwiązanie, które zapewni zgodne z prawem i stabilne funkcjonowanie portu w Poznaniu, jest dla władz miasta dobrym rozwiązaniem.

Stanowiska miasta w sprawie terenów, na których znajduje się Tor Poznań, nie otrzymaliśmy. Za to rozporządzający nim AW zmienił swoje nieustępliwe podejście.

- Automobilklub Wielkopolski zawsze dąży do polubownego rozstrzygnięcia sporu uwzględniającego interesy uczestników sportów motorowych - stwierdził prezes Robert Werle, informując, że dalsze działania AW uzależnione są od treści uzasadnienia wyroku WSA.

- Zwolennicy utrzymania stalinowskiego porządku rzeczy mają jeszcze tylko możliwość zaskarżenia decyzji WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale to już tylko granie na czas, bo wcześniej NSA już wypowiadał się w sprawie Ławicy i trudno, aby zmienił swoje stanowisko. Nadszedł czas negocjacji - mówi tajemniczo Wojciech Lassota-Foksowicz.

Spadkobierca z uśmiechem na twarzy odmawia odpowiedzi na pytanie, czy podjęte zostały rozmowy w sprawie rozwiązania sporu.

- Mogę tylko zapewnić, że z naszej strony nic lotnisku i Torowi Poznań nie grozi. Chcemy, aby mogły dalej funkcjonować i się rozwijać - twierdzi wnuk przedwojennego właściciela Ławicy. A to może oznaczać, że spadkobiercy zażyczą sobie gruntów zamiennych lub odszkodowania. Jego wysokość spadkobiercy wyliczają na 1,5 miliarda złotych.

Podważanie parcelacji

Próbując odrzucić roszczenia spadkobierców, nie tylko podważano zasadność decyzji ministra rolnictwa z lat 90. o bezpodstawności nacjonalizacji gruntów. Równolegle kwestionowano też wydane w okresie międzywojennym decyzje administracyjne zatwierdzające parcelację. Najpierw dowodzono, że do niej faktycznie nie doszło, a potem próbowano wykazać, że była nieważna, bo rzekomo przedwojenni urzędnicy przeprowadzili ją z naruszeniem prawa. Trybunał Konstytucyjny uznał w tym roku takie unieważnianie za niezgodne z prawem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski