Będzie bitwa o... rocznice

Wszystkie kolejne rocznice, które przypadają w tym i przyszłym roku, obciążone są już ryzykiem partyjnych sporów, przedwyborczych gier i personalnej rywalizacji. Przedsmak mieliśmy niedawno w Gdańsku podczas obchodów 28. rocznicy Sierpnia'80. Były dąsy, gwizdy, odmowy, buczenie i... wstyd na całą Europę.

Pod koniec tego roku Polska będzie obchodzić 90. rocznicę odzyskania niepodległości, a Lech Wałęsa dodatkowo 25. rocznicę otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla. Szykuje się przy tej okazji żenujący spektakl, bo obaj prezydenci RP - były i obecny - już rywalizują, kto ściągnie więcej światowych osobistości. Na razie triumfuje Lech Wałęsa, który ma potwierdzenie obecności kilku sław, w tym Dalajlamy. Lech Kaczyński chciał mieć na wielkim balu niepodległości 55 prezydentów i premierów, ale ponoć kilku najważniejszych odmówiło. Ba, nawet premier Donald Tusk zastrzegł, że jest "niebalowy", a Lech Wałęsa kpił, że "nagrzał się" na taniec z Marią Kaczyńską.

W przyszłym roku będziemy obchodzić jeszcze więcej rocznic: 70. wybuchu II wojny światowej, 20. obrad "okrągłego stołu", 10. przyjęcia Polski do NATO i 5. przynależności do Unii Europejskiej. Wszyscy pamiętają, jakim triumfem Lecha Kaczyńskiego w 2004 roku okazały się udane obchody 60. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.

Pojawi się pokusa, by ten sukces skopiować, więc idę o zakład, że w roku wyborów europejskich i na rok przed batalią prezydencką partie i ich kandydaci zrobią wszystko (co najgorsze), by sobie przypisać rocznicowe zasługi i odnieść polityczne profity. Tym bardziej liczę więc na to, że w naszym regionie potrafimy z godnością uczcić 90. rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego - nawet jeśli ktoś zechce umniejszyć jej znaczenie...