Obu już nie ma. Zdzisław Beksiński zginął zamordowany we własnym mieszkaniu w 2005 roku, pięć lat po swoim synu Tomaszu, który przez całe życie odprawiał wokół śmierci godowy taniec. „Odchodzę do świata fikcji, bo tylko tam było mi dobrze” – to jedne z ostatnich słów, które nagrał żegnając się ze światem doczesnym, nie chcąc wejść wraz z nim w XXI wiek.
Przez lata – także za życia – Beksińskich otaczał nimb tajemniczości. W książce „Beksińscy. Portret podwójny” Magdalenie Grzebałkowskiej udaje się przekroczyć próg ich osobliwego świata i nieco ten nimb uchylić. Autorka robi to niecałkowicie, mimochodem, ale tak, by na ojca, syna, a przy okazji - parę innych postaci rzucić dostatecznie dużo światła.
„Portret podwójny” to przede wszystkim rzecz o relacji pomiędzy dwoma ostatnimi przedstawicielami galicyjskiego rodu. Ale również o ich relacjach z otaczającym światem, które każdy z nich ułożył sobie w sposób znacznie odbiegający od tego, jak robi to większość ludzi. Przyglądamy się więc bardziej kumpelskiej niż rodzicielskiej więzi ojca z synem, niechęci Zdzisława do pojawiania się na wystawach i interpretowania własnej pracy („lubię malować kości, nie wiem, dlaczego to lubię, ale lubię”), śledzimy konsekwentne odgradzanie się Tomka od rzeczywistości wraz z rozpadami kolejnych związków i próbami samobójczymi.
Autorka uniknęła błędu wielu współczesnych biografów, polegającego na nadmiernym interpretowaniu zdarzeń. Zamiast snuć własne wnioski, usuwa się w cień i daje przemówić surowym faktom, sięgając do prywatnych dzienników, korespondencji i przeprowadzonych rozmów.
Z książki Grzebałkowskiej wyłania się portret ludzi znacznie zdystansowanych od świata. O ile jednak Zdzisław Beksiński potrafił iść wobec niego na pewne ustępstwa, o tyle Tomasz trwał w nieprzystosowaniu, niezrozumieniu i wręcz w niechęci jego zrozumienia. Kiedy Zdzisław wydawał fortunę na kolejne elektroniczne gadżety, jego syn ostentacyjnie gardził podstawowym pecetem. Biografia częściowo odczarowuje również mit Sanoka, siedliska familii Beksińskich, którego ojciec-malarz szczerze nie znosił, wbrew powszechnym wyobrażeniom. Dużo bardziej odpowiadało mu późniejsze życie na warszawskim blokowisku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?