O Starym Rynku powiedziano już chyba wszystko, co najgorsze. Że jest dzielnicą portową, ściekiem, tanim bazarem, wychodkiem. Od tego czasu trochę się zmieniło. Jest czyściej i jest więcej policji. Ale kluby go go, jak były tak są, a panie z parasolkami, choć parasolki mają już w innym kolorze, nadal zaczepiają przechodniów.
Mimo zapowiadanego remontu Stary Rynek nie będzie już tym, czym był. Sercem miasta, do którego wszyscy lgną. Tylko po części wynika to z tego czym się stał - brudnym miejscem uciech. Po części zaś jest to wynik procesu, który zachodzi w większości europejskich miast. Życie towarzyskie i kulturalne decentralizuje się, przenosi do dzielnic. Ta nieoczywistość obrzeży jako nowego centrum, sprawia, że zwielokrotnia się ich atrakcyjność. Weźmy przykład Jeżyc. Jest coś szczególnego w spędzaniu czasu w tamtejszych kawiarniach. To fakt, że nie są w centrum, także w wymiarze mentalnym.
Stary Rynek na zawsze jest tego waloru pozbawiony. On zawsze będzie centrum miasta, pozbawionym dystansu.
Czy nowa nawierzchnia pomoże temu miejscu? Badania socjologów pokazują, że może tak być. Kiedy przestrzeń zostaje uporządkowana, ludzie zaczynają zachowywać się w niej inaczej. „Dorastają” do niej. Na to liczą władze miasta. Że poznaniacy po remoncie przestaną sikać po murach, bo już nie będzie wypadało.
Z remontem czy bez, Stary Rynek to nigdy nie będzie moje miejsce. Bezduszny tłum pojawiający się tam wieczorami skutecznie odpycha. Czy po remoncie zmieni się klientela Starego Rynku? Nie sądzę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
