Bibobit zagrał w Poznaniu

Daniela Moszczyńskiego obserwuję od lat. We wszystkim co robi jest sporo luzu, ale zarazem wszystko co robi jest niezwykle przemyślane i dopracowane. Tak jest i w przypadku grupy Bibobit. To dziś jedna z najbardziej energetycznych młodych kapel w kraju. A można się było przekonać podczas piątkowego koncertu.
Jest głośno, ale nie za głośno. Ta muzyka po prostu nie męczy choć jest w niej miejsce i na jazz i na elektronikę i na rap. Przede wszystkim warto pochwalić niezwykle dynamiczne brzmienie sekcji dętej, którą współtworzą saksofonista Jan Adamczewski i trębacz Patrycjusz Gruszecki. To właśnie ona czerpiąc z najlepszych tradycji amerykańskich sprawia, że Bibobit staje się łatwo rozpoznawalny. Kto wie czy nie warto rozszerzyć jej jeszcze o puzon.
Ciekawe, niezwykle melodyjne, ale i pełne ekspresji były pomysły grającego na instrumentach klawiszowych Zdzisława Babiarskiego. Wirtuozerią błysną też basista zespołu Bartek Pietsch.
Dodajmy, że Daniel Moszczyński to nie tylko wokalista,którego rapowanie znakomicie współbrzmi z resztą kapeli, ale także i showman potrafiący do wspólnej zabawy wciągnąć publiczność nawet tę najbardziej oporną. Tego wieczoru publiczności najbardziej podobały się tak znane utwory „Bibobitu” jak „Czasami” i „Plotka”, ale uznanie zdobyły też m.in. „Monologi”.
Pod względem muzycznym zabrakło mi gitary, której dźwięki jeszcze bardziej wzbocił by propozycje zespołu. Szkoda też, że zabrakło kranu, na którym pojawiały by się klipy do poszczególnych utworów. Muzyka, którą pokazali Daniel Moszczyński i jego koledzy świadczy o tym, że rozwój tej poznańskiej kapeli warto obserwować i może zaskoczyć nas ona jeszcze nie raz. Dlatego z niecierpliwością czekam na od dawna zapowiadaną pierwszą płytę grupy, która najprawdopodobniej ukaże się jesienią. .

[email protected]