Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biologiczni rodzice wskazali rodzinę adopcyjną. Czy za darmo?

Mariusz Kurzajczyk
Spór o prawo do adopcji czteromiesięcznego chłopca trwa. Na razie sąd, wbrew opiniom biegłych, przekazał dziecko rodzinie z Pleszewa, a nie tej z Ostrzeszowa, która wychowuje jego dwóch braci...

Przed poniedziałkową rozprawą przed Sądem Rejonowym w Pleszewie rodzina z Ostrzeszowa była pewna, że czteromiesięczny chłopiec trafi pod jej opiekę. Dwa tygodnie wcześniej sąd odroczył rozprawę, oczekując na opinię Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno - Konsultacyjnego w Koninie, która okazała się korzystna dla Katarzyny i Mirosława Niełacnych. Wezwani do Pleszewa biegli podtrzymali swoją opinię, którą wspierali swoim autorytetem Rzecznik Praw Dziecka oraz fundacja "Zerwane Więzi". Tymczasem Sąd Rodzinny uznał, że chłopiec na razie pozostanie u rodziny T. w Pleszewie, którą wskazali rodzice biologiczni.

- Okazuje się, że prawo jest po stronie osób czerpiących zyski z nielegalnej adopcji - twierdzą Niełacni.

O sprawie pisaliśmy przed dwoma miesiącami. Przypomnijmy, że Katarzyna i Mirosław Niełacni wychowują dwóch biologicznych braci niemowlaka - 8-letniego Miłosza i 5-letniego Alana. Gdy biologiczna matka urodziła kolejne dziecko, które również przekazała do adopcji, dla rodziny z Ostrzeszowa jasnym się stało, że dołączy ono do rodzeństwa. Zresztą już wcześniej w ośrodku adopcyjnym deklarowali, że w przypadku następnych dzieci zainteresowani są adopcją. Dość nieoczekiwanie chłopiec trafił jednak do rodziny z Pleszewa w drodze tak zwanej adopcji ze wskazaniem, choć ta druga rodzina nie znała biologicznych rodziców.

- Moim zdaniem w tym przypadku nie ma mowy o adopcji ze wskazaniem, bo właśnie bliska znajomość jest warunkiem rozpoczęcia procedury - wyjaśnia prezes fundacji "Zerwane Więzi" Bożena Łojko.

Wygląda na to, że ktoś rodzinę T. zawiózł do biologicznych rodziców i ją przedstawił. Prokuratura teraz próbuje ustalić - kim jest ten "ktoś".

Niełacni przyjechali do Pleszewa z niemowlęcym fotelikiem, kocykiem i smoczkiem dla chłopca. W domu przygotowali dla niego pokój z łóżeczkiem, które nadal stoi puste. Nic więc dziwnego, że po rozprawie byli załamani. Przypominają, że po narodzinach chłopca byli w szpitalu, przytulali dziecko, a pani Katarzyna cieszyła się, że może je nakarmić.

Państwo T. z dziennikarzami nie chcieli rozmawiać. Komentarza konsekwentnie odmawia ich pełnomocniczka, a także biologiczni rodzice chłopca. Ci mieli przed sądem tłumaczyć, że są nieprzychylni Niełacnym, którzy "nasłali na nich media". Także dlatego chcą, żeby dziecko było z państwem T, które będzie pełnić rolę rodziny zastępczej dla Mikołaja, bo takie wybrali mu imię, aż do przeprowadzenia sprawy adopcyjnej.

Tym niemniej małżonkowie z Ostrzeszowa uważają, że rodzeństwo powinno być razem i zapowiadają, że to nie koniec walki o Adasia, bo tak chcą nazwać chłopca. Cały czas mogą liczyć na wsparcie fundacji, bowiem dla prezes Łojko wyrok nie jest zgodny z prawem. Stąd zapowiedź apelacji i rozmowy z Rzecznikiem Praw Dziecka oraz z posłanką Magdaleną Kochan. Parlamentarzystka PO jest bowiem autorką projektu nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz Kodeksu postępowania cywilnego, mającej ograniczyć "adopcję ze wskazaniem" do najbliższej rodziny. Według Kochan obecnie kwitną nielegalne adopcje i handel dziećmi, a ogłoszenia można bez problemu znaleźć w internecie. Informacja o matce, która zamierza zrzec się praw do dziecka, kosztuje od 2 do 4 tysięcy euro. Pośrednicy, którzy kontaktują potencjalnych rodziców z biologicznymi matkami, wybierają rodziny oferujące im najwyższe kwoty za dziecko.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski