Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biuro Spraw Wewnętrznych: "Dla dobra policji" zatuszowano "wykupkę" kradzionego samochodu?

Łukasz Cieśla
Piotr Krzyżanowski
Czy policjant z poznańskiego Biura Spraw Wewnętrznych współpracował ze złodziejami samochodów i załatwił u nich "wykupkę" kradzionego samochodu? Czy potem uniknął konsekwencji, bo miał informacje o tzw. aferze parkingowej w poznańskiej policji? Wiemy, że o jego sprawie szefowie BSW nie zawiadomili prokuratury. Ich zdaniem nie było do tego powodów. Widzieli za to podstawy, by zawiadomić śledczych ws. policjantki, która powiedziała im o sprawie "wykupki". Szybko jej wyciągnięto, że... kilka razy bez zgody przełożonych nie odstawiła radiowozu do komendy lecz zaparkowała pod swoim domem.

Bohaterami tej historii są policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych. BSW to "policja w policji", ma tropić nieprawidłowości wśród samych funkcjonariuszy. Dlatego jego pracownicy powinni być "czyści jak łza".

14 lutego 2014 roku naczelnik poznańskiego wydziału Biura Spraw Wewnętrznego usłyszał od swojej podwładnej (doświadczonej policjantki), że inny funkcjonariusz z biura współpracuje ze złodziejami samochodów. A konkretnie, że zorganizował „wykupkę”, czyli odzyskanie za pieniądze skradzionego citroena. Auto zostało utracone przez jego kolegę - Roma z Kostrzyna Wlkp.

Co zrobiły władze BSW? O sprawie „wykupki” nie zawiadomiły prokuratury, bo uznały, że nic się nie stało. BSW zaczęło za to robić kłopoty policjantce, która przyniosła informację o "wykupce". Wyciągnięto jej, że kilka razy niewłaściwie użyła radiowozów i wpisała nieprawdę do dokumentów. O jej sprawie BSW zawiadomiło prokuraturę, jak twierdziło, "w imię pełnej transparentności".

Dlaczego sprawa "wykupki" została szybko zamknięta przez BSW? Pojawiły się głosy, że sprawę wyciszono „dla dobra i wizerunku policji”. Policjant, który miał być zamieszany w "wykupkę", podobno miał wiedzę obciążającą jego szefów z BSW. Dotyczyć miała rzekomego tuszowania w BSW tzw. afery parkingowej.

W tej sprawie chodzi o remonty policyjnych parkingów w Poznaniu. Przeprowadził je Zarząd Dróg Miejskich. Prace wykonano "na lewo", a urzędnicy ich koszty wrzucili do innych inwestycji ZDM. Tę zagadkową inwestycję, którą załatwiało kierownictwo wielkopolskiej policji, jako pierwsze wykryło właśnie BSW. Ale nie zawiadomiło o niej prokuratury. Zrobiło to dopiero CBA. Sprawę prowadzi obecnie prokuratura w Szczecinie. Wyjaśnia nie tylko samą inwestycję, ale także dlaczego to BSW nie zawiadomiło śledczych o parkingach.

WIĘCEJ:
Rodzina okradzionego Roma powiedziała nam, że do "wykupki" faktycznie doszło. Odzyskanie auta od złodziei kosztowało 14 tys. zł. Policja przyjęła jednak oficjalną wersję, że auto zostało przypadkiem odnalezione przez właściciela obok kościoła w Łubowie - kulisy tej sprawy w piątkowym papierowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski