Prawdopodobnie w lutym zakończy się prokuratorskie śledztwo w sprawie narażenia na utratę zdrowia i życia Natalii W. oraz jej zmarłego synka. I jak wynika z naszych informacji, lekarz, który pełnił dyżur na bloku porodowym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie, zostanie oskarżony. - Dysponujemy już opinią uzupełniającą biegłych. Zamierzamy jeszcze przesłuchać autorów tej ekspertyzy - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pile.
Czytaj też:
Zarzuty dla lekarza. Cesarskie cięcie mogło uratować życie dziecka i ocalić płodność kobiety
O tej bulwersującej historii "Głos Wielkopolski" informował w zeszłym roku. Wówczas ujawniliśmy dramat Natalii W., która wskutek możliwych zaniedbań lekarza straciła syna, sama też nigdy nie zostanie już matką.
Natalia W. trafiła do szpitala w Lesznie, gdzie miała urodzić zdrowego syna. Tak przynajmniej wszyscy ją zapewniali. Ciąża była prawidłowa, dziecko dobrze się rozwijało. - Zostałam przyjęta prawie dwa tygodnie po wyznaczonym terminie porodu - wspominała młoda kobieta na łamach naszej gazety. - Po kilku dniach przerzucania mnie z jednego oddziału na drugi, 20 lutego lekarz postanowił wywołać poród. Przez cały czas wszyscy zapewniali mnie, że wszystko jest w porządku. Zapewnienia skończyły się dopiero około godziny 14, a 15 minut później urodził się Bartuś.
Według biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, którzy na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Pile przygotowali pierwszą opinię, zapis KTG z godz. 12.53-13.26 wskazywał na zagrożenie płodu niedotlenieniem wewnątrzmacicznym i biorąc pod uwagę całą sytuację położniczą, należało w trybie pilnym wykonać cesarskie ciecie.
Tak się jednak nie stało. Mały Bartuś urodził się bez oznak życia, bez czynności serca, bez oddechu, bez napięcia mięśniowego, bez odruchów, z bladosinym zabarwieniem skóry. Czynność serca uzyskano po 10 minutach. Po kilku miesiącach chłopiec zmarł. Z kolei u matki wystąpiło silne krwawienie, które zakończyło się usunięciem macicy.
W czerwcu 2013 roku prokuratura w Pile postawiła zarzuty lekarzowi Tomaszowi A. Uznała, że to on nieumyślnie naraził kobietę i dziecko na utratę zdrowia i życia.
Lekarz jednak nie przyznał się do winy i złożył kolejne wnioski, na które teraz odpowiedzieli biegli. Co wynika z tej ekspertyzy? Zdaniem biegłych już sama historia choroby Natalii W. była prowadzona w szpitalu nieprawidłowo. A to nie pozwala w sposób jednoznaczny ocenić prawidłowości leczenia. Poza tym biegli wykazali, że istniały wskazania do szybkiego zakończenia porodu, czyli do przeprowadzenia cesarskiego cięcia.
To nie wszystko. Jak wynika z naszych informacji, okazało się też, że wyjaśnienia podejrzanego lekarza dotyczące tętna dziecko różniły się z zeznaniami złożonymi przez położną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?